Siedziałam
z otwartą na oścież buzią i wpatrywałam się w brązowe oczy Joe. Nie miałam
pojęcia co myśleć, co powiedzieć. Nikt jeszcze nigdy nie wyznał mi czegoś
takiego. Nikt nigdy mnie nie kochał. Dlatego też nie spodziewałam się, że
kiedykolwiek będzie to możliwe. Siedziałam bez ruchu, nawet nie mrugałam. Byłam
w ogromnym szoku. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia co Joe teraz czuje.
Przecież ja nigdy nie byłam zakochana. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie
potrafiłam.
Wstałam i zakrywając buzię, wybiegłam z pokoju. Biegłam holem,
potrącając wszystkich po kolei. Kiedy znalazłam się na zewnątrz, zaczęłam
nerwowo szukać w kieszeni paczki papierosów. Kiedy w końcu je znalazłam i
odpaliłam jednego, poczułam lekką ulgę. Odetchnęłam i spojrzałam w przestrzeń
przed sobą. Na przeciwko mnie stała para i całowali się czule. Poczułam jak
ściska mi serce. Muszę przecież coś powiedzieć Joe. Nie mogę tego tak zostawić.
Tylko co ja mam mu do cholery powiedzieć? „Przykro mi, ale nie wiem co czujesz.
Nie mam zielonego pojęcia o miłości.”? Nie chciałam go stracić ani zranić, ale
nie czułam do niego niczego prócz sympatii.
Zaciągałam
się powoli, a w głowie wciąż miałam nowy utwór, który wpadł mi do głowy.
Wpatrywałam się w budynek naprzeciwko i zaczęłam nucić pod nosem.
Written in these walls are the stories, that I can’t
explain
I leave my heart open, but it stays right here empty for days.
I leave my heart open, but it stays right here empty for days.
Zmrużyłam
oczy i wystawiłam twarz na promienie słoneczne. Od samego rana byłam pewna, że
nic nie jest w stanie zepsuć mi tego dnia. Niestety, pomyliłam się. miałam
okropne wyrzuty sumienia. Nie dlatego, że nie wiem co powiedzieć Joe, tylko
dlatego, że nie mam pojęcia jak to jest, kiedy człowiek znajduje się w jego
stanie. Wypaliwszy papierosa, wyrzuciłam niedopałek na chodnik i zakładając
ręce na klatkę piersiową, oparłam się o budynek studia. Odchyliłam głowę i
zmrużyłam oczy. Moja noga sama zaczęła poruszać się do rytmu melodii, którą
wciąż miałam w głowie. W tym samym momencie z moich ust zaczęły wydobywać się
kolejne, nowe słowa piosenki.
Written on these walls are the colours, that I can’t
change
Leave my heart open, but it stays right here in its cage.
Leave my heart open, but it stays right here in its cage.
Z każdą
kolejną sekundą przychodziły mi nowe pomysły na dalszą część. Zaczęłam nawet
śpiewać nieco głośniej. Złapałam się za głowę i odgarnęłam włosy, oddychając
głęboko. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Było mi chyba cholernie szkoda
Joe. Tego, że zakochał się w tak beznadziejnej i niezdolnej do kochania osobie.
Zaśpiewałam pod nosem ostatnie słowa nowo powstającej piosenki i oparta o
ścianę, opadłam na chodnik, siadając na nim.
-
wszystko okej? – usłyszałam męski głos i uniosłam głowę. Nie mogłam zauważyć
twarzy bo chłopak stał w takim miejscu, że całą jego głowę oświetlało słońce.
Nachylił się i moim oczom ukazały się urocze dołeczki.
- tak, w
porządku. – uśmiechnęłam się do Harry’ego.
- to
wracamy do pracy? – wyciągnął rękę w moją stronę, a z jego twarzy nie znikał
uśmiech.
- jeszcze
tylko zapalę. – rzuciłam, szukając paczki. W tym samym momencie z budynku
wyszedł Zayn, a zaraz zanim reszta wesołej ekipy. Zauważywszy nas, podeszli
radosnym krokiem.
- jak tam
nasza pisarka?- Zaczął Louis
-
zabawne, że pytasz bo wpadłam na pomysł dalszej części piosenki – uśmiechnęłam
się do chłopaków.
- czy
tobie kiedykolwiek kończą się te pomysły? – zaśmiał się Liam, krzyżując ręce na
klatce piersiowej.
- mogę
śmiało stwierdzić, że macie szczęście, bo nigdy się nie kończą. – pokazałam mu
język i zaciągnęłam się papierosem.
- to może
zanucisz nam to co wymyśliłaś? – rzucił Harry.
- mam
nadzieje, że uszy wam nie zwiędną. – zaśmiałam się, wyrzucając niedopałek.
Odchrząknęłam
i zaczęłam po cichu nucić to co wymyśliłam. Śpiewałam tak cicho, że wszyscy
nachylili się by słyszeć mnie lepiej. Uśmiechnęłam się, kończąc piosenkę. Nie usłyszałam
żadnych komentarzy. Zamiast tego poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i chwilę
potem straciłam już grunt pod stopami.
- ej, co
jest! – krzyknęłam. Czyjeś ręce zacisnęły się jeszcze mocniej na moich
biodrach. Udało mi się odwrócić twarz w stronę winowajcy. Harry stał z szerokim
uśmiechem i wbijał we mnie swoje zielone tęczówki – było aż tak źle?
-
żartujesz? – odezwał się Liam – to było świetne. – uśmiechnął się. zbliżył się
o krok i złożył delikatnego buziaka na moim policzku, który od razu zrobił się
całkowicie czerwony. Później, to samo zrobiła reszta chłopców, a na końcu
Harry. Oczywiście musiałam go ubłagać by mnie w końcu postawił, na co
niechętnie przystał.
Wróciliśmy do studia i zajęliśmy się dopracowaniem dwóch
nowych piosenek. Przez żarty i wieczne wygłupy chłopaków, całkowicie
zapomniałam o sytuacji z Joe. Tego dnia bawiłam się niesamowicie. Mogę teraz
śmiało stwierdzić, że miałam ogromne szczęście, że to mnie przypadła praca z
One Direction. Czułam, że zdobyłam nowych, świetnych przyjaciół, którzy w
każdej, wspólnie spędzonej minucie, sprawiają, że wciąż się uśmiecham.
~*~
Wróciwszy
do domu po bardzo długim i pracowitym dniu, postanowiłam urządzić sobie leniwy
wieczór, na który naprawdę zasługiwałam. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam
się w ulubione dresy i pobiegłam do pobliskiego sklepu. Bo czymże byłby taki
wieczór bez mnóstwa słodyczy i niezdrowego jedzenia?
Gdy wróciłam
z zakupów już się ściemniło. Rozłożyłam całe jedzenie na stoliku, przy
telewizorze. Najpierw jednak włączyłam muzykę i podgłośniłam ją na maksa. Wyszłam
na ogródek i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Poczułam jak delikatny wiatr
pieści moje policzki. Zmrużyłam oczy i odetchnęłam. Uwielbiałam wiosnę. Wszystko
pachniało tak pięknie, świeżo. Wczułam się w rytm i ruszyłam w głąb ogródka. Wcześniej
musiałam oczywiście zdjąć buty, by móc czuć pod stopami świeżą trawę. Zaczęłam tańczyć
i śpiewać, latając jak głupia po całym ogródku. Z głośników leciała jedna z
moich ulubionych piosenek Bon Jovi, a ja śpiewałam wraz z Jonem. W takich
momentach niezmiernie się cieszyłam, że nikt mnie nie widzi. Zachowywałam się
jak totalna wariatka.
Nagle usłyszałam
zabawny śmiech i przystanęłam. Odwróciłam głowę i rozejrzałam się. Nikogo nie
zauważyłam.
-
przepraszam, nie mogłam się powstrzymać! – usłyszałam dziewczęcy głos. Moja głowa
skierowała się za płot, do ogródka sąsiadów. O drewniane belki opierała się
niska, ciemnowłosa dziewczyna i uśmiechała się do mnie szeroko.
- nie
szkodzi, jestem świadoma, że wyglądało to co najmniej dziwnie – zaśmiałam się i
podeszłam do niej. – mieszkasz tu? Nie sądziłam,
że mam jakichś sąsiadów.. – zaczęłam
- owszem,
wprowadziłam się tutaj niedawno – odpowiedziała. – bardzo często nie ma mnie w
domu
- może
dlatego cię nie zarejestrowałam. – posłałam dziewczynie uśmiech – tak w ogóle,
to jestem Alex – wyciągnęłam rękę, przekładając ją przez płot.
- Ann,
miło poznać – wyszczerzyła się. Muszę przyznać, że miała naprawdę uroczy i
dziewczęcy uśmiech. Oparłyśmy się o płotek i zaczęłyśmy rozmawiać, bardzo
często przerywając nasz dialog wybuchami śmiechu.
Dawaj mi tu następny rozdział! Migiem!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie takiej się spodziewałam reakcji Alex po takim wyznaniu, ale cóż. Ten Harry to tak jakoś mi się nie podoba. Czy ona mu się podoba? Hmm, to mnie zastanawia.
Ogólnie rozdział boski, ale chce już kolejny i akurat Tobie nie muszę mówić dlaczego :D
Buziaczki :***
Wyczuwam tutaj nową bohaterkę :D
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z przypuszczeniami ann horan. Czy Harry'emu nie podoba się czasem Alex?
Boję się, że będzie ona musiała wybierać między Liam'em a Haroldem.
No cóż, czekam na next.
Dominika.