środa, 16 kwietnia 2014

06.

Siedziałam z otwartą na oścież buzią i wpatrywałam się w brązowe oczy Joe. Nie miałam pojęcia co myśleć, co powiedzieć. Nikt jeszcze nigdy nie wyznał mi czegoś takiego. Nikt nigdy mnie nie kochał. Dlatego też nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będzie to możliwe. Siedziałam bez ruchu, nawet nie mrugałam. Byłam w ogromnym szoku. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia co Joe teraz czuje. Przecież ja nigdy nie byłam zakochana. Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie potrafiłam. 

Wstałam i zakrywając buzię, wybiegłam z pokoju. Biegłam holem, potrącając wszystkich po kolei. Kiedy znalazłam się na zewnątrz, zaczęłam nerwowo szukać w kieszeni paczki papierosów. Kiedy w końcu je znalazłam i odpaliłam jednego, poczułam lekką ulgę. Odetchnęłam i spojrzałam w przestrzeń przed sobą. Na przeciwko mnie stała para i całowali się czule. Poczułam jak ściska mi serce. Muszę przecież coś powiedzieć Joe. Nie mogę tego tak zostawić. Tylko co ja mam mu do cholery powiedzieć? „Przykro mi, ale nie wiem co czujesz. Nie mam zielonego pojęcia o miłości.”? Nie chciałam go stracić ani zranić, ale nie czułam do niego niczego prócz sympatii.

Zaciągałam się powoli, a w głowie wciąż miałam nowy utwór, który wpadł mi do głowy. Wpatrywałam się w budynek naprzeciwko i zaczęłam nucić pod nosem.

Written in these walls are the stories, that I can’t explain
I leave my heart open, but it stays right here empty for days.

Zmrużyłam oczy i wystawiłam twarz na promienie słoneczne. Od samego rana byłam pewna, że nic nie jest w stanie zepsuć mi tego dnia. Niestety, pomyliłam się. miałam okropne wyrzuty sumienia. Nie dlatego, że nie wiem co powiedzieć Joe, tylko dlatego, że nie mam pojęcia jak to jest, kiedy człowiek znajduje się w jego stanie. Wypaliwszy papierosa, wyrzuciłam niedopałek na chodnik i zakładając ręce na klatkę piersiową, oparłam się o budynek studia. Odchyliłam głowę i zmrużyłam oczy. Moja noga sama zaczęła poruszać się do rytmu melodii, którą wciąż miałam w głowie. W tym samym momencie z moich ust zaczęły wydobywać się kolejne, nowe słowa piosenki.

Written on these walls are the colours, that I can’t change
Leave my heart open, but it stays right here in its cage.

Z każdą kolejną sekundą przychodziły mi nowe pomysły na dalszą część. Zaczęłam nawet śpiewać nieco głośniej. Złapałam się za głowę i odgarnęłam włosy, oddychając głęboko. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Było mi chyba cholernie szkoda Joe. Tego, że zakochał się w tak beznadziejnej i niezdolnej do kochania osobie. Zaśpiewałam pod nosem ostatnie słowa nowo powstającej piosenki i oparta o ścianę, opadłam na chodnik, siadając na nim.

- wszystko okej? – usłyszałam męski głos i uniosłam głowę. Nie mogłam zauważyć twarzy bo chłopak stał w takim miejscu, że całą jego głowę oświetlało słońce. Nachylił się i moim oczom ukazały się urocze dołeczki.
- tak, w porządku. – uśmiechnęłam się do Harry’ego.
- to wracamy do pracy? – wyciągnął rękę w moją stronę, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.
- jeszcze tylko zapalę. – rzuciłam, szukając paczki. W tym samym momencie z budynku wyszedł Zayn, a zaraz zanim reszta wesołej ekipy. Zauważywszy nas, podeszli radosnym krokiem.

- jak tam nasza pisarka?- Zaczął Louis
- zabawne, że pytasz bo wpadłam na pomysł dalszej części piosenki – uśmiechnęłam się do chłopaków.
- czy tobie kiedykolwiek kończą się te pomysły? – zaśmiał się Liam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- mogę śmiało stwierdzić, że macie szczęście, bo nigdy się nie kończą. – pokazałam mu język i zaciągnęłam się papierosem.
- to może zanucisz nam to co wymyśliłaś? – rzucił Harry.
- mam nadzieje, że uszy wam nie zwiędną. – zaśmiałam się, wyrzucając niedopałek. 

Odchrząknęłam i zaczęłam po cichu nucić to co wymyśliłam. Śpiewałam tak cicho, że wszyscy nachylili się by słyszeć mnie lepiej. Uśmiechnęłam się, kończąc piosenkę. Nie usłyszałam żadnych komentarzy. Zamiast tego poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i chwilę potem straciłam już grunt pod stopami.

- ej, co jest! – krzyknęłam. Czyjeś ręce zacisnęły się jeszcze mocniej na moich biodrach. Udało mi się odwrócić twarz w stronę winowajcy. Harry stał z szerokim uśmiechem i wbijał we mnie swoje zielone tęczówki – było aż tak źle?

- żartujesz? – odezwał się Liam – to było świetne. – uśmiechnął się. zbliżył się o krok i złożył delikatnego buziaka na moim policzku, który od razu zrobił się całkowicie czerwony. Później, to samo zrobiła reszta chłopców, a na końcu Harry. Oczywiście musiałam go ubłagać by mnie w końcu postawił, na co niechętnie przystał. 

Wróciliśmy do studia i zajęliśmy się dopracowaniem dwóch nowych piosenek. Przez żarty i wieczne wygłupy chłopaków, całkowicie zapomniałam o sytuacji z Joe. Tego dnia bawiłam się niesamowicie. Mogę teraz śmiało stwierdzić, że miałam ogromne szczęście, że to mnie przypadła praca z One Direction. Czułam, że zdobyłam nowych, świetnych przyjaciół, którzy w każdej, wspólnie spędzonej minucie, sprawiają, że wciąż się uśmiecham.


~*~

Wróciwszy do domu po bardzo długim i pracowitym dniu, postanowiłam urządzić sobie leniwy wieczór, na który naprawdę zasługiwałam. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w ulubione dresy i pobiegłam do pobliskiego sklepu. Bo czymże byłby taki wieczór bez mnóstwa słodyczy i niezdrowego jedzenia?

Gdy wróciłam z zakupów już się ściemniło. Rozłożyłam całe jedzenie na stoliku, przy telewizorze. Najpierw jednak włączyłam muzykę i podgłośniłam ją na maksa. Wyszłam na ogródek i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Poczułam jak delikatny wiatr pieści moje policzki. Zmrużyłam oczy i odetchnęłam. Uwielbiałam wiosnę. Wszystko pachniało tak pięknie, świeżo. Wczułam się w rytm i ruszyłam w głąb ogródka. Wcześniej musiałam oczywiście zdjąć buty, by móc czuć pod stopami świeżą trawę. Zaczęłam tańczyć i śpiewać, latając jak głupia po całym ogródku. Z głośników leciała jedna z moich ulubionych piosenek Bon Jovi, a ja śpiewałam wraz z Jonem. W takich momentach niezmiernie się cieszyłam, że nikt mnie nie widzi. Zachowywałam się jak totalna wariatka.

Nagle usłyszałam zabawny śmiech i przystanęłam. Odwróciłam głowę i rozejrzałam się. Nikogo nie zauważyłam.

- przepraszam, nie mogłam się powstrzymać! – usłyszałam dziewczęcy głos. Moja głowa skierowała się za płot, do ogródka sąsiadów. O drewniane belki opierała się niska, ciemnowłosa dziewczyna i uśmiechała się do mnie szeroko.

- nie szkodzi, jestem świadoma, że wyglądało to co najmniej dziwnie – zaśmiałam się i podeszłam do niej.  – mieszkasz tu? Nie sądziłam, że mam jakichś sąsiadów.. – zaczęłam
- owszem, wprowadziłam się tutaj niedawno – odpowiedziała. – bardzo często nie ma mnie w domu
- może dlatego cię nie zarejestrowałam. – posłałam dziewczynie uśmiech – tak w ogóle, to jestem Alex – wyciągnęłam rękę, przekładając ją przez płot.

- Ann, miło poznać – wyszczerzyła się. Muszę przyznać, że miała naprawdę uroczy i dziewczęcy uśmiech. Oparłyśmy się o płotek i zaczęłyśmy rozmawiać, bardzo często przerywając nasz dialog wybuchami śmiechu. 


2 komentarze:

  1. Dawaj mi tu następny rozdział! Migiem!
    Przyznam, że nie takiej się spodziewałam reakcji Alex po takim wyznaniu, ale cóż. Ten Harry to tak jakoś mi się nie podoba. Czy ona mu się podoba? Hmm, to mnie zastanawia.
    Ogólnie rozdział boski, ale chce już kolejny i akurat Tobie nie muszę mówić dlaczego :D
    Buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam tutaj nową bohaterkę :D
    I zgadzam się z przypuszczeniami ann horan. Czy Harry'emu nie podoba się czasem Alex?
    Boję się, że będzie ona musiała wybierać między Liam'em a Haroldem.
    No cóż, czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń