czwartek, 24 kwietnia 2014

09.

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze mi się spało. Obudził mnie śpiew ptaków, wlatujący do domu przez otwarte drzwi do ogródka. Zdziwiłam się, bo przecież niczego nie otwierałam. Podparłam się na łokciach i rozejrzałam . O ile pamiętam, zasypiałam z Liam'em, więc gdzie on jest? Wstałam i dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem całkiem nago. Chwyciłam za koszulę chłopaka i założyłam ją na siebie. Przeciągając się, ruszyłam w stronę ogródka. I to był dobry trop. Chłopak stał na tarasie, opierając się o drewnianą balustradę i oglądał okolice. Uśmiechnęłam się pod nosem, podziwiając jego świetnie wyrzeźbione plecy. Podeszłam na palcach i wtuliłam się w nie, obejmując chłopaka w pasie. Poczułam jak się wzdrygnął, jednak chwilę potem złapał mnie za dłonie i przyciągnąwszy je do ust, ucałował czule.

- dzień dobry. - rzucił cicho.
- dzień dobry. - uśmiechnęłam się, muskając delikatnie jego nagą skórę.
- ślicznie tu masz. - stwierdził.
- a dziękuję. - odpowiedziałam, a w następnej chwili chłopak odwrócił się do mnie. Zlustrował mnie od góry do dołu i uśmiechnął się szeroko.
- pięknie ci w mojej koszuli. - rzucił dumnie i przyciągnął do siebie. Objął mnie ramieniem i ucałował w czoło.

Znów poczułam się cudownie. W jego ramionach było niesamowicie przyjemnie i tak jakoś bezpiecznie. Odetchnęłam spokojnie i wtuliłam twarz w jego tors. Po paru minutach stania bez ruchu i zachwycania się błogością, odsunęłam się od Liam'a, a ten zrobił zdziwioną minę.

- muszę zapalić. - wyszczerzyłam się i weszłam do pokoju po papierosy. Kiedy wróciłam, chłopak siedział już na schodkach i rozglądał się. Usiadłam obok i odpaliłam. Spojrzał na mnie i bez słowa, jednym ruchem sprawił, że teraz siedziałam na jego kolanach. Pokazałam mu język, po czym zaciągnęłam się papierosem. Chłopak wystawił twarz jak gdyby czegoś chciał.

- co? - spytałam, widząc jego głupią minę.
- daj bucha. - rzucił, nie zmieniając miny.
- myślałam, że nie palisz..
- bo nie, ale raz na jakiś czas mi się zdarza. - wyszczerzył się i niecierpliwie wyciągnął szyję. Zaśmiałam się i włożyłam mu do ust papierosa. Kiedy wypuszczał dym, patrzył mi prosto w oczy, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.

- co znowu? - rzuciłam.
- nic. świetnie wyglądasz z roztrzepanymi włosami i zaspaną miną. - zaśmiał się. 

Pokazałam mu język i udając obrażoną, odwróciłam głowę. Poczułam jak chłopak wtula twarz w moje włosy i stara się łaskotać mnie nosem. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Spojrzeliśmy po sobie, a ja wzruszyłam ramionami.

- to nie mój. - stwierdziłam. Liam podniósł się i w pośpiechu wrócił do pokoju. Wypaliłam i również weszłam do środka. Zdziwiłam się widząc jak chłopak chodzi nerwowo po całym pomieszczeniu i dyskutuje zawzięcie z kimś po drugiej stronie słuchawki. Spojrzałam na niego pytająco. Odwrócił się na piecie i zaczął zbierać swoje rzeczy, nie przerywając rozmowy. Odwrócił się do mnie i spojrzał znacząco na moje ubranie. Zrozumiałam o co mu chodzi i ruszyłam do sypialni. Tam zarzuciłam na siebie byle jaką koszulkę i oddałam Liam'owi jego własność.

