wtorek, 8 kwietnia 2014

03.

Czułam jak przeszywa mnie swoimi brązowymi tęczówkami. Czułam jego dotyk i jego zapach. Powoli zbliżał do mnie swoją twarz, której wyraz zmienił się na poważny.  

- Joe, co ty wyprawiasz? – szepnęłam, kiedy jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Ułożył palec na moich wargach, uciszając mnie, po czym chwycił moją twarz w dłonie.
- już dawno chciałem ci to powiedzieć.. – mówił szeptem – Lex, ja.. – nie dane mu było skończyć, bo do pomieszczenia wszedł jeden z naszych współpracowników.

- Joe, szef cię szuka! – krzyknął. Kiedy jednak zobaczył w jakiej sytuacji się znajdujemy, odchrząknął i z uśmiechem, wycofał się. – pośpiesz się. – dodał cicho i wyszedł.

Cofnęłam się o krok i spojrzałam na bruneta z wyrzutem. Zawsze uważałam go za bardzo dobrego kolegę, może nawet przyjaciela. A on doprowadza do tak dwuznacznych sytuacji. Spojrzał po raz ostatni w moje oczy i spuszczając wzrok, wyszedł z pokoju. Ja wciąż stałam w jednym miejscu i wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknął parę sekund wcześniej. Jakaś wewnętrzna siła kazała mi się w końcu otrząsnąć. Zgarnęłam swoją torebkę i wyjąwszy telefon, wyszłam z pokoju, później ze studia. Czując delikatny powiew wiosennego wiatru, odetchnęłam, mrużąc oczy. Wyjęłam papierosa i odpaliłam go. Zarzuciłam torebkę na ramię i ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu. Lubiłam wracać na piechotę. Szczególnie w tak piękną porę roku jak wiosna. W drodze powrotnej postanowiłam wstąpić na jakąś chińszczyznę. Nie chciało mi się gotować, a już od paru dni chodziły za mną sajgonki.

Po objedzeniu się, wróciłam do domu, spalając wszystko co w siebie wrzuciłam. Opadając na kanapę, włączyłam radio. Spiker powiadomił, która godzina, a zaraz potem puścił „Kiss me” One Direction. Podniosłam się gwałtownie, ale nie przez późną godzinę, tylko przez piosenkę, która leciała. Będę szczera. Nigdy nie słyszałam żadnych wcześniejszych dzieł chłopaków i wiem, że to brzmi niepoważnie. Mimo, że melodia nie była w moim klimacie, muszę przyznać, że utwór wpadał w ucho. Na mojej twarzy pojawiał się powoli szeroki uśmiech. Wstałam z kanapy i tanecznym krokiem  ruszyłam do szafy, by wybrać jakieś ciuchy na wieczór.

- nie no, chłopcy są naprawdę dobrzy. – stwierdziłam, przeglądając koszulki i wsłuchując się w ich głosy. Skończyłam szperanie w szafie, akurat wtedy gdy skończyła się piosenka. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. zmierzwiłam włosy, narysowałam kreski na powiekach i przeciągnęłam usta czerwoną szminką. Przejrzałam się po raz ostatni swojemu odbiciu i wróciłam do pokoju.




Ponieważ wyrobiłam się szybko, zasiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przelatywałam po kanałach, kiedy usłyszałam klakson. Podbiegłam do okna. Po drugiej stronie ulicy stał duży, czarny samochód, a o jego maskę opierał się Harry. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam do przedpokoju. Założyłam buty i chwyciwszy za kurtkę, wyszłam z domu. Podbiegłam do Harry’ego i od razu dostałam buziaka w policzek. Kiedy odsunęłam się na krok, zlustrowałam chłopaka w całości. Muszę przyznać, że ma naprawdę świetny gust. Koszula w czerwono czarną kratę, biała koszulka i ciemne rurki. uśmiechnęłam się pod nosem, a jego zachrypnięty głos wyrwał mnie z mojego świata.

- świetnie wyglądasz. – ukazał swoje urocze dołeczki.
- dzięki, wzajemnie. – odwzajemniłam uśmiech.
- zapraszam więc – teatralnym gestem wskazał mi drzwi, po czym otworzył je i kiedy wsiadłam, zamknął. Takich dżentelmenów w dzisiejszych czasach można policzyć na palcach jednej ręki. Ucieszyłam się, że trafiłam na jednego z nich.

Jechaliśmy w milczeniu, a ja obserwowałam mijane budynki. Miałam wrażenie, że Harry co jakiś czas na mnie zerka. Za którymś razem odwróciłam głowę w tym samym momencie, kiedy i on patrzył. Uśmiechnął się i wrócił wzrokiem na drogę. Paręnaście minut później zatrzymaliśmy się pod sporym, nowoczesnym domem. Nie zdążyłam nawet nacisnąć na klamkę, Harry już otwierał mi drzwi z szerokim uśmiechem. Odwzajemniłam gest i dosłownie wyskoczyłam z auta. Było naprawdę wysokie. Przynajmniej dla mnie.

Kiedy weszłam do środka, przeraził mnie ogrom tego domu. Z zewnątrz nie wydawał się aż tak wielki. Rozglądałam się z lekko uchylonymi wargami, kiedy nagle wyrósł przede mną Louis.

- no cześć! – rzucił. Opuściłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- witam. – nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo chłopak zaskoczył mnie buziakiem. Czy oni wszyscy się tak szybko zaprzyjaźniają z każdym, kogo poznają?

 - zapraszam, zapraszam. – głos Lou rozbudził mnie z zamyślenia. W pokoju siedziała już pozostała dwójka. Kiedy weszłam, Niall od razu do mnie podbiegł i przywitał się dokładnie tak samo jak jego przyjaciele, Zayn z resztą zrobił podobnie. Brakowało jedynie Liam’a. w tym samym momencie, gdy o nim pomyślałam, rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Louis pobiegł otworzyć, a sekundę później słyszałam już znajomy, niski głos. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do holu. Liam rozmawiał z przyjacielem. Kiedy mnie zauważył,  posłał mi nieśmiały uśmiech. Wrócił wzrokiem do Louis’a, który wciąż coś do niego mówił. Stałam w jednym miejscu i czekałam, aż Li przywita się ze mną tak samo jak jego przyjaciele. Nie doczekałam się. wzruszyłam ramionami i powróciłam do reszty. 

Opadłam na skórzaną kanapę, obok Niall’a i wlepiłam wzrok w telewizor. Właśnie leciał mecz, a chłopcy byli okropnie w niego wciągnięci. Chrząknęłam, jednak żaden z nich nie zareagował. Odchyliłam się i spojrzałam w ich twarze. Nigdy nie widziałam by ktokolwiek tak bardzo skupiał się na biegających w telewizji parunastu mężczyzn. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam za miskę z chipsami. I to było właściwie posunięcie, bo w tym samym momencie poczułam na swojej ręce, dłoń blondyna. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- nie zabieraj – wyszczerzył się
- ach, jednak żyjesz. Przynajmniej ty – zaśmiałam się, zjadając ostentacyjnie chrupka. Chłopak pokazał mi język i chwycił za pilota.
- dobra panowie, koniec tego dobrego. – stwierdził i przełączył na jakiś program muzyczny. Jego czyn spotkał się z ogólnym niezadowoleniem, wyrażonym przeciągniętym stęknięciem wszystkich chłopaków.
- przykro mi, ale mamy gościa, który najwyraźniej nie interesuje się takimi rzeczami. – Niall rzucił poważnym tonem, a ja jedynie się zaśmiałam. Oparłam się i założyłam nogę na nogę. Wcześniej oczywiście wzięłam, na złość blondynowi, garść chipsów.

- dobra panowie, jakie rozrywki mi zaproponujecie? – spytałam, kiedy Lou i Liam zasiedli na fotelach.
- ja ci mogę zaproponować bardzo przyjemną rozrywkę – wyszczerzył się Louis – ale nie chce by reszta została sama na tak długo.
- długo? Nie przeceniasz się stary? – Zayn spojrzał na przyjaciela z uniesioną brwią.
- to ty mnie nie doceniasz. – Lou pokazał mulatowi język i zwrócił się do mnie – mogę zaproponować ci coś do picia.
- to poproszę piwo. – uśmiechnęłam się
- już się robi. – brunet posłał mi uśmiech i ruszył do kuchni. Wpatrywałam się w telewizor bo leciał jakiś głupawy teledysk, kiedy nagle cały ekran został zasłonięty. Spojrzałam w górę. Przede mną stał Liam z nieśmiałym uśmiechem.

- nie przywitałem się. – rzucił, robiąc głupią minę. Nachylił się i ucałował mnie w policzek. I to było bardzo niedobre. Od razu poczułam to samo, dziwne uczucie w brzuchu, a moje policzki zrobiły się całkowicie czerwone. Posłałam chłopakowi uśmiech i szybko odwróciłam twarz. Co się ze mną dzieje?

Parę wyjątkowo długich minut później dostałam do ręki butelkę z piwem. Z telewizora leciała muzyka, a my pogrążyliśmy się w rozmowie. Z każdą sekundą przekonywałam się coraz bardziej do tej wiecznie roześmianej piątki. Oni chyba nie potrafili wytrzymać bez wygłupów, ani nie potrafili rozmawiać na poważne tematy. Louis wiecznie mówił o seksie, z resztą tak jak Harry. Niall nie potrafił przestań myśleć o jedzeniu, a Zayn o dziewczynach. Jedynie Liam siedział cicho i wsłuchiwał się w naszą rozmowę.

- ej ludziska, może w coś zagramy? – zagadnął nagle Harry
- a masz coś konkretnego na myśli? – spytał Liam, a ja spojrzałam na chłopaka. Nie wiem dlaczego, ale jego głos naprawdę mi się podobał.
- owszem. – Hazza wyszczerzył się, unosząc w górę pustą butelkę po piwie
- błagam, tylko nie to.. – zaczął załamany Zayn
- niby dlaczego nie? – oburzył się lokowaty
- bo to głupie i dziecinne? – stwierdził z ironią mulat
- tak? To spytajmy Alex! – rzucił Harry i zwrócił się w moją stronę – Masz ochotę zagrać w butelkę? – uśmiechnął się. zaśmiałam się z jego dziecinnego zachowania.
- wybacz, ale chyba będę musiała trochę więcej wypić. – pokazałam mu język.
- a to nie problem – dodał Louis i wstał z fotela.
- Tomlinson, znów zasada „pij, pij, będziesz łatwiejsza”? – krzyknął za nim Zayn
- no i po co się wygadałeś?! – rzucił ze śmiechem brunet, wychylając się z kuchni. Ja jedynie pokiwałam z pożałowaniem głową i dopiłam resztkę piwa.

Po wypiciu jeszcze paru piw, które zostały dosłownie we mnie wlane, zasiedliśmy w małym kółku na środku pokoju. Jako pierwszy butelką zakręcił Louis. Od samego początku zadania, które chłopaki dawali sobie nawzajem sprawiały, że brzuch bolał mnie od śmiechu. Czasem jednak nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, na widok ich niektórych poczynań. W końcu wypadło na mnie.

- Alex! Prawda czy wyzwanie? – wyszczerzył się do mnie Louis
- może na początek prawda. – pokazałam chłopakowi język.
- hm.. – ułożył palec na brodzie i zaczął się zastanawiać. – który z nas jest najprzystojniejszy? – rzucił całkowicie poważnym tonem. Spojrzałam na wszystkich i wybuchłam śmiechem. kiedy w końcu się uspokoiłam, odetchnęłam i spojrzałam raz jeszcze na piątkę chłopców, wyczekujących niecierpliwie mojej odpowiedzi.

- wszyscy jesteście niesamowicie przystojni i seksowni – rzuciłam.
- to nie jest odpowiedź! – zbulwersował się niebieskooki
- owszem jest. Najpoprawniejsza politycznie. – wyszczerzyłam się i chwyciłam za butelkę. Reszta chłopaków wybuchła śmiechem, po czym każdy z nich posłał mi uroczy uśmiech. Zabawa trwała w najlepsze, a ja czułam się coraz lepiej. Znowu przez parę rund nie chciało na mnie wypaść. W końcu jednak doczekałam się swojej kolejności.

- Alex! – krzyknął Niall. – prawda czy wyzwanie?
- tym razem może zaryzykuję. Wyzwanie.
- okeej.. to.. pocałuj osobę po twojej prawej. – rzucił, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uniosłam brew ze zdumienia. Nie sądziłam, że ktokolwiek wpadnie na taki pomysł. Spojrzałam w prawo. Harry siedział wpatrując się we mnie i ukazując swoje urocze dołeczki. Odetchnęłam dyskretnie i zbliżyłam się do lokowatego. Widząc moją minę, zbliżył twarz do mojej. 

- spoko, nie gryzę – wyszeptał, po czym zaśmiał się cicho. Odwzajemniłam uśmiech i ucałowałam go w policzek. Zapach jego perfum przez chwilę zawirował mi w głowie i znów zanurzyłam się w swoim świecie, wpatrując się w jego zielone tęczówki. Do świata żywych przywrócił mnie ogólne stęknięcie niezadowolenia.

- no co? – spytałam, odwracając się do reszty.
- to się nie liczy! – stwierdził Louis
- nie było mowy o żadnych konkretach. Teraz ja! – złapałam za butelkę i zakręciłam nią. Wypadło na Zayn’a, później na Liama, Niall’a i Louis’a. kiedy szatyn zakręcił, trafiło na mnie. chwycił za butelkę i zbliżył ją sobie do ust. Uśmiechnął się do mnie cwaniacko.

- Alex..
- mówcie mi po prostu Lex. – przerwałam mu.
- a więc Lex. Prawda czy wyzwanie?
- wyzwanie
- odważna jesteś. – zaśmiał się Zayn.
- no dobra.. pocałuj..- zaczął Lou
- no nie! znowu?! Czemu tylko mnie zdarzają się takie zadania? – zbluwersowałam się
- a co, my mamy całować siebie nawzajem? – Niall spojrzał na mnie unosząc brew, jednak widziałam, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
- chociażby.. no dobra Louis, wal. – spojrzałam na szatyna
- pocałuj pierwszą osobę o której pomyślisz. – rzucił.

Do tej pory nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło w tamtym momencie. Może to skutek sporej ilości alkoholu we krwi, może miałam przez chwilę napad odwagi. Może to moje serce, lub mózg pokierowały mnie właśnie do niego. Nie myśląc za wiele, odwróciłam się w stronę Liam’a i wbiłam się w jego usta. nie mam pojęcia dlaczego nie pocałowałam go jak Harry’ego. W tamtym momencie chyba nie myślałam racjonalnie. Czułam jego niesamowity zapach, miękkość jego warg i ciepło bijące od jego ciała. Kompletnie zapomniałam o reszcie chłopaków, o całym świecie. nagle poczułam jak Liam łapie moją twarz w dłonie i odwzajemnia pocałunek. Ciarki przeszyły całe moje ciało. zmrużyłam oczy i wczułam się w tamtą chwilę. Nie mam pojęcia ile to trwało, ale kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam na wszystkich. Siedzieli cicho, nawet się nie ruszali. Jedyną ich reakcją było lekkie rozchylenie warg. Odchrząknęłam i wróciłam na swoje miejsce. Cisza panowała jeszcze naprawdę długą chwilę. Czułam jak moje policzki powoli robią się czerwone. Nie potrafiłam dłużej wytrzymać tego milczenia. Wstałam i w pośpiechu wyszłam z pokoju. Po długim krążeniu, w końcu odnalazłam łazienkę. Wbiegłam do niej ,zatrzaskując za sobą drzwi.

Podeszłam wolnym krokiem do umywalki i oparłam się o nią. Odetchnęłam i powoli uniosłam głowę. Przyglądałam się swojemu odbiciu, a z moich oczu nagle zaczęły płynąć pojedyncze łzy.

- co się ze mną dzieje do cholery?! Co ja sobie kurwa myślałam.. jestem taka głupia! – rzuciłam do siebie i chwyciwszy za kubek stojący na umywalce, cisnęłam nim w ścianę. Schowałam twarz w dłoniach. Z każdą sekundą z moich oczu płynęło coraz więcej łez. Wytarłam twarz rękawem i odetchnęłam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

- Lex, wszystko okej? – usłyszałam zachrypnięty głos.
- tak. – rzuciłam cicho.
- wpuścisz mnie?

Wzięłam głęboki oddech i powoli otworzyłam drzwi. Widząc Harry’ego przywołałam na swoją twarz sztuczny uśmiech. Ukazał swoje urocze dołeczki i zrobił krok w przód.

- na pewno w porządku? – spojrzał na mnie z troską.
- tak, przepraszam. – rzuciłam. Chłopak zbliżył się do mnie. poślinił kciuk i zaczął delikatnie wycierać moją brudną twarz. poczułam, że robi mi się coraz bardziej głupio. Odsunęłam się i posłałam mu kolejny sztuczny uśmiech.

- zaraz do was wracam. Daj mi minutę. – rzekłam.
- no dobrze. Będę odliczał. – wyszczerzył się i wyszedł z łazienki. Wróciłam do umywalki i zaczęłam doprowadzać swoją twarz do normalności. Zmyłam rozmazaną już szminkę i czarne ślady z policzków. Zmierzwiłam włosy i podniosłam wcześniej rzucony kubek. 

Odetchnęłam i wyszłam. Do pokoju weszłam powoli i po cichu. Chłopcy zawzięcie o czymś rozmawiali. Jedynie Liam siedział nie odzywając się i oglądając z zaciekawieniem swoje palce. Na jego widok poczułam jak ogromna gula podchodzi mi do gardła. Postanowiłam jednak udawać, że nic takiego się nie stało. Ponownie odetchnęłam i śmielej wkroczyłam do salonu. Pierwszy zauważył mnie Zayn i bardzo się z tego ucieszyłam, bo jedyne czego teraz pragnęłam to papieros. Uśmiechnęłam się do niego, co szybko odwzajemnił.

- masz ochotę zapalić? – spytałam cicho.
- no jasne.- odpowiedział i podniósł się z podłogi.
- Lou, mogę wziąć jeszcze.. – zaczęłam wskazując w przestrzeń za sobą
- jasne, bierz. – wyszczerzył się do mnie szatyn, dokładnie wiedząc o co mi chodzi. 

Odnalazłam kuchnie i wyjęłam z lodówki piwo. Kiedy się odwróciłam trafiłam na tors mulata.

- nie za dużo tego? – spytał
- spoko, kontroluje sytuacje. – uśmiechnęłam się do niego. Parę sekund później staliśmy już w małym ogrodzie Louis’a i zaciągaliśmy się papierosami. Wcześniej czułam się dziwnie, głupio. Jednak kiedy znów zaczęłam rozmawiać z Zayn’em mój wcześniejszy humor powrócił. Chłopak za wszelką cenę starał się by uśmiech z mojej twarzy nie znikał.

- idziesz? – spytał mulat, kiedy dopaliliśmy.
- za chwilkę. – uśmiechnęłam się do niego. Kiedy zniknął za szklanymi drzwiami domu, postanowiłam odetchnąć świeżym powietrzem.

Usiadłam na zielonej trawie, na samym środku ogrodu. Uniosłam głowę i patrzyłam na granatowe niebo, obsypane gwiazdami. Nie wiem dlaczego, ale w tamtym właśnie momencie przypomniała mi się nasza piosenka. Zaczęłam więc nucić. Kiedy zaśpiewałam „You'll never love yourself half as much as I love you.” Poczułam za sobą czyjąś obecność, a chwilę potem usłyszałam “You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to...”. odwróciłam się. Za moimi plecami kucał uśmiechnięty Niall I wpatrywał się we mnie.

- naprawdę świetna jest ta piosenka. – rzucił w końcu.
- mnie też się bardzo podoba. – uśmiechnęłam się do niego.
- mogę się dosiąść? – spojrzał na mnie i mimo, że było ciemno, ja dostrzegłam blask w jego błękitnych tęczówkach. Kiwnęłam głową na zgodę, a chwilę potem blondyn już siedział obok. Wciąż nuciłam melodię do „Little Thnigs” a chłopak kołysał się w rytm. W końcu poczułam skutki sporej ilości alkoholu. Zmęczona, ułożyłam głowę na ramieniu blondyna i zmrużyłam oczy, czując przyjemne ciepło bijące od jego ciała. 

5 komentarzy:

  1. No no. Długi ten rozdział :-D widać teraz jaki blog jest dla ciebie najważniejszy. :-*
    Ha ha xd podoba mi się to :-D
    Już nie mogę się doczekać aż mnie wprowadzisz, wiesz o co chodzi <3
    Kocham :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny :) życzę weny i czekam na kolejny :)
    zapraszam ---> http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No no no.
    Mam nadzieję, że tylko na pocałowaniu Liam'a się nie skończy. Oni tak bardzo do siebie pasują. Lex i Daddy mogliby być razem.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to poszalała... :D
    Ogólnie to chciałam żeby się z Li pocałowała ale nie sądziłam, że to się stanie tak szybko. oO
    Trochę mi się nie podoba to z Harrym ale może jestem przewrażliwiona z powodu twoich pozostałych blogów i tego co się w nich działo. W sumie to to z Niallem na końcu też mi nie pasuje ale ciii... :D
    Uwielbiam tego bloga chociaż ma tak mało rozdziałów. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział.
    lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń