poniedziałek, 28 kwietnia 2014

11.

Otworzywszy oczy oślepiły mnie jasne promienie słońca, wpadające do pokoju przez niezamknięte okno. Odwróciłam głowę w jego stronę i stwierdzając, że zapowiada się bardzo ładny dzień, uśmiechnęłam się pod nosem. Przeciągnęłam się i powoli podniosłam z łóżka. Kiedy wyszłam z pokoju, od razu ruszyłam do kuchni. Miałam ogromną ochotę na wielki kubek mocnej kawy. Spojrzałam na stół, a moim oczom ukazała się mała, zapisana karteczka. Chwyciłam ją w dłonie i przeczytałam.

"Posprzątaliśmy i pozmywaliśmy po sobie. Daj znać czy wszystko w porządku. Martwimy się. Ann
ps. Jesteś nam winna jakąś dobrą wyżerkę Mała :D Niall."

Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam karteczkę z powrotem na stół. Nie miałam pojęcia czym zasłużyłam sobie na taką dobroć. Byłam im wdzięczna, że oszczędzili mi sprzątania, którego nienawidzę. Swoją drogą, obydwoje są siebie warci. 

Zrobiłam sobie kawę i wyszłam na taras. Z resztą jak zawsze, kiedy Londyńska pogoda dopisywała. Pierwsze co zrobiłam, po wyjściu na powietrze, to spojrzenie w bok. Nie było jednak śladu po Ann. Zapewne jest w pracy. No właśnie. Dziś zdaje się, miała mieć pierwsze spotkanie z Chłopakami. Jestem ciekawa jak jej się spodobała reszta, bo że Niall wpadł jej w oko, było widać od pierwszych sekund. Uśmiechnęłam się, jednak moja mina bardzo szybko zrzedła. Dzisiaj ja również pracuję, a co za tym idzie będę musiała spotkać się i przebywać z Liam'em. Nie czułam, bym miała choć odrobinę siły na przebywanie w jego towarzystwie. Szczególnie, bo wywaleniu go z domu. Skrzywiłam się i po odłożeniu kubka na stolik, weszłam do domu w poszukiwaniu telefonu. Odetchnęłam i wykręciłam numer.

- słucham? - usłyszałam zachrypnięty głos
- obudziłam cię?
- Lex? 
- owszem.
- co tam mała? - głos chłopaka zmienił się automatycznie na weselszy i bardziej żywy. Jednak wciąż niesamowicie zachrypnięty.
- chciałam tylko powiedzieć, że ja dziś nie dam rady dotrzeć.. - zaczęłam, przełykając ślinę. Musiałam wymyślić coś co mogłoby nie wzbudzić podejrzeń. - źle się czuję. Przećwiczcie te piosenki, które macie. Ja zajmę się pisaniem reszty.
- no dobra, ale co ci jest? - dopytywał się Harry.
- nic poważnego, ale nie czuję się na siłach by gdziekolwiek wychodzić.
- rozumiem. a jak się czujesz.. no wiesz? - nie miałam pojęcia, że Styles jest taki troskliwy. Przecież ostatnio zachowałam się niemile w stosunku do niego, a on wciąż się martwi. To taki dobry chłopak. Odetchnęłam głośno.
- Lex?
- wybacz, zamyśliłam się. wszystko okej. nie przejmuj się mną. Miłego dnia. 
- do zobaczenia. - usłyszałam i rozłączyłam się. 

Oparłam nogi o drewnianą balustradę tarasu i chwyciłam kubek w dłonie. Popijając gorącą kawę i patrząc w przestrzeń przed siebie zaczęłam myśleć. Na różne tematy. Ostatnio w moim życiu wszystko tak bardzo się pozmieniało. Pokomplikowało. Najlpierw Joe, z którym mimo zapewnień straciłam taki kontakt jaki miałam wcześniej. Później przyjaźń, bo miałam odwagę tak to nazywać, z chłopakami. Noc z Liam'em. Tego ostatniego żałowałam najbardziej. Dlaczego? Myśląc nad tym wszystkim, stwierdzam, że zachowałam się rzeczywiście jak ostatnia zdzira. Tak szybko doprowadzać do takich sytuacji? Przecież to całkowicie nieodpowiedzialne i śmieszne. 

- i ja się dziwie, że on się tak zachował.. jestem nienormalna. - rzuciłam do siebie. Odetchnęłam i upiłam łyk kawy. Po godzinie siedzenia na tarasie i wypalonych trzech papierosach, wróciłam do środka. Wzięłam szybki prysznic i stwierdziłam, że wypadałoby w końcu coś zjeść. Ubrawszy się w ulubione dresy, zasiadłam przed telewizorem z dużą miską płatków. 

Po paru zmarnowanych, całkowicie leniwych godzinach, stwierdziłam, że przećwiczę jeszcze raz piosenkę, którą napisałam poprzedniego dnia. Przyniosłam z sypialni gitarę i zeszyt. Zasiadłam na podłodze, tak jak lubiłam najbardziej i zaczęłam po cichu śpiewać. 


If this room was burning
I wouldn't even notice
'Cause you've been taking up my mind.

Nie miałam pojęcia dlaczego akurat taka piosenka. Nie miałam pojęcia dlaczego akurat takie słowa i czy w ogóle pokaże je chłopakom. Ano właśnie. Przecież muszę wziąć się za pisanie kolejnych. Odetchnęłam i oparłam się o łóżku, chwytając w dłoń długopis. 


~ Ann ~

Siedziałam na stole, machając nogami i czekając na chłopaków. Całe studio było już przygotowane, cały sprzęt rozłożony, a oni się spóźniali. Mój szef jak zwykle za bardzo się denerwował i chodził w tą i z powrotem psiocząc na chłopaków. Ja tego dnia byłam wyjątkowo cierpliwa. Może to świadomość ponownego spotkania z Niall'em mnie tak uspokajała? Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam bawić się swoim aparatem. Dosłownie parę sekund później, do studia weszła piątka roześmianych chłopaków. 

- przepraszamy za spóźnienie - zaczął jeden z nich - ktoś tutaj nie potrafił wstać. - spojrzał znacząco na blondyna, a kąciki moich ust uniosły się. Wzrokiem odnalazłam się z Niall'em i posłaliśmy sobie krótkie uśmiechy. W kilka sekund blondyn znalazł się tuż obok mnie. 

- panowie, to Ann - rzucił, przywołując przyjaciół gestem. Uśmiechnęłam się do nich, co szybko odwzajemnili. Alex miała racje, wyglądali na sympatycznych. Zdziwiło mnie, kiedy chłopak z lokami podszedł do mnie i przytulił przyjacielsko, co powtórzyła reszta, a Niall jakby z trochę większym uśmiechem. Przedstawiliśmy się sobie i zapadła cisza. 

- skąd wy się znacie? - spytał nagle szatyn o niebieskich oczach, którego imienia nie potrafiłam zapamiętać. 
- jestem sąsiadką Alex - odpowiedziałam, odwzajemniając jego szeroki uśmiech. 
- co u niej? - spytał nagle Liam. 
- nie wiem. nie odzywała się. mam nadzieję, że przeczytała nasz list. - spojrzałam na blondyna. Później, mój wzrok skierował się na bruneta, który ze spuszczoną głową zaczął coś do siebie mamrotać. 

- koniec tych pogaduszek! bierzmy się do pracy! - rzucił nagle szef. Westchnęłam i zaprosiłam chłopaków gestem, by zasiedli przy stole. Zaczęliśmy rozmawiać o tym jak będzie wyglądała sesja, a ja wciąż miałam wrażenie, że Niall wpatruje się we mnie bez mrugnięcia. Za każdym razem kiedy się odwracałam, on patrzył gdzie indziej i udawał, że słucha co mówią inni. 


~*~

Godziny mijały, a ja wciąż zastanawiałam się o czym mogłaby być kolejna piosenka. Z kuchni wzięłam butelkę wina i jeden kieliszek. Zasiadłam w ogrodzie. Upiłam łyka i ułożyłam się na trawie, wpatrując się w powoli ciemniejące niebo. Długopisem wystukiwałam rytm na brzuchu i zastanawiałam się nad słowami, kiedy usłyszałam donośny dzwonek do drzwi. Leniwie podniosłam się z trawy i ruszyłam otworzyć. 
Kiedy uchyliłam drzwi, moim oczom ukazały się urocze dołeczki i zielone oczy.

- Harry? co ty tu robisz? - spytałam cicho.
- miłe powitanie. - udał smutnego.
- przepraszam, nie spodziewałam się gości. tym bardziej ciebie. wchodź. - uśmiechnęłam się i zaprosiłam chłopaka gestem. 
- chciałem sprawdzić jak się czujesz. - uśmiechnął się, zdejmując kurtkę. 
- czym zasłużyłam sobie na taką troskę? - zaśmiałam się ruszając do kuchni. Nie usłyszałam odpowiedzi. Zamiast tego poczułam dłonie chłopaka, układające się na moich biodrach. Jego oddech pieścił mój kark, a ja zaciągnęłam się zapachem jego perfum. 

- może tym, że jesteśmy przyjaciółmi? - usłyszałam jego szept, a ciarki przeszyły moje ciało od jego niskiego głosu. 
- a jesteśmy? - odwróciłam się powoli, tym samym natrafiając na jego usta.
- to oczywiste - wyszczerzył się. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. W zieleni jego ślepi widziałam rosnący z każdą sekundą blask. Nigdy nie sądziłam, że kolor czyichś oczu będzie miał dla mnie takie znaczenie, ale w tamtym momencie wiedziałam, że Harry ma niesamowite tęczówki. Takie, w których można by zatapiać się w nieskończoność. Uśmiechnęłam się pod nosem. 