- muszę uciekać. - rzucił, kiedy w końcu się rozłączył.
- ale o co chodzi?
- pogadamy później. cześć. - ucałował mnie w czoło, a w następnej chwili już go nie było. Przez moment stałam jeszcze na środku pokoju, tam gdzie mnie zostawił i wpatrywałam się w drzwi. Co takiego mogło się stać, że wyszedł bez słowa wyjaśnienia? Wciąż rozmyślając ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dresy. Zrobiłam sobie kawę i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam go i przeleciałam po kanałach. Zatrzymałam się na jednym z plotkarskich, usłyszawszy coś o One Direction. Z ciekawości podgłośniłam.

"Szokujące wieści! Liam Payne, członek znanego zespołu One Direction widziany był ostatniej nocy w jednym z klubów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wraz z chłopakami zabawiał się tam z tajemniczą dziewczyną. Duża ilość alkoholu chyba za bardzo zawróciła mu w głowie. Chwilę po zejsciu z parkietu widziano go w dwuznacznej sytuacji z ową dziewczyną. Nie przejmowali się obecnością ogromnej liczby ludzi, ani tym, że jest to miejsce publiczne. Na dowód naszych słów, mamy zdjęcia. Niedługo potem Payne wraz z tajemniczą nieznajomą zniknęli wsiadając do jednej z taksówek. Naszym zdaniem była to bardzo dzika i wolna od wszelkich konsekwencji noc dla tych dwojga. Czy członkowie znanego zespołu zaczynają zachowywać się jak reszta gwiazd i korzystać z usług pań do towarzystwa? Naszym zadaniem jest informowanie was o nowościach, więc czekajcie z niecierpliwością! To my stoimy na straży prawdy!"


Słysząc te wszystkie słowa, coraz bardziej nie mogłam w nie uwierzyć. Ci pieprzeni dziennikarze zrobili ze mnie jakąś zwykła zdzirę! wiedziałam, że ten blask w klubie nie wróżył nic dobrego.

- kurwa.. - rzuciłam, a z moich rąk wypadł kubek z gorącą kawą. Poczułam ogromny ból i odskoczyłam. No tak, tylko ja jestem tak zdolna by się tak głupio poparzyć.

Posprzątałam szybko i wróciłam do kuchni. Oparłam się o blat i odetchnęłam głęboko. Wciąż nie mogłam pogodzić się z tym co usłyszałam. Jak można tak obsmarować całkowicie nieznajomą osobę? Bycie sławnym jest okropne. Nie można nawet zwyczajnie wyjść z kimś do klubu.

Nic nigdy nie wzruszyło mną tak jak zrobienie ze mnie zwykłej dziwki. Byłam wkurzona i cholernie zdołowana. Chwyciłam za paczkę papierosów i wyszłam na taras. W międzyczasie usłyszałam telefon. Nie miałam jednak siły na rozmowę. Z nikim. Zasiadłam na krzesełku i odpaliłam papierosa. Kiedy skończyłam jednego, odpaliłam drugiego. Przez cały ten czas dzwonienie telefonu nie ustępowało. Wkurzona, odebrałam go w końcu.

- słucham? - rzuciłam niemiłym tonem.
- no w końcu. Martwiłem się - usłyszałam zachrypnięty głos
- ciekawe o co.. - stwierdziłam z ironią
- słyszę, że chyba oglądałaś telewizję. - stwierdził Harry
- niby po czym to wywnioskowałeś? - spytałam
- Lex, nie przejmuj się. To dziennikarze, oni zawsze muszą robić ze wszystkiego sensację.
- no pewnie. ale to nie z ciebie zrobili dziwkę! - krzyknęłam.
- wiem.. przykro mi, naprawdę. Gdybyśmy tylko wiedzieli..
- nieważne. Coś się stało? bo jeśli mnie nie potrzebujecie, to się rozłączam.
- chciałem tylko sprawdzić czy wszystko w porządku. Lex?
- no?
- czy wy naprawdę..
- żegnam Styles! - krzyknęłam i rozłączyłam się. Jeszcze tylko brakowało dociekliwości reszty chłopaków. Musiałam się jednak z tym liczyć. w Końcu to przyjaciele Liam'a. I oni również byli w tym pieprzonym klubie.

