piątek, 25 kwietnia 2014

10.

Już dawno nie stałam tak bezradnie w tak cholernie długiej ciszy. Spoglądałam to na blondyna to na Ann. Żadne z nich nawet się nie poruszyło. Wpatrywali się sobie w oczy jak gdyby doszukiwali się w nich swoich dusz. I chyba im się udawało, bo z ich twarzy nie znikały uśmiechy. Pokręciłam głową i musiałam w końcu przerwać ten ciągnący się w nieskończoność moment. 

- to ja idę do kuchni. - rzuciłam. Momentalnie od siebie odskoczyli  i w tym samym momencie odchrząknęli. Cóż za synchronizacja. 

Wyjmowałam właśnie talerze z dolnej szafki, kiedy usłyszałam głośne westchnięcie. Wyprostowałam się i odkładając naczynia na blat, odwróciłam się. Niall stał oparty o framugę. Ciałem był ze mną, ale myślami był chyba we własnym świecie. 

- żyjesz? - zaśmiałam się
- c.. co? - spojrzał na mnie, jak gdybym wybudziła go ze snu
- pytałam czy żyjesz, bo coś za bardzo odpływasz - stwierdziłam, uśmiechając się do chłopaka i włączając kuchenkę, by podgrzać trochę pizzę. 
- a tak, wszystko super.. - mówił rozmarzonym głosem. Podszedł do blatu, tuż obok mnie i oparł się o niego rękoma.
- Niall? - spojrzałam na niego
- hm? - nawet nie odwrócił wzroku
- co ci się dzieje? - spytałam, ale to w sumie było bardzo głupie pytanie. Czułam w powietrzu, że coś bardzo porządnie zaiskrzyło między tym dwojgiem. 

- skąd ją znasz? - rzucił nagle, w końcu spoglądając mi prosto w oczy.
- ach, to moja sąsiadka. Ona jest..
- ... niesamowita. - dokończył za mnie, a jego wzrok znów był rozmarzony.
- no nie całkiem chciałam to powiedzieć, ale mogę się zgodzić. - zaśmiałam się i ruszyłam do lodówki. Wyjęłam z niej sok i ustawiłam obok blondyna. Później wyciągnęłam szklanki, a przez cały ten czas Niall w ogóle się nie odzywał.Pokręciłam głową z uśmiechem i wyjęłam pizzę. Nałożyłam ją na dwa talerze, nalałam soku do niebieskich szklanek i podałam wszystko blondynowi.

- no casanovo, do dzieła. - rzuciłam
- co? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- pogadaj z Ann.
- ale ja nie wiem o czym.. - stwierdził, spuszczając wzrok. Nigdy nie sądziłam, że jest aż tak nieśmiały. Pokręciłam głową i wypchnęłam go z kuchni. Zanim jeszcze przekroczył próg, szepnęłam mu na ucho trzy słowa.
- na początek o jedzeniu.

Chwyciłam za paczkę papierosów, leżących na stole i na palcach ruszyłam w stronę salonu. Oparłam się o framugę i starałam się wychwycić kawałek rozmowy. Niestety nic nie usłyszałam, bo oboje siedzieli w milczeniu, wpatrując się w ekran telewizora. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę tarasu.

- nie przeszkadzajcie sobie, ja idę zapalić. - wyszczerzyłam się, kiedy obydwoje zwrócili na mnie wzrok.


Pogoda była niesamowita, słońce prażyło, a delikatny wiatr muskał moje policzki. Zasiadłam po turecku na trawie, pod jednym z nielicznych drzewek rosnących w moim ogródku. Odpaliłam papierosa i oparłam głowę o drzewo. Zmrużyłam oczy, wystawiając twarz na cieplutkie promienie. W jednym momencie powróciły do mnie wszystkie złe i denerwujące myśli, które męczyły mnie od samego rana. Znów przypomniał mi się reportaż, usłyszany parę godzin wcześniej. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, kogo zrobili ze mnie dziennikarze. Pieprzeni paparazzi są wszędzie. A ja powinnam bardziej uważać. Ale przede wszystkim powinnam się spodziewać, że kiedy będę widywała się ze sławami, całe moje życie może się zmienić. Nie sądziłam tylko, że ta zmiana może być na gorsze. Nie mogłam uwierzyć w reakcję Liam'a. Przecież wydawał się takim odpowiedzialnym i poważnym facetem. Dlaczego tak zareagował? dlaczego nawet ze mną nie porozmawiał? nie zadzwonił? Przecież ta sprawa dotyczy nas obojga. Nawet głupiego "nie przejmuj się" od niego nie usłyszałam. Z każdą sekundą rozmyślania byłam coraz bardziej wkurzona. Moja rosnąca złosć mieszała się również ze smutkiem. Było mi naprawdę przykro, że Li tak naprawdę mnie olał. Wykorzystał i kiedy pojawiły się jakieś komplikacje, po prostu olał. Dobrze wiem, że ja nie pozostaje w tej sytuacji bez winy, ale.. 

W mojej głowie zaczęły plątać się pojedyncze słowa, które w szybkim tempie składały się w zdania. Palcami zaczęłam wystukiwać nieznaną melodię. Czyzby nowa piosenka? No pewnie. Przecież w takich momentach zawsze wpada mi do głowy jakiś pomysł. Odetchnęłam i zerwałam się z ziemi. Odrzuciłam niedopałek i ruszyłam szybkim krokiem z powrotem do domu. Wbiegłam do środka niczym huragan, nie zwarzając już na to, że ktoś siedzi w salonie. Wbiegłam do sypialni i chwyciłam za swój zeszyt. Do drugiej ręki wzięłam gitarę i przy jej akompaniamencie, zaczęłam zapisywać wszystkie pomysły, które z każdą sekundą pojawiały się w mojej głowie. 


~ Niall ~

Siedziałem jak idiota, trzymając na kolanach dwa talerze. Wpatrywałem się w telewizor, a w mojej głowie wciąż układały się nowe zdania, którymi mógłbym zacząć jakąkolwiek rozmowę. Odetchnąłem i kątem oka spojrzałem na Ann. Siedziała z dłońmi ułożonymi na kolanach i również patrzyła na ekran. W pewnym momencie jej twarz delikatnie przekręciła się w moją stronę. Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie i dopiero wtedy zorientowałem się, że wpatruję się w nią od dłuższego czasu. Odchrząknąłem i podałem jej jeden z talerzy. Podziękowała mi skinieniem głowy. Chwyciłem kawałek pizzy i ponownie wróciłem wzrokiem do telewizora. Boże, jaki ja jestem dziwny. Nie potrafię nawet odezwać się do dziewczyny. W końcu udało mi się zebrać na odwagę. 

- świetna ta pizza. - rzuciłem. Chwilę później zorientowałem się, że moje zagadanie było totalnie tandetne. Odetchnąłem z zażenowaniem. 
- cieszę się. trochę się przy niej namęczyłyśmy - odezwała się. Poczułem ulgę i spojrzałem w jej duże brązowe oczy. Znów zapadła miedzy nami cisza. I wtedy właśnie przypomniałem sobie co powiedziała Alex.

- musze przyznać, że jesteście dobre. 
- a dziękuję. Ale osobiście lepiej wychodzi mi lasagne - zaśmiała się, a ja poczułem jak delikatne ciarki przeszywają moje ciało.
- serio? uwielbiam lasagne - rzuciłem z uśmiechem. I tak właśnie rozpoczęła się nasza dyskusja na temat potraw. Dowiedziałem się, że dziewczyna kiedyś chodziła do szkoły kucharskiej, co wzbudziło we mnie ogromny podziw. Wymieniliśmy się paroma trikami w gotowaniu, opowiedziałem jej co nieco o swoich jedzeniowych miłościach, co potrwało na pewno długo, bo było tego sporo. Ann wciąż się uśmiechała, dyskutowała ze mną. Nasza rozmowa powoli schodziła na trochę poważniejsze tory. Okazało się, że tak wiele nas łączy. Przez rozmowę z tą niesamowitą dziewczyną zapomniałem nawet o jedzeniu, które stygło na talerzu.

Nagle usłyszeliśmy trzask i do pokoju wpadła Alex. Spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem, jednak ta, jakby w swoim własnym świecie, nie zauważając nas, pognała do swojej sypialni.

- co jest? - spytała w końcu Ann
- coś mi się wydaję, że Lex wpadła na nowy pomysł
- hm? 
- szykuję się kolejny hit,- zaśmiałem się i odłożywszy talerz, wstałem z kanapy. 

Dziewczyna zrobiła to samo i ruszyliśmy w stronę pokoju Alex. Uchyliłem powoli drzwi i zajrzeliśmy do środka. Siedziała na środku łóżka, trzymając gitarę, a w ustach długopis. Nachylała się nad jakimś zeszytem i widać było, że intensywnie myśli. W końcu zorientowała się, że ją podglądamy.

- ej! wynocha! - rzuciła w nas poduszką
- przestań! co nowego wymyśliłaś? - spytałem, łapiąc w ostatniej chwili białą poduszkę
- to będzie niespodzianka! wyjdźcie! zajmijcie się sobą! - rzuciła, wyszczerzając się i powracając palcami na struny swojej gitary.
- ale..
- won Horan! - krzyknęła, nawet na nas nie patrząc. Wzruszyłem jedynie ramionami i skinieniem dałem znać Ann, byśmy dali jej spokój. 
- czy tak jest zawsze? - spytała, kiedy ponownie opadliśmy na kanapę
- owszem. Jak wpada na jakiś pomysł staje się co najmniej dziwna i agresywna - rzuciłem, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem. 



~*~

Po godzinie ślęczenia nad zeszytem w końcu udało mi się skończyć pisać. Przeczytałam tekst i połączyłam go z melodią. Po wszystkim, stwierdziłam, że wyszło mi całkiem nieźle i uśmiechnięta odłożyłam gitarę. Zeskoczyłam z łózka i przeciągnęłam się. Wyszłam z pokoju i od razu dobiegła mnie ożywiona rozmowa Niall'a i Ann. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam do kuchni. Wygrzebałam z lodówki trzy puszki piwa i z nie znikającym uśmiechem, wróciłam do salonu.

- świętujemy? - rzuciłam na wejściu. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a blondyn uśmiechnął się szeroko.
- nowy hit? zawsze chętnie - stwierdził, biorąc ode mnie dwie puszki i wręczając jedną Ann. Opadłam na kanapę, obok dziewczyny i w jednym momencie otworzyliśmy piwo. 

Podgłośniłam muzykę, lecącą z telewizora i upiłam łyk piwa. Dzięki wygłupom blondyna i komentarzom Ann, kompletnie zapomniałam o porannych problemach i zaczęłam się świetnie bawić. Stwierdziłam, że nasza trójka dogaduje się znakomicie. Momentami zdażało się, że nie musimy nic mówić, bo rozumiemy się bez słów. Byłam w szoku, że tak szybko udało mi się zaprzyjaźnić z kimkolwiek. Czasem nawet nie zauważamy, że na naszej drodze spotykamy ludzi, którzy są po prostu naszym przeznaczeniem. 
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z kanapy i poszłam otworzyć. Widząc kto stoi w progu lekko mnie zamurowało. Liam wpatrywał się we mnie z bardzo delikatnym uśmiechem. 

- mogę wejść? - spytał po dłuższej chwili.
- jasne. - rzuciłam krótko i przepuściłam go. 
- Horan! - krzyknął, wchodząc do salonu. Blondyn aż podskoczył i spojrzał pytająco na przyjaciela - miałeś dać znać czy wszystko w porządku. - rzucił, zakładając ręce na klatkę piersiową
- o kurde, zapomniałem... sory stary. - Niall wyszczerzył się głupio.
- no pewnie. - brunet wzruszył ramionami i odwrócił się w moją stronę - możemy pogadać? 
- o czym? - rzuciłam krótko. Nie chciałam by zabrzmiało to niemiło, jednak chyba coś mi nie wyszło. 
- o dzisiejszym poranku.
- dobra. - stwierdziłam i ruszyłam w stronę kuchni. Usiadłam na krześle i zakładając ręce na klatkę piersiową, wbiłam wzrok w chłopaka. Odetchnął i usiadł na przeciwko mnie.

- chciałem cię przeprosić. Nie powinienem wychodzić tak bez wytłumaczenia. - zaczął, patrząc mi w oczy. - tak właściwie to nic co między nami zaszło, nie powinno było się wydarzyć. - stwierdził, a moje oczy powiększyły się do wielkosci monet
- co prosze? 
- byłem głupi i pijany, przepraszam. - rzucił szybko, uciekajac wzrokiem
- co? mam rozumieć, że żałujesz tego, że się kochaliśmy? - zaczęłam, opierając dłonie o blat stołu i podnosząc się powoli
- nie, nie o to..
- a niby o co? uważasz za głupotę to wszystko co się stało? - mówiłam coraz głosniej - rzuciłeś się na mnie tylko i wyłącznie przez alkohol?
- nie, nie mów tak. 
- no pewnie. jasne. - byłam coraz bardziej wkurzona, a w mojej głowie rodziły się kolejne głupawe wytłumaczenia ostatniej nocy. - mam rozumieć, że twoim zdaniem to co stało się między nami to ogromny błąd?
- Lex, spójrz na to w jaki sposób zareagowały na to media. Paul się wściekł, chłopaki..
- och, nie tłumacz się! - krzyknęłam odwracając się do niego plecami. - powinieneś chyba być przyzwyczajony do braku życia prywatnego. To ty powinieneś uważać..
- Alex.- zaczął cicho i podszedł do mnie, obejmując mnie od tyłu - bądźmy przyjaciółmi. Zapomnijmy o tym co się stało. - kiedy to powiedział poczułam w sobie ogromną złość. Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam się śmiać. Ten śmiech był śmiechem przez łzy. Śmiechem zażenowania i zdenerwowania. 

- jesteś śmieszny Payne. "bądźmy przyjaciółmi".. nawet nie wiesz jak to debilnie brzmi w tej sytuacji. - stwierdziłam, opierajac się o blat.
- niby dlaczego? jakiej sytuacji? dziewczyno, przecież nigdy nie byliśmy..
- dość! - krzyknęłam i niechcący strąciłam z blatu talerz. Rozbił się na malutkie kawałeczki, a ja poczułam ogromny ból. Opadłam na kolana i chwyciłam się za rękę. Spory kawałek porcelany wbił się w moją dłoń. Z każdą sekundą, coraz większe krople krwi spływały ze świeżej rany. Zmrużyłam oczy i starałam się głęboko oddychać. Nienawidziłam widoku krwi i zawsze robiło mi się od tego słabo. Nagle poczułam jak Liam klęka tuż za mną i obejmuje mnie. Chwycił moją rękę i przyjrzał się jej.

- zostaw mnie. - rzuciłam, wyrywając dłoń 
- przestań, trzeba to szybko opatrzyć - stwierdził - gdzie masz apteczkę?
- nie potrzebuję twojej pomocy. Wyjdź stąd. - rzekłam spokojnie
- słucham? - usłyszałam bardzo zdziwiony głos chłopaka.
- chyba nie jesteś głuchy. powiedziałam żebyś stąd wyszedł.
- przestań majaczyć Lex. - ponownie chwycił mnie za dłoń.
- wynoś się stąd Payne! rozumiesz?! - krzyknęłam, czując jak łzy powoli napływają mi do oczu, jednak nie wydostają się na zewnątrz.
 - co ty.
- wynocha.. - rzuciłam cicho i odwróciłam twarz. Nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi. Jedynie zatrzaskiwane drzwi. Oparłam się o szafkę i schowałam twarz w zdrowej dłoni. Odetchnęłam głęboko i w tym samym momencie w kuchni pojawiła się Ann i Niall.

- co się... - dziewczyna nie dokończyła. Podbiegła do mnie i ulękła na przeciwko. - Alex, co ci się stało? - spytała, ogladając moją dłoń.
- to nic, wszystko w porządku. Jestem po prostu nieuważna - rzuciłam, przywołując na swoją twarz uśmiech. 
- kłóciliście się? co się stało?  - odezwał się nagle blondyn
- nie. nieważne. - odpowiedziałam i podniosłam się powoli. Kiedy stanęłam na nogach, zachwiałam się delikatnie i od razu poczułam jak chłopak obejmuje mnie ramionami,
 - chodźmy do łazienki. Alex, gdzie masz apteczkę? - mówiła Ann, podążając za mną i blondynem

- naprawdę nie trzeba, poradzę sobie.. - mówiłam, kiedy Niall usadzał mnie na wannie.
- no pewnie. - uśmiechnął się i chwycił moją dłoń. Po nieudanych protestach z mojej strony, Ann opatrzyła moją ranę. Zrobiła to bardzo szybko i bezboleśnie, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Po wszystkim, odetchnęłam głęboko.
- przepraszam was, ale jestem zmęczona. pójdę się położyć. obsłużycie się sami? 
- jasne, ale.. 
- dobranoc i dziękuję. - przerwałam Ann i wychodząc, uśmiechnęłam się do obojga. 

Wchodząc do sypialni, zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy, pozostajac jedynie w bieliźnie. Uchyliłam okno i usiadłam na parapecie. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo. 

- chyba trochę przesadziłam.. - wyszeptałam sama do siebie, opierając głowę o ścianę. 

Tak naprawdę, to sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam na słowa Liam'a. Przecież nic, prócz jednej wspólnej nocy, nas nie łączyło. Moje wnętrzności szalały, moje serce biło intensywnie, a ja nie miałam pojęcia co tak właściwie się ze mną dzieje. Nie znałam tego uczucia. Nie miałam pojęcia jak na to wszystko reagować. O co chodzi?

"Did we fly to the moon too soon?
Did we squander the chance?
In the rush of the race
The reason we chase is lost in romance
And still we try
To justify the waste
For a taste of man's greatest adventure"



3 komentarze:

  1. Nigdy nie sądziłam, że Alex tak zareaguje.
    mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś pogodzą.
    A Ann i Niall. Oni są stworzeni dla siebie :D

    Dominika,

    OdpowiedzUsuń
  2. Liam :o no nie spodziewałam się naprawdę. Alex też mnie trochę zaskoczyła, ale w sumie to chyba sama bym tak zareagowała, choć? Nie no już sama nie wiem. Dziwne to takie trochę. Ciekawe jak teraz będą się dogadywać w pracy, już się nie mogę tego doczekać! :D Mam jednak nadzieje, że szybko się potoczy się dobrze!
    A teraz uwaga!
    SKACZE Z RADOŚCI!!!!!!!!!!!!!!!!! :D:D:D:D
    Ja to Ci nawet nie muszę pisać co mi się tu najbardziej podobało, bo to jest oczywiste! :* powiem tylko tyle -----> rozmowa o jedzeniu to był najlepszy wybór! :D już bym chciała wiedzieć jak to będzie dalej!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zakochałam sie w tym blogu :o
    CAlkiem serio..
    Co ten Liam? :C
    Biedna Alex ale cos czuje ze robi to zeby ja chronic :P
    Mam nadzieje ze sobie wyjasnia;)
    czekam na kolejnyy

    OdpowiedzUsuń