Tak, zmieniłam bohaterkę. Jednak to już ostatni raz. Obiecuję ;)
---------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam
się gwałtownie. Uspokoiłam swoje myśli. Podniosłam głowę, czego bardzo szybko
pożałowałam. Szybko wróciłam do wcześniejszej pozycji i przekręciłam głowę na
bok. Doznałam małego szoku, widząc czyjeś wielkie stopy, tuż przy mojej głowie.
Spojrzałam w dół. Moim oczom ukazało się czyjeś ciało. z początku nie
skojarzyłam kto to, bo głowa zwisała z łózka. Później jednak dojrzałam tatuaże
na klatce piersiowej i już wiedziałam, że to Harry. Tylko dlaczego jest bez
koszulki? W tym samym momencie chłopak się poruszył i podniósł głowę, układając
ją na moich nogach. Zaśmiałam się cicho, bo jego loki załaskotały mnie w stopy.
Tak właściwie to czemu nie mam butów? Podniosłam się powoli do pozycji
siedzącej i dopiero wtedy zorientowałam się, że oprócz butów nie mam również
kurtki. Wysunęłam powoli nogę spod głowy Harry’ego i wstałam z łóżka. Czy było
ze mną aż tak źle, że nie pamiętam co robiłam? Trochę się tego przeraziłam.
Wyszłam powoli z pokoju.
W całym domu było cicho. Dopiero kiedy przeszłam do
salonu, usłyszałam telewizor. Na kanapie spał Niall z pustą miską w rękach. Na
podłodze spał Zayn i Louis w bardzo dziwnych pozycjach. Nigdzie jednak nie było
Liam’a. Poczułam ogromne pragnienie, wiec ruszyłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam
dużą butelkę wody i wypiłam na raz prawie całą jej zawartość. Jak na zawołanie
zaburczało mi w brzuchu. Przeszukałam więc wszystkie szafki i dopiero w
ostatniej znalazłam jakieś ciasteczka. Były naprawdę dobrze ukryte. Po
wszystkich innych widać było, że pewnie Niall zaliczył nie jeden rajd w
poszukiwaniu jedzenia.
Po zjedzeniu
postanowiłam się odświeżyć. wolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki.
Chwyciłam za klamkę, jednak drzwi same się otworzyły, tym samym uderzając mnie
w czoło.
- Ałć. –
krzyknęłam, mrużąc oczy i masując się po czole.
-
przepraszam! – usłyszałam niski głos. Uchyliłam oczy. Naprzeciwko mnie stał
Liam, z nagim torsem i skrzywioną miną. – bardzo boli? – spytał, nachylając się
nade mną.
- nie, w
porządku. – rzuciłam cicho. Przez chwilę staliśmy w milczeniu. Mimochodem
zlustrowałam jego klatkę piersiową, by później przenieść się na jego twarz. czułam
jak swoimi czekoladowymi oczami wywierca dziurę w mojej głowie, jak dociera do
mojego wnętrza. Przełknęłam ślinę i uchyliłam wargi, chcąc coś powiedzieć. W
ostatniej chwili jednak zrezygnowałam. Cofnęłam się, dając chłopakowi wolną
drogę. Kiedy wyszedł z łazienki, ja szybko do niej wbiegłam. Zamknęłam drzwi i
oparłam się o nie. Osunęłam się powoli na podłogę i odetchnęłam. Nie mogę
przebywać w jego towarzystwie, bo moje wnętrzności i moje myśli totalnie
wymykają się spod kontroli.
Szybko
się otrząsnęłam i znalazłam jakiś czysty ręcznik. Wzięłam szybki prysznic i
zrobiłam porządek z twarzą. Przeczesałam włosy znalezioną szczotką i ubrałam
się. kiedy otwierałam drzwi, usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Pierwsze co
zrobiłam to sięgnęłam do kieszeni spodni. Okazało się jednak, że tam telefonu
nie ma. Pobiegłam do pokoju gdzie się obudziłam. Również zły trop. W końcu, po
obleceniu praktycznie całego domu, znalazłam komórkę w salonie, pod poduszką.
-
słucham? – odebrałam szeptem.
- Lex,
gdzie ty jesteś?
- Joe?
- a kto
inny? Dziewczyno, spóźniasz się już godzinę. Tego całego zespołu też nie ma. Co
za dzień.. – mówił zdenerwowanym głosem.
-
przepraszam. – szepnęłam. Nie chcąc obudzić chłopaków, wyszłam szybko na taras,
po drodze zgarniając papierosa i zapalniczkę, leżące na stoliku. Dopiero kiedy
zamknęłam szklane drzwi i odpaliłam papierosa, mogłam rozmawiać normalnie.
- czemu
cię nie ma?
- wybacz,
wczoraj trochę zabalowaliśmy. Niedługo będziemy. Szef coś mówił?
- my?
Gdzie ty jesteś? z kim? – dopytywał coraz bardziej zdziwiony chłopak.
- jestem
u Louis’a. wczoraj zaprosili mnie na małą imprezę. No i przesadziłam. Zupełnie
zapomniałam, że dziś pracuję. Ale spoko, niedługo będziemy.
- okej. –
rzucił krótko i rozłączył się. nigdy tak nie robił, nigdy też nie mówił do mnie
takim tonem. Czyżby był zawiedziony? Ale czym, do cholery. Przecież chyba nic
złego nie zrobiłam. Odetchnęłam i spojrzałam w przestrzeń przed siebie.
dopaliłam papierosa i postanowiłam obudzić i ogarnąć chłopaków. Wiedząc, że
Liam już nie śpi zaczęłam go szukać. Czułam, że będę potrzebowała pomocy.
Znalazłam
go w kuchni, właśnie szykował kawę. Oparłam się o framugę i przyglądałam się
jego nagim plecom. Każdy jego ruch wydawał mi się niesamowicie pociągający.
wyrzeźbione plecy chłopaka sprawiły, że oblizałam dyskretnie dolną wargę.
Odepchnęłam się od framugi i cicho do niego podeszłam. Miałam nieodpartą
ochotę, by go dotknąć. I chociaż każda komórka mojego ciała, każdy skrawek,
moje serce szalały, ja wzięłam głęboki oddech i przywołałam uśmiech na twarz.
- um,
Liam? – wydukałam cicho. Słysząc mnie,, aż odskoczył w bok. Odwrócił się,
trzymając dłoń na klatce piersiowej.
- nie
strasz mnie tak. Miałem mały zawał. – rzucił, uspokajając oddech.
-
przepraszam. – spuściłam głowę. Moje myśli wciąż szalały, więc znów musiałam
odetchnąć by się ogarnąć. – mógłbyś mi pomóc?
- jasne,
a o co chodzi? – uśmiechnął się, chwytając za kubek.
- muszę
obudzić chłopaków.
- po co?
– zdziwił się
- dzwonił
do mnie Joe, mówił, że już od godziny powinniśmy być w studiu. – mówiłam, nie
mogąc przestać spoglądać ukradkiem na unoszącą się i opadającą powoli klatkę
piersiową chłopaka.
- no
rozumiem. Zaraz się do tego weźmiemy, ale może najpierw napijemy się kawy?
- bardzo
chętnie.
- siadaj,
zaraz ci zrobię. – uśmiechnął się uroczo.
- nie
trzeba, ja .. – nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak zaprowadził mnie do stołu i
usadził na krześle.
Siedzieliśmy
w milczeniu i co jakiś czas, któreś z nas upijało łyk kawy. Nie wiem dlaczego,
ale nie potrafiłam na niego spojrzeć. Mimo, że byłam porządnie wstawiona,
pamiętam co stało się między nami. I to było cholernie głupie. Ja byłam głupia.
Nie mogłam dłużej wytrzymać tego milczenia.
- Liam? –
rzuciłam, powoli podnosząc głowę
- tak?
-
chciałam cię przeprosić. Nie powinnam była tego robić.
- czego? –
uniósł brew ze zdziwienia
- no tego
co stało się podczas gry w butelkę. – spojrzałam na niego, robiąc wielkie oczy.
- nie
pamiętam – uśmiechnął się szeroko – poza tym, to co dzieje się podczas takich
gier, szczególnie z alkoholem, trzeba po prostu zapominać. – dodał po chwili.
Nic nie
odpowiedziałam. Byłam w totalnym szoku. Czy on naprawdę nie pamiętał naszego
pocałunku? wcale nie wyglądał na tak
bardzo pijanego. Mimo wszystko, pasowała mi jego odpowiedź i jego podejście. Poczułam jak kamień spada mi z serca. Mimo, że
nic między nami nie było wyjaśnione, mnie bardzo podobała się ta sytuacja. Posłałam
chłopakowi uśmiech i upiłam łyk gorącego napoju.
Parę minut
później postanowiliśmy w końcu obudzić chłopaków. Ja zdecydowałam się pójść do
Harry’ego, a Liam do pozostałej trójki. Weszłam po cichu do pokoju. Teraz
chłopak spał już normalnie, z głową na poduszce. Miał lekko uchylone wargi i
słodką minę. Jego naga klatka piersiowa unosiła się i opadała powoli, a ręce
leżały ułożone tuż nad głową. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej. Nachyliłam się
nad jego uchem.
- Harry..
– szepnęłam. Bez żadnej reakcji. – Harry. – rzuciłam już normalnym głosem. On jedynie
zacmokał i obrócił się na bok. Ułożył dłonie pod głowę i dalej słodko spał. Pokręciłam
głową z uśmiechem, zastanawiając się jak mogę go obudzić. Nie chciałam być zbyt
drastyczna, ale chyba nie było innego sposobu. Zdjęłam po cichu buty i
wskoczyłam na chłopaka.
-
Styeeeels! Wstawaj! – krzyczałam, skacząc po nim.
- o boże,
co się dzieje.. – rzucił zachrypniętym, zaspanym głosem.
- pobudka
śpiący królewiczu! – zaśmiałam się, łapiąc go za ramiona i odwracając na plecy.
Przez to co zrobiłam, znalazłam się tuż na jego biodrach.
- no, no.
Fajna pobudka – wyszczerzył się zawadiacko, zakładając ręce za głowę. – co dalej?
- nawet
sobie nie wyobrażaj! Wstawaj, musimy jechać do pracy. – pokazałam mu język i
szybko zeszłam na podłogę. Przeciągnął się i coś burknął pod nosem.
- nie ociągaj
się – pomachałam palcem.
- dobra,
już. Życie jest ciężkie.. – mówił, kładąc się na brzuchu i przecierając twarz.
po dłuższej chwili i moim stękaniu, podniósł się do pozycji siedzącej, przeciągnął się i wstał. – tak w ogóle to
dzień dobry – ukazał swoje dołeczki i ucałował mnie w czoło. Odwzajemniłam uśmiech
i pogoniłam go ręką.
Kilka minut
później stałam w holu wraz z Liam’em i poganialiśmy chłopaków. Udało nam się
dość szybko wyrobić. Zamówiliśmy sporą taksówkę i pojechaliśmy do studia. Przed
samym wejściem, chłopcy ubłagali mnie bym poszła po kawę dla nich. Ponieważ jestem
miłą i uczynną osobą, zgodziłam się. To był oczywiście sarkazm. Mnie nie da się
tak szybko przekonać. Jednak oni okazali się strasznie męczący, więc poszłam po
tą kawę, wyłącznie dla świętego spokoju.
~*~
Siedzieliśmy
w pokoju, czekając na menadżera chłopaków. Widziałam, że każdy z nich jest
totalnie wykończony i chyba nic nie wyjdzie z dzisiejszego nagrania. Harry’emu
głowa wciąż opadała do tyłu, Niall siedział tępo wpatrzony w przestrzeń przed
sobą, Louis trzymał się za głowę, robiąc dziwne miny a Zayn był jakby
nieobecny. Jedynie Liam siedział na fotelu z gitarą i wciąż ćwiczył naszą
piosenkę.
Kiedy w
końcu dołączył do nas Paul, menadżer chłopców, wszyscy zaczęli się krzątać,
udając, że coś robią. Ja jedynie powstrzymywałam się ze śmiechu, widząc jak
chłopakom prawie wszystko wypada z rąk, albo o coś się potykają.
- co wam
się dzieje? – rzucił nagle mężczyzna.
- skutki
wczorajszej nocy. Sam widzisz, dzisiaj nic z tego chyba nie będzie. – zaczął Liam,
podchodząc do Paul’a. Porozmawiali chwilę i mężczyzna stwierdził, że tego dnia
odpuści chłopakom. Wygonił nas wszystkich do domu, z czego byłam naprawdę
zadowolona.
Dopiero,
kiedy weszłam do mieszkania odczułam prawdziwe zmęczenie. Chwyciłam więc za
swoje ulubione dresy i postanowiłam ponownie wziąć prysznic. Związałam włosy w
kok i zbierając z kuchni wszystkie paczki z jedzeniem jakie miałam, typu
ciasteczka chipsy i inne niezdrowe rzeczy, opadłam na kanapę i włączyłam
telewizor. Tak właśnie zaczął się wyjątkowo leniwy i bezproduktywny dzień,
który zdarzył mi się po raz pierwszy od paru lat. Nie miałam jednak wyrzutów
sumienia, bo wiedziałam, że w nocy przesadziłam, a głowa tak bardzo mnie
bolała, że nie byłabym nawet w stanie skupić się na pisaniu lub czymkolwiek
innym.
Rozdział naprawdę super.
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się być na tej imprezie :D
Czekam na next.
Dominika.
Foto Harrego jest niezłe :-D
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział jest świetny! Ty to masz kobieto talent i cierpliwość do pisania i prowadzenia tylu blogów.
Jesteś boksami kocham cię <3
Pisz szybko next :-*
Nie cierpię pisać komentarzy na tel!
UsuńZamiast boksami miało być boska! :-D
asdfghjkl,zdjęcie harolda w łóżku <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam :/, ale dodałam u siebie pierwszy rozdział i zapraszam. like-pure-diamonds.blogspot.com
OdpowiedzUsuń