- co? - spytał, kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy.
- chcesz coś do picia? jedzenia? ja się rozłożyłam w ogrodzie.- zaczęłam, zaglądając do lodówki.
- mylisz mnie chyba z Niall'em - zaśmiał się, opierając plecami o blat. - a co robisz w ogrodzie?
- próbowałam coś napisać, ale coś kiepsko mi to idzie. - odpowiedziałam, wyjmując truskawki - może masz ochotę na wino? właśnie z nim pracuje.
- no ładnie. - wyszczerzył się - ale chętnie się napije. 

Chwilę potem zasiedliśmy na trawie i wręczyłam chłopakowi pełny kieliszek. Po napiciu się ze swojego, położyłam się na plecach, chwytając za długopis. Stukając się nim po brodzie, kompletnie utonęłam w swoich myślach. Tak bardzo, że zapomniałam nawet o obecności Harry'ego. Mnóstwo pojedynczych słów plątało mi się po głowie, a ja wyjątkowo, nie mogłam sobie poradzić z ich ułożeniem. Nagle poczułam jak ktoś kładzie się na moim brzuchu. Dopiero wtedy przypomniałam sobie o Hazzie. Spojrzałam w dół. Ułożył głowę na moim brzuchu i spojrzał na mnie z uśmiechem.

- coś nie tak? - spytał
- i to bardzo. nie mogę się skupić. boje się, że moja wena uciekła w siną dal.. 
- spokojnie, zaraz na coś wpadniesz - rzucił, poprawiając sobie włosy
- wątpię. już dawno nie miałam tak długiej pustki w głowie..
- a może ci pomóc? - uniósł nagle głowę, spoglądając mi w oczy.
- chciałbyś? bo to dobry pomysł - stwierdziłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Chłopak pokiwał jedynie głową i nalał nam wina. Uśmiechnęłam się, a on usiadł tak blisko, że ponownie mogłam zaciągać się jego zapachem.  


piątek, 25 kwietnia 2014

10.

Już dawno nie stałam tak bezradnie w tak cholernie długiej ciszy. Spoglądałam to na blondyna to na Ann. Żadne z nich nawet się nie poruszyło. Wpatrywali się sobie w oczy jak gdyby doszukiwali się w nich swoich dusz. I chyba im się udawało, bo z ich twarzy nie znikały uśmiechy. Pokręciłam głową i musiałam w końcu przerwać ten ciągnący się w nieskończoność moment. 

- to ja idę do kuchni. - rzuciłam. Momentalnie od siebie odskoczyli  i w tym samym momencie odchrząknęli. Cóż za synchronizacja. 

Wyjmowałam właśnie talerze z dolnej szafki, kiedy usłyszałam głośne westchnięcie. Wyprostowałam się i odkładając naczynia na blat, odwróciłam się. Niall stał oparty o framugę. Ciałem był ze mną, ale myślami był chyba we własnym świecie. 

- żyjesz? - zaśmiałam się
- c.. co? - spojrzał na mnie, jak gdybym wybudziła go ze snu
- pytałam czy żyjesz, bo coś za bardzo odpływasz - stwierdziłam, uśmiechając się do chłopaka i włączając kuchenkę, by podgrzać trochę pizzę. 
- a tak, wszystko super.. - mówił rozmarzonym głosem. Podszedł do blatu, tuż obok mnie i oparł się o niego rękoma.
- Niall? - spojrzałam na niego
- hm? - nawet nie odwrócił wzroku
- co ci się dzieje? - spytałam, ale to w sumie było bardzo głupie pytanie. Czułam w powietrzu, że coś bardzo porządnie zaiskrzyło między tym dwojgiem. 

- skąd ją znasz? - rzucił nagle, w końcu spoglądając mi prosto w oczy.
- ach, to moja sąsiadka. Ona jest..
- ... niesamowita. - dokończył za mnie, a jego wzrok znów był rozmarzony.
- no nie całkiem chciałam to powiedzieć, ale mogę się zgodzić. - zaśmiałam się i ruszyłam do lodówki. Wyjęłam z niej sok i ustawiłam obok blondyna. Później wyciągnęłam szklanki, a przez cały ten czas Niall w ogóle się nie odzywał.Pokręciłam głową z uśmiechem i wyjęłam pizzę. Nałożyłam ją na dwa talerze, nalałam soku do niebieskich szklanek i podałam wszystko blondynowi.

- no casanovo, do dzieła. - rzuciłam
- co? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- pogadaj z Ann.
- ale ja nie wiem o czym.. - stwierdził, spuszczając wzrok. Nigdy nie sądziłam, że jest aż tak nieśmiały. Pokręciłam głową i wypchnęłam go z kuchni. Zanim jeszcze przekroczył próg, szepnęłam mu na ucho trzy słowa.
- na początek o jedzeniu.

Chwyciłam za paczkę papierosów, leżących na stole i na palcach ruszyłam w stronę salonu. Oparłam się o framugę i starałam się wychwycić kawałek rozmowy. Niestety nic nie usłyszałam, bo oboje siedzieli w milczeniu, wpatrując się w ekran telewizora. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę tarasu.

- nie przeszkadzajcie sobie, ja idę zapalić. - wyszczerzyłam się, kiedy obydwoje zwrócili na mnie wzrok.


Pogoda była niesamowita, słońce prażyło, a delikatny wiatr muskał moje policzki. Zasiadłam po turecku na trawie, pod jednym z nielicznych drzewek rosnących w moim ogródku. Odpaliłam papierosa i oparłam głowę o drzewo. Zmrużyłam oczy, wystawiając twarz na cieplutkie promienie. W jednym momencie powróciły do mnie wszystkie złe i denerwujące myśli, które męczyły mnie od samego rana. Znów przypomniał mi się reportaż, usłyszany parę godzin wcześniej. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, kogo zrobili ze mnie dziennikarze. Pieprzeni paparazzi są wszędzie. A ja powinnam bardziej uważać. Ale przede wszystkim powinnam się spodziewać, że kiedy będę widywała się ze sławami, całe moje życie może się zmienić. Nie sądziłam tylko, że ta zmiana może być na gorsze. Nie mogłam uwierzyć w reakcję Liam'a. Przecież wydawał się takim odpowiedzialnym i poważnym facetem. Dlaczego tak zareagował? dlaczego nawet ze mną nie porozmawiał? nie zadzwonił? Przecież ta sprawa dotyczy nas obojga. Nawet głupiego "nie przejmuj się" od niego nie usłyszałam. Z każdą sekundą rozmyślania byłam coraz bardziej wkurzona. Moja rosnąca złosć mieszała się również ze smutkiem. Było mi naprawdę przykro, że Li tak naprawdę mnie olał. Wykorzystał i kiedy pojawiły się jakieś komplikacje, po prostu olał. Dobrze wiem, że ja nie pozostaje w tej sytuacji bez winy, ale.. 

W mojej głowie zaczęły plątać się pojedyncze słowa, które w szybkim tempie składały się w zdania. Palcami zaczęłam wystukiwać nieznaną melodię. Czyzby nowa piosenka? No pewnie. Przecież w takich momentach zawsze wpada mi do głowy jakiś pomysł. Odetchnęłam i zerwałam się z ziemi. Odrzuciłam niedopałek i ruszyłam szybkim krokiem z powrotem do domu. Wbiegłam do środka niczym huragan, nie zwarzając już na to, że ktoś siedzi w salonie. Wbiegłam do sypialni i chwyciłam za swój zeszyt. Do drugiej ręki wzięłam gitarę i przy jej akompaniamencie, zaczęłam zapisywać wszystkie pomysły, które z każdą sekundą pojawiały się w mojej głowie. 


~ Niall ~

Siedziałem jak idiota, trzymając na kolanach dwa talerze. Wpatrywałem się w telewizor, a w mojej głowie wciąż układały się nowe zdania, którymi mógłbym zacząć jakąkolwiek rozmowę. Odetchnąłem i kątem oka spojrzałem na Ann. Siedziała z dłońmi ułożonymi na kolanach i również patrzyła na ekran. W pewnym momencie jej twarz delikatnie przekręciła się w moją stronę. Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie i dopiero wtedy zorientowałem się, że wpatruję się w nią od dłuższego czasu. Odchrząknąłem i podałem jej jeden z talerzy. Podziękowała mi skinieniem głowy. Chwyciłem kawałek pizzy i ponownie wróciłem wzrokiem do telewizora. Boże, jaki ja jestem dziwny. Nie potrafię nawet odezwać się do dziewczyny. W końcu udało mi się zebrać na odwagę. 

- świetna ta pizza. - rzuciłem. Chwilę później zorientowałem się, że moje zagadanie było totalnie tandetne. Odetchnąłem z zażenowaniem. 
- cieszę się. trochę się przy niej namęczyłyśmy - odezwała się. Poczułem ulgę i spojrzałem w jej duże brązowe oczy. Znów zapadła miedzy nami cisza. I wtedy właśnie przypomniałem sobie co powiedziała Alex.

- musze przyznać, że jesteście dobre. 
- a dziękuję. Ale osobiście lepiej wychodzi mi lasagne - zaśmiała się, a ja poczułem jak delikatne ciarki przeszywają moje ciało.
- serio? uwielbiam lasagne - rzuciłem z uśmiechem. I tak właśnie rozpoczęła się nasza dyskusja na temat potraw. Dowiedziałem się, że dziewczyna kiedyś chodziła do szkoły kucharskiej, co wzbudziło we mnie ogromny podziw. Wymieniliśmy się paroma trikami w gotowaniu, opowiedziałem jej co nieco o swoich jedzeniowych miłościach, co potrwało na pewno długo, bo było tego sporo. Ann wciąż się uśmiechała, dyskutowała ze mną. Nasza rozmowa powoli schodziła na trochę poważniejsze tory. Okazało się, że tak wiele nas łączy. Przez rozmowę z tą niesamowitą dziewczyną zapomniałem nawet o jedzeniu, które stygło na talerzu.

Nagle usłyszeliśmy trzask i do pokoju wpadła Alex. Spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem, jednak ta, jakby w swoim własnym świecie, nie zauważając nas, pognała do swojej sypialni.

- co jest? - spytała w końcu Ann
- coś mi się wydaję, że Lex wpadła na nowy pomysł
- hm? 
- szykuję się kolejny hit,- zaśmiałem się i odłożywszy talerz, wstałem z kanapy. 

Dziewczyna zrobiła to samo i ruszyliśmy w stronę pokoju Alex. Uchyliłem powoli drzwi i zajrzeliśmy do środka. Siedziała na środku łóżka, trzymając gitarę, a w ustach długopis. Nachylała się nad jakimś zeszytem i widać było, że intensywnie myśli. W końcu zorientowała się, że ją podglądamy.

- ej! wynocha! - rzuciła w nas poduszką
- przestań! co nowego wymyśliłaś? - spytałem, łapiąc w ostatniej chwili białą poduszkę
- to będzie niespodzianka! wyjdźcie! zajmijcie się sobą! - rzuciła, wyszczerzając się i powracając palcami na struny swojej gitary.
- ale..
- won Horan! - krzyknęła, nawet na nas nie patrząc. Wzruszyłem jedynie ramionami i skinieniem dałem znać Ann, byśmy dali jej spokój. 
- czy tak jest zawsze? - spytała, kiedy ponownie opadliśmy na kanapę
- owszem. Jak wpada na jakiś pomysł staje się co najmniej dziwna i agresywna - rzuciłem, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. 



~*~

Po godzinie ślęczenia nad zeszytem w końcu udało mi się skończyć pisać. Przeczytałam tekst i połączyłam go z melodią. Po wszystkim, stwierdziłam, że wyszło mi całkiem nieźle i uśmiechnięta odłożyłam gitarę. Zeskoczyłam z łózka i przeciągnęłam się. Wyszłam z pokoju i od razu dobiegła mnie ożywiona rozmowa Niall'a i Ann. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam do kuchni. Wygrzebałam z lodówki trzy puszki piwa i z nie znikającym uśmiechem, wróciłam do salonu.

- świętujemy? - rzuciłam na wejściu. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a blondyn uśmiechnął się szeroko.
- nowy hit? zawsze chętnie - stwierdził, biorąc ode mnie dwie puszki i wręczając jedną Ann. Opadłam na kanapę, obok dziewczyny i w jednym momencie otworzyliśmy piwo. 

Podgłośniłam muzykę, lecącą z telewizora i upiłam łyk piwa. Dzięki wygłupom blondyna i komentarzom Ann, kompletnie zapomniałam o porannych problemach i zaczęłam się świetnie bawić. Stwierdziłam, że nasza trójka dogaduje się znakomicie. Momentami zdażało się, że nie musimy nic mówić, bo rozumiemy się bez słów. Byłam w szoku, że tak szybko udało mi się zaprzyjaźnić z kimkolwiek. Czasem nawet nie zauważamy, że na naszej drodze spotykamy ludzi, którzy są po prostu naszym przeznaczeniem. 
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z kanapy i poszłam otworzyć. Widząc kto stoi w progu lekko mnie zamurowało. Liam wpatrywał się we mnie z bardzo delikatnym uśmiechem. 

- mogę wejść? - spytał po dłuższej chwili.
- jasne. - rzuciłam krótko i przepuściłam go. 
- Horan! - krzyknął, wchodząc do salonu. Blondyn aż podskoczył i spojrzał pytająco na przyjaciela - miałeś dać znać czy wszystko w porządku. - rzucił, zakładając ręce na klatkę piersiową
- o kurde, zapomniałem... sory stary. - Niall wyszczerzył się głupio.
- no pewnie. - brunet wzruszył ramionami i odwrócił się w moją stronę - możemy pogadać? 
- o czym? - rzuciłam krótko. Nie chciałam by zabrzmiało to niemiło, jednak chyba coś mi nie wyszło. 
- o dzisiejszym poranku.
- dobra. - stwierdziłam i ruszyłam w stronę kuchni. Usiadłam na krześle i zakładając ręce na klatkę piersiową, wbiłam wzrok w chłopaka. Odetchnął i usiadł na przeciwko mnie.

- chciałem cię przeprosić. Nie powinienem wychodzić tak bez wytłumaczenia. - zaczął, patrząc mi w oczy. - tak właściwie to nic co między nami zaszło, nie powinno było się wydarzyć. - stwierdził, a moje oczy powiększyły się do wielkosci monet
- co prosze? 
- byłem głupi i pijany, przepraszam. - rzucił szybko, uciekajac wzrokiem
- co? mam rozumieć, że żałujesz tego, że się kochaliśmy? - zaczęłam, opierając dłonie o blat stołu i podnosząc się powoli
- nie, nie o to..
- a niby o co? uważasz za głupotę to wszystko co się stało? - mówiłam coraz głosniej - rzuciłeś się na mnie tylko i wyłącznie przez alkohol?
- nie, nie mów tak. 
- no pewnie. jasne. - byłam coraz bardziej wkurzona, a w mojej głowie rodziły się kolejne głupawe wytłumaczenia ostatniej nocy. - mam rozumieć, że twoim zdaniem to co stało się między nami to ogromny błąd?
- Lex, spójrz na to w jaki sposób zareagowały na to media. Paul się wściekł, chłopaki..
- och, nie tłumacz się! - krzyknęłam odwracając się do niego plecami. - powinieneś chyba być przyzwyczajony do braku życia prywatnego. To ty powinieneś uważać..
- Alex.- zaczął cicho i podszedł do mnie, obejmując mnie od tyłu - bądźmy przyjaciółmi. Zapomnijmy o tym co się stało. - kiedy to powiedział poczułam w sobie ogromną złość. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam się śmiać. Ten śmiech był śmiechem przez łzy. Śmiechem zażenowania i zdenerwowania. 

- jesteś śmieszny Payne. "bądźmy przyjaciółmi".. nawet nie wiesz jak to debilnie brzmi w tej sytuacji. - stwierdziłam, opierajac się o blat.
- niby dlaczego? jakiej sytuacji? dziewczyno, przecież nigdy nie byliśmy..
- dość! - krzyknęłam i niechcący strąciłam z blatu talerz. Rozbił się na malutkie kawałeczki, a ja poczułam ogromny ból. Opadłam na kolana i chwyciłam się za rękę. Spory kawałek porcelany wbił się w moją dłoń. Z każdą sekundą, coraz większe krople krwi spływały ze świeżej rany. Zmrużyłam oczy i starałam się głęboko oddychać. Nienawidziłam widoku krwi i zawsze robiło mi się od tego słabo. Nagle poczułam jak Liam klęka tuż za mną i obejmuje mnie. Chwycił moją rękę i przyjrzał się jej.

- zostaw mnie. - rzuciłam, wyrywając dłoń 
- przestań, trzeba to szybko opatrzyć - stwierdził - gdzie masz apteczkę?
- nie potrzebuję twojej pomocy. Wyjdź stąd. - rzekłam spokojnie
- słucham? - usłyszałam bardzo zdziwiony głos chłopaka.
- chyba nie jesteś głuchy. powiedziałam żebyś stąd wyszedł.
- przestań majaczyć Lex. - ponownie chwycił mnie za dłoń.
- wynoś się stąd Payne! rozumiesz?! - krzyknęłam, czując jak łzy powoli napływają mi do oczu, jednak nie wydostają się na zewnątrz.
 - co ty.
- wynocha.. - rzuciłam cicho i odwróciłam twarz. Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi. Jedynie zatrzaskiwane drzwi. Oparłam się o szafkę i schowałam twarz w zdrowej dłoni. Odetchnęłam głęboko i w tym samym momencie w kuchni pojawiła się Ann i Niall.

- co się... - dziewczyna nie dokończyła. Podbiegła do mnie i ulękła na przeciwko. - Alex, co ci się stało? - spytała, ogladając moją dłoń.
- to nic, wszystko w porządku. Jestem po prostu nieuważna - rzuciłam, przywołując na swoją twarz uśmiech. 
- kłóciliście się? co się stało?  - odezwał się nagle blondyn
- nie. nieważne. - odpowiedziałam i podniosłam się powoli. Kiedy stanęłam na nogach, zachwiałam się delikatnie i od razu poczułam jak chłopak obejmuje mnie ramionami,
 - chodźmy do łazienki. Alex, gdzie masz apteczkę? - mówiła Ann, podążając za mną i blondynem

- naprawdę nie trzeba, poradzę sobie.. - mówiłam, kiedy Niall usadzał mnie na wannie.
- no pewnie. - uśmiechnął się i chwycił moją dłoń. Po nieudanych protestach z mojej strony, Ann opatrzyła moją ranę. Zrobiła to bardzo szybko i bezboleśnie, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Po wszystkim, odetchnęłam głęboko.
- przepraszam was, ale jestem zmęczona. pójdę się położyć. obsłużycie się sami? 
- jasne, ale.. 
- dobranoc i dziękuję. - przerwałam Ann i wychodząc, uśmiechnęłam się do obojga. 

Wchodząc do sypialni, zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy, pozostajac jedynie w bieliźnie. Uchyliłam okno i usiadłam na parapecie. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo. 

- chyba trochę przesadziłam.. - wyszeptałam sama do siebie, opierając głowę o ścianę. 

Tak naprawdę, to sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam na słowa Liam'a. Przecież nic, prócz jednej wspólnej nocy, nas nie łączyło. Moje wnętrzności szalały, moje serce biło intensywnie, a ja nie miałam pojęcia co tak właściwie się ze mną dzieje. Nie znałam tego uczucia. Nie miałam pojęcia jak na to wszystko reagować. O co chodzi?

"Did we fly to the moon too soon?
Did we squander the chance?
In the rush of the race
The reason we chase is lost in romance
And still we try
To justify the waste
For a taste of man's greatest adventure"



czwartek, 24 kwietnia 2014

09.

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze mi się spało. Obudził mnie śpiew ptaków, wlatujący do domu przez otwarte drzwi do ogródka. Zdziwiłam się, bo przecież niczego nie otwierałam. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam . O ile pamiętam, zasypiałam z Liam'em, więc gdzie on jest? Wstałam i dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem całkiem nago. Chwyciłam za koszulę chłopaka i założyłam ją na siebie. Przeciągając się, ruszyłam w stronę ogródka. I to był dobry trop. Chłopak stał na tarasie, opierając się o drewnianą balustradę i oglądał okolice. Uśmiechnęłam się pod nosem, podziwiając jego świetnie wyrzeźbione plecy. Podeszłam na palcach i wtuliłam się w nie, obejmując chłopaka w pasie. Poczułam jak się wzdrygnął, jednak chwilę potem złapał mnie za dłonie i przyciągnąwszy je do ust, ucałował czule.

- dzień dobry. - rzucił cicho.
- dzień dobry. - uśmiechnęłam się, muskając delikatnie jego nagą skórę.
- ślicznie tu masz. - stwierdził.
- a dziękuję. - odpowiedziałam, a w następnej chwili chłopak odwrócił się do mnie. Zlustrował mnie od góry do dołu i uśmiechnął się szeroko.
- pięknie ci w mojej koszuli. - rzucił dumnie i przyciągnął do siebie. Objął mnie ramieniem i ucałował w czoło.

Znów poczułam się cudownie. W jego ramionach było niesamowicie przyjemnie i tak jakoś bezpiecznie. Odetchnęłam spokojnie i wtuliłam twarz w jego tors. Po paru minutach stania bez ruchu i zachwycania się błogością, odsunęłam się od Liam'a, a ten zrobił zdziwioną minę.

- muszę zapalić. - wyszczerzyłam się i weszłam do pokoju po papierosy. Kiedy wróciłam, chłopak siedział już na schodkach i rozglądał się. Usiadłam obok i odpaliłam. Spojrzał na mnie i bez słowa, jednym ruchem sprawił, że teraz siedziałam na jego kolanach. Pokazałam mu język, po czym zaciągnęłam się papierosem. Chłopak wystawił twarz jak gdyby czegoś chciał.

- co? - spytałam, widząc jego głupią minę.
- daj bucha. - rzucił, nie zmieniając miny.
- myślałam, że nie palisz..
- bo nie, ale raz na jakiś czas mi się zdarza. - wyszczerzył się i niecierpliwie wyciągnął szyję. Zaśmiałam się i włożyłam mu do ust papierosa. Kiedy wypuszczał dym, patrzył mi prosto w oczy, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.

- co znowu? - rzuciłam.
- nic. świetnie wyglądasz z roztrzepanymi włosami i zaspaną miną. - zaśmiał się. 

Pokazałam mu język i udając obrażoną, odwróciłam głowę. Poczułam jak chłopak wtula twarz w moje włosy i stara się łaskotać mnie nosem. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Spojrzeliśmy po sobie, a ja wzruszyłam ramionami.

- to nie mój. - stwierdziłam. Liam podniósł się i w pośpiechu wrócił do pokoju. Wypaliłam i również weszłam do środka. Zdziwiłam się widząc jak chłopak chodzi nerwowo po całym pomieszczeniu i dyskutuje zawzięcie z kimś po drugiej stronie słuchawki. Spojrzałam na niego pytająco. Odwrócił się na piecie i zaczął zbierać swoje rzeczy, nie przerywając rozmowy. Odwrócił się do mnie i spojrzał znacząco na moje ubranie. Zrozumiałam o co mu chodzi i ruszyłam do sypialni. Tam zarzuciłam na siebie byle jaką koszulkę i oddałam Liam'owi jego własność.

- muszę uciekać. - rzucił, kiedy w końcu się rozłączył.
- ale o co chodzi?
- pogadamy później. cześć. - ucałował mnie w czoło, a w następnej chwili już go nie było. Przez moment stałam jeszcze na środku pokoju, tam gdzie mnie zostawił i wpatrywałam się w drzwi. Co takiego mogło się stać, że wyszedł bez słowa wyjaśnienia? Wciąż rozmyślając ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dresy. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam go i przeleciałam po kanałach. Zatrzymałam się na jednym z plotkarskich, usłyszawszy coś o One Direction. Z ciekawości podgłośniłam.

"Szokujące wieści! Liam Payne, członek znanego zespołu One Direction widziany był ostatniej nocy w jednym z klubów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wraz z chłopakami zabawiał się tam z tajemniczą dziewczyną. Duża ilość alkoholu chyba za bardzo zawróciła mu w głowie. Chwilę po zejsciu z parkietu widziano go w dwuznacznej sytuacji z ową dziewczyną. Nie przejmowali się obecnością ogromnej liczby ludzi, ani tym, że jest to miejsce publiczne. Na dowód naszych słów, mamy zdjęcia. Niedługo potem Payne wraz z tajemniczą nieznajomą zniknęli wsiadając do jednej z taksówek. Naszym zdaniem była to bardzo dzika i wolna od wszelkich konsekwencji noc dla tych dwojga. Czy członkowie znanego zespołu zaczynają zachowywać się jak reszta gwiazd i korzystać z usług pań do towarzystwa? Naszym zadaniem jest informowanie was o nowościach, więc czekajcie z niecierpliwością! To my stoimy na straży prawdy!"


Słysząc te wszystkie słowa, coraz bardziej nie mogłam w nie uwierzyć. Ci pieprzeni dziennikarze zrobili ze mnie jakąś zwykła zdzirę! wiedziałam, że ten blask w klubie nie wróżył nic dobrego.

- kurwa.. - rzuciłam, a z moich rąk wypadł kubek z gorącą kawą. Poczułam ogromny ból i odskoczyłam. No tak, tylko ja jestem tak zdolna by się tak głupio poparzyć.

Posprzątałam szybko i wróciłam do kuchni. Oparłam się o blat i odetchnęłam głęboko. Wciąż nie mogłam pogodzić się z tym co usłyszałam. Jak można tak obsmarować całkowicie nieznajomą osobę? Bycie sławnym jest okropne. Nie można nawet zwyczajnie wyjść z kimś do klubu.

Nic nigdy nie wzruszyło mną tak jak zrobienie ze mnie zwykłej dziwki. Byłam wkurzona i cholernie zdołowana. Chwyciłam za paczkę papierosów i wyszłam na taras. W międzyczasie usłyszałam telefon. Nie miałam jednak siły na rozmowę. Z nikim. Zasiadłam na krzesełku i odpaliłam papierosa. Kiedy skończyłam jednego, odpaliłam drugiego. Przez cały ten czas dzwonienie telefonu nie ustępowało. Wkurzona, odebrałam go w końcu.

- słucham? - rzuciłam niemiłym tonem.
- no w końcu. Martwiłem się - usłyszałam zachrypnięty głos
- ciekawe o co.. - stwierdziłam z ironią
- słyszę, że chyba oglądałaś telewizję. - stwierdził Harry
- niby po czym to wywnioskowałeś? - spytałam
- Lex, nie przejmuj się. To dziennikarze, oni zawsze muszą robić ze wszystkiego sensację.
- no pewnie. ale to nie z ciebie zrobili dziwkę! - krzyknęłam.
- wiem.. przykro mi, naprawdę. Gdybyśmy tylko wiedzieli..
- nieważne. Coś się stało? bo jeśli mnie nie potrzebujecie, to się rozłączam.
- chciałem tylko sprawdzić czy wszystko w porządku. Lex?
- no?
- czy wy naprawdę..
- żegnam Styles! - krzyknęłam i rozłączyłam się. Jeszcze tylko brakowało dociekliwości reszty chłopaków. Musiałam się jednak z tym liczyć. w Końcu to przyjaciele Liam'a. I oni również byli w tym pieprzonym klubie.

- ja pierdolę.. - rzuciłam cicho, opadając na kanapę. Odchyliłam głowę i zmrużyłam oczy. Chciałam odgonić od siebie wszystkie złe myśli, jednak słowa dziennikarki wciąż plątały mi się po głowie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- jeszcze gości mi brakowało.. - stwierdziłam sama do siebie, wstając niechętnie i ruszając w stronę drzwi. Kiedy otworzyłam, moim oczom ukazała się Ann z niewyraźną miną.

- co tam? - spytałam, siląc się na miły ton
- chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku. Usłyszałam jakieś krzyki. - rzuciła, zaglądając dyskretnie do środka
- wszystko okej. Może wejdziesz?
- chętnie. - posłała mi swój uroczy uśmiech i wkroczyła głębiej. Opadłyśmy na kanapę i przez chwilę panowała między nami cisza. 

- może się czegoś napijesz? - rzuciłam w końcu
- a co mi zaproponujesz? - uśmiechnęła się
- może wino?
- tak od rana chcesz pić? - uniosła brew ze zdziwienia
- mam ogromną ochotę. To co? - uśmiechnęłam się do dziewczyny 
- no dobra - zaśmiała się i obie ruszyłyśmy do kuchni. 

Z szafki wyjęłam dwa kieliszki i butelkę swojego ulubionego wina. Stwierdziłyśmy, że zasiądziemy na tarasie. Włączyłam muzykę i rozłożyłyśmy się przy stoliku, na zewnątrz. Odpaliłam papierosa i wypuszczając dym z ust, odetchnęłam głośno.

- Alex, wszystko w porządku? - spytała nagle Ann.
- tak.. - rzuciłam cicho
- no właśnie widzę. - pokręciła głową - no mów. może będzie ci trochę lepiej. 
- no bo.. - zaczęłam ale jakoś nie potrafiłam wytłumaczyć jej o co chodzi. Ponownie odetchnęłam i spojrzałam na pełny troski wyraz twarzy Ann - może powiesz mi czym się zajmujesz? 
- umiejętnie omijasz temat - zaśmiała się i upiła łyk wina - jestem fotografem. Wiesz, sesje ślubne, czasem robię jakieś zdjęcia do filmów, takich mniej znanych. Ostatnio jednak szef w końcu mnie docenił
- to znaczy? - uśmiechnęłam się do niej
- ostatnimi czasy miałam kilka propozycji sesji zdjęciowych dla różnych sław. Wiesz, do nowych płyt, do magazynów i takie tam. - pokiwałam głową ze zrozumieniem. - a ty czym się zajmujesz?
- no ja piszę teksty.
- hm? - dziewczyna uniosła pytająco brew, upijając kolejny łyk wina
- teksty piosenek i takie tam. - zaśmiałam się
- ach, rozumiem - uśmiechnęła się 
- ostatnio dostałam bardzo ciekawe zlecenie. dzięki temu właśnie zdobyłam nowych przyjaciół. przynajmniej tak mi się wydaję..
- co masz na myśli? 
- pomagam w tworzeniu nowego albumu pewnemu zespołowi.
- ojej - poprawiła się na krześle i spojrzała na mnie z zaciekawieniem - jakiemu?
- One Direction, może kojarzysz? - zamiast odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech. - co?
- to zabawne. Widać obydwie przyczynimy się do ich sukcesu - stwierdziła z uśmiechem
- co masz na myśli?
- no ja ostatnio dostałam pewne ciekawe zlecenie. Mam zrobić sesję do nowego albumu chłopaków. - stwierdziła, a z jej twarzy nie znikał uśmiech
- o matko, świetnie - zaśmiałam się - a poznałaś ich już?
- no jeszcze nie. jutro mamy się spotkać.
- mogę cię zapewnić, że to świetni ludzie. od razu się zaprzyjaźnicie. Oni już tacy są - stwierdziłam z uśmiechem.
- mam nadzieję, bo trochę się denerwuję. Nie lubię poznawać nowych ludzi. Jestem zbyt nieśmiała. 
- nie zauważyłam. - zaśmiałam się - to co, za naszą współpracę? - rzuciłam, unosząc kieliszek w górę
- tak! - krzyknęła.


Rozmawiałyśmy jeszcze parę godzin. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy. Opowiadałam Ann o chłopakach. Zrobiłyśmy nawet razem obiad. Obejrzałyśmy jakiś maraton z nieznanym nam serialem i nie potrafiłyśmy przestać się śmiać. Z każdą minutą stwierdzałam, że Ann to moja bratnia dusza i bardzo cieszę się, że ją poznałam. 

Kiedy nadszedł wieczór, wylegiwałyśmy się na kanapie, wcinając lody i wciąż nie przestając rozmawiać. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Opanowując kolejny wybuch śmiechu, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się zasapany Niall, opierajacy się o framugę.

- co jest? - spytałam
- no nareszcie! - wydukał ledwo
- o co chodzi?
- od paru godzin próbujemy z chłopakami dodzwonić się do ciebie. - rzucił, patrząc mi w oczy.
- nie słyszałam. może telefon mi się rozładował.
- nie strasz nas tak. - uśmiechnął się uroczo i wyciągnął ręce w moją stronę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a w następnej chwili poczułam jego zapach. Przyciągnął mnie do siebie i szczelnie obejmując, przytulił. W pierwszej chwili byłam zszokowana, jednak sekundę później odwzajemniłam gest, obejmując jego talię i uśmiechając się pod nosem. Trwaliśmy tak chwilę, kiedy nagle poczułam jak chłopak odsuwa się lekko ode mnie.

- czy ja dobrze czuję? to pizza pepperoni? - rzucił zachłannym głosem. Spojrzałam w jego oczy. Były pełne szczęścia.
- jasne. wchodź. - zaśmiałam się - ach i muszę ci kogoś przedstawić. - weszliśmy głębiej. Ann oglądała kolejny, głupawy program i była nim bardzo pochłonięta.
- Ann - rzuciłam. Odwróciła się i spojrzała na nas z uśmiechem. Wstała z kanapy i podeszła do nas. - chciałam ci przedstawić jednego z głupków, z którymi przyjdzie ci pracować. To Niall - wskazałam na blondyna. Spojrzeli na siebie i nieśmiało podali dłonie. Przez bardzo długą chwilę panowała cisza. Widziałam jak wpatrują się sobie w oczy, nawet nie mrugając. Miałam wrażenie, że są sobą zahipnotyzowani. Założyłam ręce na klatkę piersiową i uśmiechnęłam się. Kąciki ust obojga uniosły się nieznacznie. Nawet najgłupsza osoba zauważyłaby, że pomiędzy tym dwojgiem coś zaiskrzyło. I to od jednego zetknięcia. Czyżby mit o miłości od pierwszego wejrzenia sprawdzał się naprawdę? 

niedziela, 20 kwietnia 2014

08.

Dotarliśmy pod klub i już chciałam wysiąśc, jednak przed otworzeniem drzwi uprzedził mnie Louis. Wysiadł, a raczej wypadł z auta w pośpiechu i kiedy podnosił się z kolan, spojrzał na nas, robiąc poważną minę.

- tak miało być. – stwierdził i wyszczerzył się.

Zaraz za nim wysiadł Liam. Odwrócił się i z uśmiechem podał mi rękę. Z jego pomocą wysiadłam z samochodu. Na sekundę jednak straciłam równowagę i zachwiałam się, opierając dłonie o jego tors. uniosłam głowę w górę i spotkałam się z szerokim uśmiechem chłopaka. Odwzajemniłam gest i szybko zabrałam rękę z jego ciała. Poprawiłam sukienkę i odwróciłam się, sprawdzając czy wszyscy już wysiedli.


Po wejściu do środka zaatakowała nas mocna woń alkoholu i głośna muzyka. Spojrzałam na chłopaków, a oni pewnie ruszyli przed siebie. najwidoczniej często tu bywali i wiedzieli, które miejsca warto zająć. Szłam za nimi i czułam na sobie wzrok większości mężczyzn w pomieszczeniu. Zasiedliśmy przy sporym stoliku. Okazało się, że utknęłam pomiędzy Harry’m i Zayn’em.

- to czego się napijemy? – spytał Niall rozglądając się na boki. Ustaliliśmy i blondyn poszedł do baru.
- co on taki chętny do obsługiwania? – spytałam nagle
- pewnie zamierza wziąć jeszcze jakieś przekąski. Jak zawsze z resztą. – zaśmiał się Zayn. Reszta chłopaków mu zawtórowała. Po paru minutach Niall wrócił z szotami dla nas i miską orzeszków dla siebie. nikt nawet nie próbował się poczęstować, bo wiadome było, że blondyn od razu zabije wzrokiem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i piliśmy. Po dwóch szotach naszła mnie ogromna ochota na zatańczenie.

- chodźmy na parkiet! – rzuciłam, podnosząc się.
- już? Moment.. – mówił blondyn nabierając garść orzeszków. Udało mi się wypchnąć chłopaków na parkiet. Stanęli w kółku, a ja zostałam na środku.
- a to co? – spojrzałam po wszystkich.
- żeby było sprawiedliwie – rzucił tajemniczo Louis i uniósł brwi.

Potrząsnęłam głową z uśmiechem i zmierzwiłam włosy. Wsłuchałam się w muzykę, a moje biodra zaczęły się poruszać. Kręciłam nimi powoli, przyglądając się chłopakom. Widząc niektóre ich ruchy nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu. Na początku tańczyli jakby nieśmiało, jednak z każdą sekundą rozkręcali się coraz bardziej. Dokładnie tak jak ja. Wczułam się tak bardzo, że zaczęłam skakać wraz z nimi. kiedy tylko znudziło mi się podskakiwanie, powracałam do poruszania biodrami. Ponieważ naprzeciwko mnie tańczył Louis i Liam, widziałam ich miny. Miałam wrażenie, że Lou przygląda mi się nawet nie mrugając. W końcu zdecydowałam się na zmianę ruchów. Podeszłam do bruneta i oplotłam ręce wokół jego szyi. Tak właśnie przetańczyłam z nim parę sekund. Później podeszłam do Zayn’a, z którym zrobiłam to samo. Później swoją obecnością „zaszczyciłam” również szeroko uśmiechniętego Niall’a, później Harry’ego, który wciąż przygryzał wargę i przyglądał mi się nieprzerwanie. Na końcu podeszłam tanecznym krokiem do Liam’a. oplotłam ręce wokół jego szyi i nie mogąc się powstrzymać, spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Nieśmiało ułożył dłonie na moich biodrach i nasze ruchy się zrównały. Kręciłam biodrami coraz wolniej, zatapiając się w jego błyszczących ślepiach. Nasze twarze zbliżały się do siebie coraz bardziej, a ja czułam jak chłopak zaciska dłonie na moim ciele. Teraz nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. I w tym właśnie momencie poszłam po rozum do głowy. Puściłam jego szyję i odsunęłam się, przywołując na twarz sztuczny uśmiech.

- zmęczyłam się, chodźmy się napić – rzuciłam i ruszyłam do „naszego” stolika. Siedziałam naprzeciwko Liam’a i wciąż czułam na sobie jego wzrok. Spuściłam głowę i wypiłam jednego szota. Później to samo zrobiłam z dwoma kolejnymi.

- szybka jesteś – stwierdził Zayn
- po prostu spragniona. – uśmiechnęłam się do niego. Ponownie zaczęliśmy rozmawiać. 

Louis jak zawsze uskuteczniał swoje wygłupy. Harry opowiadał naprawdę suche dowcipy, a Zayn był tym cholernie zażenowany. Nie przestawał się jednak śmiać. Jeszcze kilka razy chodziliśmy zatańczyć.

Minuty mijały, alkoholu przybywało. Byliśmy coraz śmielsi wobec siebie, choć wydaje mi się, że to tylko ja byłam coraz odważniejsza. Czułam się naprawdę wstawiona, ale lubiłam ten stan.

- chodźmy zatańczyć! – rzuciłam, wstając.
- o nie, ja nie dam rady.. – stwierdził Niall, opierając się o zagłówek kanapy. Pozostała trójka przyznała mu rację. Jedynie Liam podniósł się ze swojego miejsca.
- chodźmy. – rzucił, posyłając mi szarmancki uśmiech. Odwzajemniłam gest i chwyciłam go za rękę, ciągnąć na parkiet.

Stanęliśmy na środku i od razu wczuliśmy się w rytm. Z początku tańczyliśmy w pewnej odległości od siebie. jednak z każdą sekundą owa odległość malała. Liam złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. oplotłam ręce wokół jego szyi i czułam na swoim ciele jego bliskość. Moje biodra kręciły się coraz bardziej. Uśmiechnął się do mnie kiedy wplotłam palce w jego włosy. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i nie przestawaliśmy się ruszać. Robiliśmy to coraz wolniej. Przygryzłam dolną wargę, widząc blask w jego oczach i ten niesamowity uśmiech. Zbliżyłam twarz do jego i delikatnie musnęłam ustami jego wargi. Odwróciłam się tyłem i wciąż poruszałam biodrami, ocierając się o chłopaka.

Nagle poczułam uścisk na nadgarstku, a w następnej chwili znów patrzyłam na piękną twarz chłopaka. Ponownie oplotłam ręce wokół jego szyi, a on objął moje biodra, przysuwając mnie do siebie. jego usta były coraz bliżej moich. W końcu poczułam smak jego miękkich warg. Całował mnie niesamowicie namiętnie i dziko. Nasze języki złączyły się i  tańczyły zachłannie. Wplotłam palce w jego włosy, a on dotykał dłońmi moich nagich pleców, przez co na moje ciało wkradła się gęsia skórka. Czułam coraz bliżej jego ciepłe ciało. teraz jego dłonie błądziły po moich pośladkach, a ja całowałam go coraz namiętniej. Nagle Liam oderwał się ode mnie i spojrzał mi proso w oczy. Odgarnął kosmyk z mojego czoła i uśmiechnął się tajemniczo. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.

Chwilę potem znaleźliśmy się w jakimś ciemnym zakamarku klubu. Nie zdążyłam nawet
nic powiedzieć, kiedy oparł mnie o ścianę i ponownie wbił się w moje usta. Był tak dziki, tak namiętny. W tamtym momencie cholernie mnie to kręciło. Czułam jak jego dłonie zaczynając błądzić po moim ciele. Podążały powoli w stronę moich pośladków. Kiedy je ścisnął, jęknęłam bezgłośnie prosto w jego usta. Czułam jak się uśmiecha. Kiedy jego ręka powoli wsuwała się pod moja sukienkę, oślepił nas krótki blask.

- co to było? – wyszeptałam, mrużąc oczy
- spokojnie. – rzucił cicho, nie przerywając całowania mojej szyi.
- ale Liam… to nie był.. blask flesza..? – mówiłam, przerywając cichymi jęknięciami.
- wydawało ci się. – usłyszałam jego głos. Przywarł mnie jeszcze bliżej ściany, tak, że poczułam jej zimne cegły. Jego dłonie powoli powracały na moje pośladki, a ja muskałam jego szyję, zaciągając się niesamowitym zapachem chłopaka.


~*~


+18.

Wpadliśmy do mojego mieszkania, nie przestając się całować. Liam zatrzasnął drzwi nogą i przywarł mnie do ściany. Szybkim ruchem podniósł moją sukienkę, by sekundę później znalazła się na podłodze. Odsunął się i przygryzł wargę, lustrując moje ciało. ponownie wbił się w moje usta, a jego dłonie zacisnęły się na moich piersiach. Jęknęłam cicho, a jego usta powoli schodziły na moją szyję. kiedy jednak dotarł do moich sutków jego delikatność i powolność zniknęły w mgnieniu oka, zamieniając się na zachłanność, podniecenie i niesamowitą dzikość. Nigdy nie posądziłabym tego bruneta o takie zachowanie. ssał i lizał moje sutki, jednocześnie ściskając moje pośladki. W następnej chwili, jednym ruchem sprawił, że straciłam grunt pod nogami, a on wciąż nie odrywał się od moich sutków. Oplotłam jego szyję rękami. 

Weszliśmy do mojego salonu i ułożył mnie szybko na podłodze. Ściągnął koszulkę, ukazując swój niesamowity tors. kiedy się nachylił, odepchnęłam go momentalnie, tak, że teraz ja byłam nad nim i ja miałam pełną kontrolę. Oblizałam wargę i nachyliłam się nad jego torsem. Zaczęłam go całować, lizać i podgryzać każdy skrawek jego cudownego ciała. Wbijałam paznokcie w jego brzuch, jednocześnie kreśląc językiem mokre ślady na jego klatce piersiowej. Wciąż słyszałam ciche pomrukiwanie, czułam napięte mięśnie chłopaka. Złapał mnie za ręce i szybkim ruchem sprawił, że znów znajdowałam się pod nim. Spojrzał mi w oczy i posłał swój najcudowniejszy uśmiech. Odwzajemniłam gest, by sekundę później wbić się w jego miękkie usta. całując mnie, zdejmował moją bieliznę. Teraz zostałam jedynie w szpilkach. Przygryzł moją dolną wargę i językiem schodził niżej. Kreślił mokry szlak na moim ciele, a ja czułam jak moje wnętrze wypełnia coraz większe gorąco. Jak gęsia skórka oblewa każdy skrawek mojego ciało. jego język, jego ciepło, jego zachowanie, były tak niesamowicie podniecające. Szczególnie kiedy doszedł na dół. Najpierw całował i lizał moje uda, czasem podgryzając. Nawet nie zorientowałam się kiedy jego język znalazłam się w moim wnętrzu. Jęknęłam głośno i poczułam, że chłopak się uśmiecha. Z początku ruszał językiem bardzo powoli, jak gdyby chciał przyzwyczaić moje ciało do swojej obecności. Kiedy jednak wplotłam palce w jego włosy i docisnęłam, od razu zaczął poruszać nim szybciej, ściskając jednocześnie moje pośladki. Nigdy do tej pory nie czułam tak ogromnej przyjemności. Nie da się tego opisać dosłownie z niczym. I nie chodziło mi o sam język chłopaka, który swoją drogą był naprawdę genialny. Sama jego obecność, zapach jego ciała, jego ciepło sprawiały, że z jakiegoś powodu prócz ekstazy, czułam jednocześnie bezpieczeństwo i coś jeszcze, czego w tamtym momencie nie potrafiłam określić.

Kiedy wróciłam nad moją twarz, spojrzał mi głęboko w oczy i oblizał się ostentacyjnie. Przygryzałam wargi i przyciągnęłam go do siebie, wbijając się w jego wargi. Krótką chwilę potem zdejmował już spodnie wraz z bokserkami. Znalazłwszy się tuż nade mną, przyparł moje nadgarstki do podłogi, mocno je ściskając i nachylił się nad moją szyją. Chwycił kawałek mojej skóry w zęby i w tym samym momencie wszedł we mnie. jego ruchy od samego początku były szybkie, dzikie. Z moich ust wciąż wydobywały się głośne jęki. Było mi tak niesamowicie przyjemnie, że zmrużyłam oczy, by wczuć się jeszcze bardziej.

- patrz na mnie.. – rzucił niskim, jakby nie swoim głosem. Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam, że jego tęczówki stały się teraz kompletnie czarne, a jego wyraz twarzy był zupełnie inny. Z każdą sekundą przyśpieszał coraz bardziej, czułam go w sobie coraz głębiej. Nie powstrzymywałam się już od żadnych swoich reakcji. Kiedy puścił moje
nadgarstki ja wbiłam paznokcie w jego umięśnione plecy. Dobrze widziałam, że ten Liam to zupełnie inny, nie panujący nad sobą Liam. Jednak mnie się to bardzo podobało. Zbliżył się do mnie tak, że teraz oprócz jego cudownego członka w sobie, czułam całe gorące i mokre od potu ciało chłopaka na sobie. Wgryzał się w moją szyję, jednocześnie przyśpieszając ruch bioder. Z każdym pchnięciem ja wbijałam paznokcie coraz bardziej.

Kolejne minuty, może godziny były dla mnie jak wieczność. Liam kompletnie stracił nad sobą panowanie, jednak nie robił mi krzywdy. Był cholernie dziki, co było naprawdę niesamowite. Nigdy nie sądziłam, że można poruszać się tak szybko, jednocześnie intensywnie. Nasze oddechy się zrównały. Nie liczyło się już nic prócz bliskości drugiej osoby. Oboje doznaliśmy końcowej ekstazy w tym samym momencie. Opadł bezwiednie na moje ciało. wtulił mokrą twarz w moje piersi i powoli uspokajał oddech. Wplotłam palce w jego włosy i głaskałam go delikatnie. Czułam jak raz na jakiś czas delikatnie muska ustami moje ciało.

- jak się czujesz? – spytał po dłuższym czasie, spoglądając mi w oczy.
- cudownie.. – wyszeptałam, a on ucałował mnie w nos. Jego głowa ponownie opadła na moją klatkę piersiową. – Liam?
- hm? – mruknął
- nie powinniśmy byli tego robić.. – wydukałam cicho, zabierając dłonie z jego włosów.

- zamknij się. – wyszeptał nachylając się nade mną i uśmiechając, by później wbić się w moje usta. 


piątek, 18 kwietnia 2014

07.

Mimo, że znałyśmy się dosłownie paręnaście minut, rozmawiało się nam jak gdybyśmy poznały się już w piaskownicy. Jeszcze z żadną dziewczyną tak dobrze się nie dogadywałam i musze przyznać, że bardzo polubiłam Ann. Rozdzwonił się mój telefon i dopiero wtedy zauważyłyśmy która jest godzina.

- kurczę, to z pracy.. – rzuciłam, widząc kto dzwoni
- odbierz, ja i tak już muszę się zbierać. Do zobaczenia – pomachałyśmy sobie i brunetka zniknęła w drzwiach wejściowych swojego domu. Zasiadłam na drewnianych schodkach tarasu i odebrałam.
- słucham cię Joe?
- przepraszam, że dzwonie tak późno.. – zaczął cicho – chciałbym z tobą porozmawiać.. – kiedy to powiedział, poczułam jak wielka gula podchodzi mi do gardła. To ja sama powinnam z nim porozmawiać. Zupełnie zapomniałam, że powinnam wyjaśnić z nim pewne sprawy. Wzięłam głęboki oddech i zgodziłam się. kiedy się rozłączyliśmy, weszłam wolnym krokiem do domu. Joe miał do mnie przyjechać dopiero za godzinę, ale już zaczęłam układać sobie w głowie to co właściwie mam mu powiedzieć. Nie mogę go przecież zranić, ale przede wszystkim nie mogę go stracić.


~*~

Siedzieliśmy w kuchni, przy stole. Między nami panowała niezręczna cisza, a każde z nas spoglądało ukradkiem na drugie. Chciałam go przeprosić za moją reakcję, chciałam mu powiedzieć o co chodzi. Ale bałam się, nie miałam odwagi się odezwać. Widząc jego minę, moje serce rozpadało się na drobniutkie kawałeczki.

- Joe.. – zaczęłam w końcu, nie mogąc dłużej wytrzymać tej ciszy. spojrzał na mnie swoimi brązowymi ślepiami, a ja poczułam jak coś ściska mi serce. Odetchnęłam i złapałam go za dłoń. – chciałam cię przeprosić. nie powinnam była tak wybiegać. Byłam po prostu w totalnym szoku. Nikt jeszcze nie wyznał mi nigdy miłości. a ja jeszcze nigdy nie kochałam. Joe.. – spojrzałam na niego. – przepraszam. Naprawdę. Jesteś cudownym facetem, moim przyjacielem. Od zawsze traktowałam cię jak starszego brata. Kocham cię, ale tylko jako przyjaciela. Przepraszam jeśli kiedykolwiek dawałam ci jakiekolwiek nadzieje..
- rozumiem.. – rzucił cicho i powoli wyjął dłoń z mojego uścisku. – to ja powinienem cię przeprosić. niepotrzebnie wyjechałem z takimi słowami. Wiele dla mnie znaczysz, nie chciałem cię stracić. Myślałem, że jak powiem co czuję to może odwzajemnisz moje uczucia, może..
- Joe.. – szepnęłam, czując jak po moich policzkach spływa pojedyncza łza. – przepraszam. A ty nie musisz się tłumaczyć. To ja spieprzyłam. Ale tak bardzo pragnę byśmy zostali przyjaciółmi. Jeśli tylko jesteś do tego zdolny..
- no jasne. – przerwał mi.
- wybacz. – posłałam mu nikły uśmiech i ścisnęłam jego ogromną dłoń.


~*~

Całą noc przewracałam się z boku na bok, nie mogąc pozbyć się Joe z moich myśli. Z jednej strony cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Że możliwa jest dalsza przyjaźń miedzy nami. Z drugiej jednak strony wciąż miałam wyrzuty sumienia. Bolało mnie, że mimo wszystko go ranie. Miałam w głowie tak wiele myśli, że nie potrafiłam ich uporządkować. Denerwowało mnie to, bo miałam wrażenie, że moja głowa zaraz wybuchnie, a nie potrafiłam usnąć. Za każdym razem gdy zamykałam oczy, miałam przed nimi minę Joe. Dlaczego tak bardzo mnie to męczy? Nigdy przecież aż tak bardzo nikim się nie przejmowałam.

Widząc, że już świta, podniosłam się z łóżka. Wiedziałam, że już i tak nie usnę, więc może zajmę się czymś kreatywnym. Wolnym krokiem ruszyłam do łazienki. Wzięłam wyjątkowo długi prysznic i ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy jakie wpadły mi pod rękę. Zrobiłam sobie małe śniadanie i ogromny kubek kawy. Kiedy zasiadłam przy stole, odechciało mi się jeść. Podpierając twarz ręką, wpatrywałam się w kubek.

Do studia postanowiłam pójść na piechotę. W połowie drogi złapał mnie deszcz. Nie, przepraszam. To była ulewa, jakiej od bardzo dawna nie było w Londynie. A to naprawdę dziwne. Przyśpieszyłam kroku i w krótkim czasie znalazłam się w studiu. Niestety, nie udało mi się uniknąć przemoczenia, nie było jednak aż tak źle. Okazało się, że przyszłam pół godziny przed chłopakami. Postanowiłam więc trochę się wysuszyć. Weszłam do pokoju, w którym pracowaliśmy. Zdjęłam sweter i ułożyłam do na kaloryferze. Uchyliłam okno i usiadłam na parapecie. Wpatrując się w wielkie krople deszczu, odpaliłam papierosa. z początku było mi bardzo przyjemnie, jednak po chwili zaczęłam odczuwać skutki mokrej koszulki i zimnego wiatru. Nie chciałam jednak rezygnować z połowy papierosa, wiec stwierdziłam, że jakoś wytrzymam. Zaczęłam nucić sobie naszą nową piosenkę i nawet nie zorientowałam się, że ktoś wszedł do pokoju. Nagle poczułam na swoich ramionach ciepły materiał. Zdziwiona, odwróciłam głowę. Obok mnie stał uśmiechnięty Liam i okrywał mnie swoją bluzą.

- no cześć. – rzucił
- hej. – uśmiechnęłam się – dziękuję, ale nie trzeba – spojrzałam na jego ubranie, które teraz znajdowało się na moich ramionach.
- właśnie widziałem. – pokręcił głową z uśmiechem. Odwzajemniłam gest i odwróciłam twarz z powrotem na ulicę. Ludzie uciekali przed kroplami, niektórzy bawili się w deszczu. Słońce wciąż walczyło z chmurami, by móc znów jasno świecić, a ja wdychałam zapach deszczu. Uwielbiałam go. Był taki świeży, wiosenny.

- co się stało? – usłyszałam nagle głos Liam’a. spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Dopiero po chwili  uświadomiłam sobie, że od dłuższego czasu się nie odzywam.  
- przepraszam, zapatrzyłam się.. – rzuciłam, posyłając mu nikły uśmiech.
- nie ma sprawy, zdarza się. – odwzajemnił gest. – widzę jednak, że chyba coś cię gnębi. – przeniknął mnie swoimi czekoladowymi ślepiami.
- nie, wydaję ci się.
- Lex. – rzucił cicho, a mnie przeszyły ciarki od jego niskiego głosu. Westchnęłam i wyrzucając niedopałek przez okno, zeszłam z parapetu. Zasiadłam na kanapie i szczelniej okryłam się bluzą chłopaka. On usiadł obok i spojrzał na mnie. przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Po raz kolejny wkradał się do mojego serca, czułam jak mnie rozbiera, jak dociera do najgłębszych zakamarków mojej duszy. Ciarki i gęsia skórka oblewały całe moje ciało, moje wnętrzności szalały, a ja nie potrafiłam tego przerwać. Nie potrafiłam odwrócić wzroku. Jego spojrzenie było tak cholernie hipnotyzujące. Przestraszyłam się ,bo z każdą sekundą miałam coraz większą ochotę rzucić się na niego i namiętnie pocałować. Uniosłam rękę, by zakryć usta, bo miałam wrażenie, że zaraz otworze je szeroko. Wtedy właśnie poczułam zapach jego perfum. Zaciągnęłam się nim i zmrużyłam oczy. Ten zapach sprawiał, że poczułam się dziwnie. Było mi jednak cholernie przyjemnie. tak jak jeszcze nigdy.

- Alex? – jego głos wyrwał mnie z letargu, w który on sam mnie wprowadził. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Liam’a. uśmiechał się do mnie szeroko, jednak z uniesioną ze zdziwienia brwią.
- przepraszam..  – wydukałam cicho.
- zamyśliłaś się? – spytał, a z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech. Przytaknęłam jedynie głową i poczułam jak moje policzki różowieją. – no to mów, co cię dręczy?
- ja.. – no tak, znowu powraca do tematu. Sama nie wiedziałam, czy to dobry pomysł by mu się zwierzać, jednak komu innemu? Przecież nie miałam innych przyjaciół, jeśli chodziło o sprawy z Joe. Odetchnęłam i opowiedziałam Li po łebkach o co chodzi.
- no to nie fajnie się złożyło. – zaczął po minucie milczenia. – ale najważniejsze, że wszystko sobie wyjaśniliście. Nie martw się, on potrzebuje na pewno trochę czasu. – stwierdził i uśmiechnął się do mnie.
- mam nadzieję.. – odwróciłam twarz w stronę okna i odetchnęłam. 

Nagle usłyszeliśmy donośne śmiechy i parę sekund później do pokoju weszła pozostała czwórka. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy pracę. Najpierw oczywiście przegadaliśmy godzinę na temat największych bzdur. Nie wiem dlaczego, ale tego dnia wyjątkowo dużo rozmawiałam z Liam’em. Wcześniej jakoś nie miałam okazji by poznać go lepiej. Rozmawialiśmy, owszem, ale nigdy nie tyle by poznać się nawzajem naprawdę dobrze. Z każdą minutą lubiłam go coraz bardziej. Imponował mi, był niesamowicie zabawny a przy tym bardzo skromny.

Po przegadanej godzinie chłopcy w końcu nagrali jedną z piosenek i dopracowaliśmy drugą. Z dobrymi humorami opadliśmy na kanapę. Czułam się troszkę jak w puszcze, ale i tak było przyjemnie. Pomijając oczywiście fakt, że Zayn przygniótł mi ręce, a Niall usiadł mi na kolanach.

- chłopaki, skoro nie ma miejsca to mnie wypuście, ja usiądę na podłodze.. – mówiłam, starając się wyjąc ręce spod tyłka Zayn’a.
- nie, tak jest dobrze. – mówił Niall, kręcąc się na moich kolanach.
- błagam, nie ruszaj się, bo zaraz mi nogi złamiesz – rzuciłam
- no wiesz? Sugerujesz, że jestem gruby?
- skądże znowu – zaśmiałam się. i wtedy właśnie wpadłam na świetny pomysł. Ułożyłam wolną dłoń na boku blondyna i zaczęłam go łaskotać. Na moje szczęście zareagował i spadł na podłogę z hukiem.
- no w sumie tak też może być – pokazałam mu język, a on udał obrażonego. – ej chłopaki, mam dla was propozycję nie do odrzucenia – rzuciłam nagle. Poczułam ogromną ochotę na spożycie swojej energii tańcząc i świetnie się bawiąc.
- zgadzam się! – krzyknął nagle Louis i patrząc na mnie, uniósł zabawnie brwi.
- nie chcę wiedzieć o czym myślisz, ale nie. – zaśmiałam się – może macie ochotę wyskoczyć dziś wieczorem do jakiejś knajpy albo klubu? – zwróciłam się do wszystkich. Zgodzili się jednogłośnie. Umówiliśmy się więc, że przyjadą po mnie i spontanicznie wybierzemy jakąś miejscówkę.


~*~

Wróciwszy do domu od razu ruszyłam do kuchni. Byłam tak głodna, że nawet nic nie gotowałam. Zjadłam dwie miski płatków na mleku i to mi właściwie wystarczyło. Zasiadłam przed telewizorem i wpatrywałam się tępo w lecący program ,zastanawiając się co tak właściwie mogę włożyć na wieczór. Przez te zamyślenie, poczułam jak powoli odpływam. Głowa opadła mi na oparcie kanapy i w kilka sekund zasnęłam.

Nie mam pojęcia ile przespałam, ale obudził mnie donośny dźwięk telefonu. Leniwie podniosłam głowę i wzrokiem wyszukałam komórkę. Sięgnęłam po nią i nawet nie patrząc na ekran, odebrałam.

- słuchaaam? – ziewnęłam
- no w końcu! – usłyszałam niski śmiech.
- kto mówi? – podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i przetarłam oczy.
- Harry. – zaśmiał się chłopak
- no co tam? – powstrzymałam się od kolejnego ziewnięcia
- widzę, że chyba naprawdę nie ogarniasz. Dzwonie do ciebie od pięciu minut. Czekamy z chłopakami pod twoim domem.
- co? – rzuciłam cicho i zeskoczyłam z kanapy jak poparzona. Zupełnie zapomniałam, że byliśmy umówieni. Pobiegłam pędem do sypialni i rzuciłam się do szafy.

- Lex? – usłyszałam niski głos
- przepraszam!  Ja jeszcze nie jestem do końca gotowa.. – stwierdziłam cicho. Zrobiło mi się strasznie głupio. – możecie wejść?
- no jasne – zaśmiał się, a w tle słyszałam głosy i śmiechy reszty chłopaków.  Kiedy się rozłączyłam, zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu czegoś sensownego. Parę sekund później rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. W jednym kapciu, potarganych włosach i z sukienką w ręku pobiegłam otworzyć. Moim oczom ukazała się piatka niesamowicie przystojnych i świetnie ubranych chłopaków.

- ojej.. – wymsknęło mi się, a oni jedynie się uśmiechnęli. – kim jesteście? – udałam poważną
- ale zabawne – rzucił Harry i podchodząc bliżej, ucałował mnie w policzek. Zaprosiłam resztę chłopaków gestem i zamknęłam drzwi.
- tak właściwie to oryginalny strój – rzucił Louis i wyszczerzył się do mnie.
- a właśnie.. przepraszam was za to. Przysnęło mi się i kompletnie zapomniałam. Rozgośćcie się, a ja szybko się ogarnę. – rzuciłam. Widziałam, że Niall już otwiera usta. – a tam jest kuchnia – wskazałam na pomieszczenie za sobą i wyszczerzyłam się.
- widzę, że rozumiemy się bez słów. To urocze. – zaśmiał się blondyn i podszedł do mnie. ucałował mnie w policzek i z szarmanckim uśmiechem ruszył do kuchni. Reszta chłopaków weszła do salonu, a ja wróciłam do sypialni. Po dłuższej chwili zdecydowałam się na strój i chwytając go, podążyłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Przeciągnęłam usta krwisto czerwoną szminką, narysowałam eyelinerem kreski na powiekach i rozpuściłam włosy.



Spojrzałam w swoje odbicie i uznając, że lepiej nie będzie, skropiłam szyję perfumami i wyszłam z łazienki. Zanim jeszcze weszłam do salonu, przejrzałam się w większym lustrze.

- chyba trochę przesadziłam.. – skrzywiłam się, widząc, że sukienka ledwo zakrywa mi tyłek. Nagle usłyszałam jak ktoś coś upuszcza. Spojrzałam w bok i ujrzałam Nialla. Stał bez ruchu, wpatrując się we mnie z otwartą na oścież buzią.

- jest aż tak źle? – skrzywiłam się.
- zajebiście… - usłyszałam ciche słowa blondyna.
- co tu tak głośno.. – usłyszałam za sobą głos Zayn’a, jednak nie dokończył swojej wypowiedzi. Jego wyraz twarzy zmienił się na dokładnie na taki jak przyjaciela. Reszta chłopaków wyglądała z resztą tak samo.

- o matko, odezwijcie się! – krzyknęłam czując na sobie pięć par oczu. Czułam jak robię się coraz bardziej różowa. A oni wcale mi nie pomagali, otwierając usta jeszcze szerzej.
- Lex.. – zaczął w końcu Harry.
- no? – spojrzałam na niego. Nie powiedział nic więcej, oblizując dyskretnie dolną wargę.
- możemy iść? – rzekłam z pożałowaniem. Chłopcy przytaknęli jedynie głowami i ruszyli za mną. Ponieważ w przedpokoju miałam ogromne lustro, widziałam kątem oka jak idą za mną.
- możecie nie patrzeć na mój tyłek? – rzuciłam udając poważną, ale z trudem powstrzymywałam się od śmiechu.

Parę minut później wsiadaliśmy do zamówionej taksówki i dopiero w środku zdecydowaliśmy, że jedziemy do klubu o zachęcającej nazwie „Pleasure”. Przez całą drogę upewniałam się w przekonaniu, że chyba naprawdę przesadziłam. Ani na chwilę nie mogłam uwolnić się od spojrzenia chłopaków. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------

jestem taka nienormalna. ale chyba można się do tego przyzwyczaić. xD zmieniłam ponownie główną bohaterkę, jednakże wiem, że tym razem trafiłam z wyborem więc juz jej nie zmienie ;p dodałam również nową postać, dlatego zapraszam do luknięcia.