- ja pierdolę.. - rzuciłam cicho, opadając na kanapę. Odchyliłam głowę i zmrużyłam oczy. Chciałam odgonić od siebie wszystkie złe myśli, jednak słowa dziennikarki wciąż plątały mi się po głowie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- jeszcze gości mi brakowało.. - stwierdziłam sama do siebie, wstając niechętnie i ruszając w stronę drzwi. Kiedy otworzyłam, moim oczom ukazała się Ann z niewyraźną miną.

- co tam? - spytałam, siląc się na miły ton
- chciałam sprawdzić czy wszystko w porządku. Usłyszałam jakieś krzyki. - rzuciła, zaglądając dyskretnie do środka
- wszystko okej. Może wejdziesz?
- chętnie. - posłała mi swój uroczy uśmiech i wkroczyła głębiej. Opadłyśmy na kanapę i przez chwilę panowała między nami cisza. 

- może się czegoś napijesz? - rzuciłam w końcu
- a co mi zaproponujesz? - uśmiechnęła się
- może wino?
- tak od rana chcesz pić? - uniosła brew ze zdziwienia
- mam ogromną ochotę. To co? - uśmiechnęłam się do dziewczyny 
- no dobra - zaśmiała się i obie ruszyłyśmy do kuchni. 

Z szafki wyjęłam dwa kieliszki i butelkę swojego ulubionego wina. Stwierdziłyśmy, że zasiądziemy na tarasie. Włączyłam muzykę i rozłożyłyśmy się przy stoliku, na zewnątrz. Odpaliłam papierosa i wypuszczając dym z ust, odetchnęłam głośno.

- Alex, wszystko w porządku? - spytała nagle Ann.
- tak.. - rzuciłam cicho
- no właśnie widzę. - pokręciła głową - no mów. może będzie ci trochę lepiej. 
- no bo.. - zaczęłam ale jakoś nie potrafiłam wytłumaczyć jej o co chodzi. Ponownie odetchnęłam i spojrzałam na pełny troski wyraz twarzy Ann - może powiesz mi czym się zajmujesz? 
- umiejętnie omijasz temat - zaśmiała się i upiła łyk wina - jestem fotografem. Wiesz, sesje ślubne, czasem robię jakieś zdjęcia do filmów, takich mniej znanych. Ostatnio jednak szef w końcu mnie docenił
- to znaczy? - uśmiechnęłam się do niej
- ostatnimi czasy miałam kilka propozycji sesji zdjęciowych dla różnych sław. Wiesz, do nowych płyt, do magazynów i takie tam. - pokiwałam głową ze zrozumieniem. - a ty czym się zajmujesz?
- no ja piszę teksty.
- hm? - dziewczyna uniosła pytająco brew, upijając kolejny łyk wina
- teksty piosenek i takie tam. - zaśmiałam się
- ach, rozumiem - uśmiechnęła się 
- ostatnio dostałam bardzo ciekawe zlecenie. dzięki temu właśnie zdobyłam nowych przyjaciół. przynajmniej tak mi się wydaję..
- co masz na myśli? 
- pomagam w tworzeniu nowego albumu pewnemu zespołowi.
- ojej - poprawiła się na krześle i spojrzała na mnie z zaciekawieniem - jakiemu?
- One Direction, może kojarzysz? - zamiast odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech. - co?
- to zabawne. Widać obydwie przyczynimy się do ich sukcesu - stwierdziła z uśmiechem
- co masz na myśli?
- no ja ostatnio dostałam pewne ciekawe zlecenie. Mam zrobić sesję do nowego albumu chłopaków. - stwierdziła, a z jej twarzy nie znikał uśmiech
- o matko, świetnie - zaśmiałam się - a poznałaś ich już?
- no jeszcze nie. jutro mamy się spotkać.
- mogę cię zapewnić, że to świetni ludzie. od razu się zaprzyjaźnicie. Oni już tacy są - stwierdziłam z uśmiechem.
- mam nadzieję, bo trochę się denerwuję. Nie lubię poznawać nowych ludzi. Jestem zbyt nieśmiała. 
- nie zauważyłam. - zaśmiałam się - to co, za naszą współpracę? - rzuciłam, unosząc kieliszek w górę
- tak! - krzyknęła.


Rozmawiałyśmy jeszcze parę godzin. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy. Opowiadałam Ann o chłopakach. Zrobiłyśmy nawet razem obiad. Obejrzałyśmy jakiś maraton z nieznanym nam serialem i nie potrafiłyśmy przestać się śmiać. Z każdą minutą stwierdzałam, że Ann to moja bratnia dusza i bardzo cieszę się, że ją poznałam. 

Kiedy nadszedł wieczór, wylegiwałyśmy się na kanapie, wcinając lody i wciąż nie przestając rozmawiać. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Opanowując kolejny wybuch śmiechu, poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się zasapany Niall, opierajacy się o framugę.

- co jest? - spytałam
- no nareszcie! - wydukał ledwo
- o co chodzi?
- od paru godzin próbujemy z chłopakami dodzwonić się do ciebie. - rzucił, patrząc mi w oczy.
- nie słyszałam. może telefon mi się rozładował.
- nie strasz nas tak. - uśmiechnął się uroczo i wyciągnął ręce w moją stronę. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a w następnej chwili poczułam jego zapach. Przyciągnął mnie do siebie i szczelnie obejmując, przytulił. W pierwszej chwili byłam zszokowana, jednak sekundę później odwzajemniłam gest, obejmując jego talię i uśmiechając się pod nosem. Trwaliśmy tak chwilę, kiedy nagle poczułam jak chłopak odsuwa się lekko ode mnie.

- czy ja dobrze czuję? to pizza pepperoni? - rzucił zachłannym głosem. Spojrzałam w jego oczy. Były pełne szczęścia.
- jasne. wchodź. - zaśmiałam się - ach i muszę ci kogoś przedstawić. - weszliśmy głębiej. Ann oglądała kolejny, głupawy program i była nim bardzo pochłonięta.
- Ann - rzuciłam. Odwróciła się i spojrzała na nas z uśmiechem. Wstała z kanapy i podeszła do nas. - chciałam ci przedstawić jednego z głupków, z którymi przyjdzie ci pracować. To Niall - wskazałam na blondyna. Spojrzeli na siebie i nieśmiało podali dłonie. Przez bardzo długą chwilę panowała cisza. Widziałam jak wpatrują się sobie w oczy, nawet nie mrugając. Miałam wrażenie, że są sobą zahipnotyzowani. Założyłam ręce na klatkę piersiową i uśmiechnęłam się. Kąciki ust obojga uniosły się nieznacznie. Nawet najgłupsza osoba zauważyłaby, że pomiędzy tym dwojgiem coś zaiskrzyło. I to od jednego zetknięcia. Czyżby mit o miłości od pierwszego wejrzenia sprawdzał się naprawdę? 

2 komentarze:

  1. Ja cię zabije kończyć w takim miejscu??! No jak mogłaś!
    Boże nawet sobie nie wyobrażasz jaki mam zaciesz! szczerzę się do kompa jak głupi do sera! dobrze, że mnie teraz nikt nie widzi :D
    wiedziałam, że ten cholerny flesz będzie oznaczał kłopoty! normalnie wiedziałam! Liam powinien ją jakoś pocieszyć czy coś a nie tak sobie wyłazić, a było już tak pięknie na początku ugh!
    zajebiście, że dziewczyny się zaprzyjaźniły xd
    a końcówka normalnie boska! Chce następny rozdział!
    Kocham Cię bardziej niż Nialla <3 :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No no no :D
    Ann i Niall. Już nie mogę doczekać się jak ich dalsza znajomość się potoczy :D
    Kurde, przeczuwałam, że nie zawsze będzie tak dobrze i właśnie czegoś takiego się spodziewałam, jak w poprzednim rozdziale przeczytałam o tym błysku flesza.
    Mam nadzieję, że Liam i Alex jakoś sobie z tym poradzą.

    Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga: you-break-my-heart-again.blogspot.com (wybacz, ale musiałam zrobić sobie reklamę)

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń