niedziela, 6 kwietnia 2014

01.

Kolejny dzień pracy mijał bardzo podobnie. Siedziałam w studiu z artystą, dla którego napisałam tekst. Musiałam czuwać nad tym czy odpowiednio wyrazi emocje przy śpiewaniu. Wiem, że nie mam na to zbytniego wpływu, jednak zawsze wolałam mieć pewność. Po paru godzinach męczenia jednej zwrotki, postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Ponieważ nie potrafię dobrze funkcjonować bez kawy, od razu pobiegłam do automatu. Na moje nieszczęście, kiedy wrzuciłam monety, okazało się, że niezawodny sprzęt właśnie się zepsuł. Akurat wtedy kiedy ja wrzuciłam pieniądze. Zdenerwowałam się i zaczęłam w niego walić. Niestety bez skutku. Postanowiłam więc trochę potrząsnąć. Podwinęłam rękawy i chwyciłam za brzegi automatu. Namęczyłam się, a on nawet nie drgnął.

- może ja spróbuję? – usłyszałam za sobą niski głos. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się wysoki szatyn. Na jego twarzy rysował się sympatyczny uśmiech, a jego oczy od razu przyciągały uwagę. Odchrząknęłam i odsunęłam się na bok, dając nieznajomemu pole do popisu. Oparł dłonie o automat i nawet się nie zorientowałam kiedy wypadły z niego moje pieniądze. Zebrawszy monety, wręczył mi je z nieznikającym uśmiechem.

- dziękuję. – odwzajemniłam gest i odwróciłam się na pięcie. Nie chciałam już więcej próbować z żadnym automatem więc wyszłam ze studia i szybkim krokiem ruszyłam do pobliskiej kawiarni. Wyrobiłam się naprawdę szybko, więc stanęłam przed budynkiem i odpaliłam papierosa. upiłam łyka gorącej kawy i zaciągnęłam się. uwielbiałam to połączenie.

- przepraszam? – usłyszałam za sobą męski głos. Kiedy się odwróciłam, naprzeciwko mnie stał szeroko uśmiechnięty mulat z papierosem w dłoni. – nie masz może ognia? – pokiwałam głową i wręczyłam chłopakowi zapalniczkę. Odpalił i zaciągnął się, a ja zauważyłam w jego ruchach i jego reakcji dokładnie to samo uczucie, które ja miewałam z zasmakowaniem pierwszego tego dnia papierosa. Uśmiechnęłam się i odwróciłam, lustrując wzrokiem przechodniów spieszących się do pracy.

- wyjątkowo ładna dziś pogoda. – usłyszałam ten sam głos, który prosił mnie o zapalniczkę. Odwróciłam głowę. Tuż obok mnie stanął mulat i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą.

- owszem, jak na Londyn, wyjątkowo. – odpowiedziałam cicho, odwracając głowę. To by było na tyle jeśli chodzi o naszą rozmowę. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, a ja miałam wrażenie, że chłopak zerka na mnie raz na jakiś czas. Wypaliłam papierosa i żegnając się z nieznajomym, wróciłam do do budynku.

Po przerwie „mojemu” artyście poszło o wiele lepiej i skończyliśmy wcześniej niż się tego spodziewaliśmy. Szłam długim korytarzem, z oczami wlepionymi w trampki, a myślami byłam głęboko w swoim świecie. nagle poczułam jak na kogoś wpadam, a chwilę potem, leżałam już na tyłku, podpierając się rękoma. Uniosłam głowę. Nade mną pochylał się uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak o bujnych, kasztanowych włosach. Wyciągnął rękę, a ja postanowiłam skorzystać z pomocy. Pociągnął mnie i sekundę później stałam już na własnych nogach. Otrzepałam się i poprawiłam koszulkę.

- przepraszam, zamyśliłam się. – rzuciłam w końcu, spoglądając w górę, bo nieznajomy okazał się naprawdę wysoki.
- spoko, nie ma sprawy. Też nie uważałem. – ukazał wyjątkowo urocze dołeczki. 
Odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w swoją stronę. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.

- Lex, czekaj! – Joe zatrzymał się tuż przede mną i oparł dłonie na kolanach, starając się opanować zadyszkę.
- widzę, że chyba nie jesteś w formie – zaśmiałam się – co jest?
- szef ma do ciebie sprawę. Szukałem cię po całym studiu. Gdzie ty się szlajasz? – rzucił, prostując się i przeczesując swoje czarne włosy.
- papieros. Sam rozumiesz. – pokiwał radośnie głową – mam iść do jego gabinetu?
- tak, tylko się pośpiesz. Wiesz, że nie lubi czekać.
- jasne. – rzekłam i szybko podążyłam do pokoju, w którym na mnie czekano.

Kiedy zasiadłam w wygodnym fotelu, naprzeciwko swojego pracodawcy, ten od razu przeszedł do rzeczy. okazało się, że ledwo co skończyłam jedną pracę, a już mam kolejne „zlecenie”. Miałam pomóc przy tworzeniu nowej płyty jakiemuś zespołowi. Ucieszyłam się, z resztą tak jak z każdej kolejnej szansy rozwijania swoich umiejętności.

- no dobrze, to teraz pora na małe zapoznanie. – uśmiechnął się do mnie mężczyzna i wstając, dał mi znać gestem, bym poszła za nim. Parę milczących minut później, wchodziliśmy do jednego z pokoi. Na samym wejściu usłyszałam głośne śmiechy.

- panowie, chciałem wam kogoś przedstawić. – zaczął mój szef. Wzrok wszystkich skierował się na mnie, a ja wśród piątki młodych chłopaków rozpoznałam trójkę z nich. – to Alex, będziecie wspólnie tworzyć nowe hity. – stwierdził mężczyzna radosnym tonem.
- hej. – pomachałam wszystkim z uśmiechem.
- cześć! – krzyknęli wszyscy na raz. Chłopak, którego wcześniej staranowałam na korytarzu siedział z ogromnym uśmiechem, z resztą tak samo jak ten mulat od papierosa. jedynie nieznajomy, który pomógł mi przy automacie, wpatrywał się we mnie bez żadnej konkretnej miny. 

Zasiadłam na kanapie pomiędzy Zayn’em i Louis’em i od razu zostałam obsypana milionem pytań. Ile piosenek napisałam, dla kogo pisałam, skąd biorę pomysły i tym podobne. Lubiłam swoją pracę, więc chętnie odpowiadałam na każde zadane mi pytanie.

- serio ty napisałaś tę piosenkę?! – wykrzyknął Niall, kiedy opowiedziałam o moich ostatnich dokonaniach.
- owszem, musze przyznać, że to było wyzwanie. – uśmiechnęłam się, widząc minę blondyna.

Jeszcze parę minut rozmawialiśmy o muzyce, by później nasza rozmowa zeszła na zupełnie inne tory. Ze wszystkimi rozmawiało mi się naprawdę super. Nie sądziłam, że kiedykolwiek złapie z kimkolwiek tak dobry kontakt już od samego początku. Ci chłopcy byli wiecznie roześmiani, wciąż żartowali i dzięki temu mogłam poczuć się w ich towarzystwie naprawdę swobodnie. Nawet Liam, który wcześniej siedział i wpatrywał się we mnie, teraz zaczął zachowywać się dokładnie tak jak jego przyjaciele.

- no moi drodzy, chyba czas przejść do roboty. – ponaglił nas mój szef. Przytaknęłam i chwytając za kartkę i długopis, usiadłam na środku pokoju, na podłodze, tak by mieć wszystkich na widoku. Chłopcy spojrzeli po sobie i z uśmiechami, zrobili to co ja, otaczając mnie małym kółkiem. Zaczęliśmy dyskutować na temat stylu i rodzaju muzyki, które chcą na nowej płycie. Mogłabym na palcach jednej ręki policzyć momenty, kiedy zachowywali się na tyle poważnie, by w ogóle móc cokolwiek ustalić.

Po godzinie ustaliliśmy wstępnie wszystko co najważniejsze i umówiliśmy się na następny dzień. chłopcy zapewnili mnie, że jutro będzie lepiej i się ogarnął, ale ja jakoś w to wątpiłam. Pożegnałam się z całą czwórką, która zaraz potem wyszła z pokoju. Odwróciłam się z uśmiechem do Liam’a, tym samym trafiając na jego twarz.

- och. – rzuciłam bezwiednie. Staliśmy chwilę w milczeniu, a ja miałam wrażenie, że chłopak wdziera się swoim wzrokiem do mojego wnętrza, do mojej duszy.
- to do jutra. - posłał mi uroczy uśmiech i machając, wyszedł. Sama nie wiem dlaczego, ale ta krótka sytuacja wydawała mi się delikatnie mówiąc dziwna.


Wróciwszy do domu, od razu zajęłam się rozmyślaniem nad piosenkami. W międzyczasie przygotowywałam sobie szybki obiad. Kolejny wieczór spędziłam na pracy, przesiadując do późna. W końcu, orientując się która godzina, wykąpałam się szybko i wskoczyłam do łóżka. Musiałam mieć świeży i dobrze pracujący umysł na kolejny dzień. miałam przeczucie, że będzie dokładnie tak samo pełen niespodzianek.


1 komentarz:

  1. No no no.
    Bardzo ciekawie się zapowiada.
    Czyżby między Alex i Liam'em coś więcej wynikło w przyszłości?
    Czekam na kolejny.

    Dominika.

    PS. Mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń