poniedziałek, 7 kwietnia 2014

02.

Całą noc miałam w głowie melodię. Nie mogłam więc uleżeć spokojnie nawet paru minut. Wciąż wstawałam z łózka i siadałam do swojego pianina. Starałam się poskładać wszystko co plątało mi się w głowie do kupy. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło świtać. Wciąż siedziałam przy instrumencie i wystukując rytm nogą starałam się ułożyć odpowiednią melodię, tak by brzmiała zupełnie tak jak w mojej głowie.  

W końcu udało mi się uzyskać taki efekt brzmienia, jaki chciałam. Opadłam na kanapę i odetchnęłam. Nagle rozdzwonił się mój telefon.

- no co tam? – odebrałam widząc, że dzwoni do mnie nie kto inny tylko Joe
- hej maleńka. – zabrzmiał jego niski, radosny głos – pamiętasz, że dzisiaj jesteś umówiona z tym całym One Direction?
- no pamiętam, a co? – zdziwiłam się
- wiesz, ja nie chce nic mówić, ale zostało jeszcze pół godziny, a ciebie nie ma. – mówił, a ja miałam wrażenie, że powstrzymuje się od śmiechu. Spojrzałam na zegarek i od razu się przeraziłam. Przez nieprzespanie całej nocy, kompletnie zapomniałam o upływających godzinach. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam się rozbierać, kiedy usłyszałam głos w słuchawce.

- Lex, co ty robisz? – śmiał się Joe
- o matko, wybacz. Zapomniałam, że gadamy.
- czyżbyś się rozbierała? – rzucił poważnym tonem
- a co ci do tego?
- nic, ale fajnie jest to sobie wyobrazić – zaśmiał się
- bardzo zabawne. Dobra Joe, ja kończę. Będę za pół godziny. Jakby co, kryj mnie przed szefem!
- tak jest mała! – krzyknął i rozłączyliśmy się.

Wskoczyłam szybko pod prysznic i wykonałam wszystkie czynności. Owinęłam się ręcznikiem i chwyciłam za szczoteczkę do zębów. Myjąc je, jednocześnie szukałam w szafie odpowiednich ciuchów. Nie byłam przyzwyczajona do takich czynności, bo nigdy nie musiałam się śpieszyć. Przecież zawsze byłam albo na czas, albo sporo przed. Po wybraniu ubrań, wskoczyłam z powrotem do łazienki i przebrałam się. zrobiłam delikatny makijaż i uczesałam włosy.




Biegłam ulicą, rozglądając się za wolną taksówką. W końcu udało mi się coś złapać. Dopiero kiedy zasiadłam i podałam adres, mogłam odetchnąć. W głowie zaczęły plątać mi się słowa, pasujące do melodii, którą wymyśliłam. Bo o czym tak właściwie miałaby być ta piosenka? Jest mnóstwo takich o miłości, takich bez żadnego przekazu. Ja chciałam by moja pierwsza była naprawdę fajna i taka, z którą mogłaby identyfikować się każda fanka. Niedawno przeglądałam różne strony w Internecie i zauważyłam, że mnóstwo jest osób, które mają naprawdę niską samoocenę, które same siebie nie doceniają. 
Stwierdziłam, że za pomocą chłopaków, można przekazać im, że całkowicie się mylą.

W głowie miałam już pojedyncze słowa i zamysł jak miałoby to wszystko wyglądać. Wbiegłam szybko do budynku i pognałam do recepcji. Od wesołej dziewczyny, która tam siedziała, wzięłam kartkę i długopis i stanęłam przy ścianie. Ułożyłam na niej kartkę i zaczęłam zapisywać wszystkie słowa i zdania, które wpadały mi do głowy. I tak to właśnie wygląda, zawsze. Kiedy coś wpada mi do głowy, robię się strasznie chaotyczna.
Wbiegłam do pokoju całkowicie zdyszana i roztrzepana. Wzrok wszystkich zwrócił się w moją stronę. Ja jedynie posłałam im głupkowaty uśmiech i usiadłam na pobliskim krześle, wciąż uspokajając oddech.

- szybka jesteś – zaśmiał się Joe, podchodząc do mnie i dając mi buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się jedynie i pomachałam całemu składowi One Direction.


~*~

Gdy w końcu złapałam oddech na tyle, by móc mówić zaczęłam opowiadać chłopakom o czym chciałam napisać. Słuchali mnie bardzo uważnie i wciąż kiwali entuzjastycznie głowami.

- to naprawdę świetny pomysł – stwierdził Liam, posyłając mi uroczy uśmiech. Kiedy na niego spojrzałam, poczułam jak przeszywa mnie swoimi czekoladowymi oczami. Na moich bladych policzkach, automatycznie pojawił się rumieniec. Wstałam więc szybko i zasiadłam do pianina. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać to, nad czym myślałam całą noc i cały ranek. Po skończeniu, odwróciłam się do wszystkich. Na ich twarzach malowały się szerokie uśmiechy.

- ty to jednak potrafisz. – rzucił Liam, wstając i podchodząc do mnie. zasiadł obok i spojrzał mi w oczy – teraz musisz mi pokazać jak to się gra. – uśmiechnął się. zrobiłam to o co prosił, po czym pozostała czwórka, okrążyła nas, opierając się o pianino, albo siadając w pobliżu.

Na początku myślałam, że uda nam się wspólnie coś wymyśleć, jakoś posklejać słowa, które wcześniej zapisałam. Niestety, pomyliłam się i to bardzo. Wyszło na to, że ja musiałam zająć się całym tekstem. Mimo wszystko byłam zadowolona, w końcu robiłam to co kochałam.

Po dwóch godzinach spędzonych praktycznie we własnym świecie, rozbudził mnie głos Harry’ego.

- czas na przerwę! – krzyknął, rozkładając się na kanapie.
- no wy się na pewno zmęczyliście – zaśmiałam się, czego szybko pożałowałam bo zostałam zmaltretowana przez Louis’a łaskotkami. – dobra, przepraszam! – udało mi się uwolnić od chłopaka, stając prosto. – idę po kawę, macie ochotę?
- pójdziemy z tobą. – stwierdził Harry
- poradzę sobie. – uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Mimo, że przebywałam z nimi dopiero drugi dzień, w ich towarzystwie, wyjątkowo czułam się swobodnie. Sama byłam w szoku, że tak szybko zaczęłam się dogadywać z obcymi osobami.


Wracałam wolnym krokiem z ogromną tacką i sześcioma kubkami kawy. Znów byłam w swoim świecie i nie zwracałam na nikogo uwagi. Do tego stopnia, że po wejściu do budynku, wpadłam na kogoś. Momentalnie oprzytomniałam. Nie wiem jakim cudem, ale kawa została w nienaruszonym stanie. Czułam na swoich ramionach czyjeś dłonie, więc uniosłam głowę. Moim oczom ukazał się uśmiechnięty Liam. Poruszył dłonią, a ja automatycznie poczułam jak coś dziwnego dzieje się w moim brzuchu. Wstrzymałam oddech, przez co kompletnie zapomniałam o kawie i upuściłam ją. Liam w ostatniej chwili złapał tackę, jednocześnie odsuwając mnie delikatnie.

- coś ty taka roztrzepana? – jego głos zabrzmiał w mojej głowie.  Spojrzałam na jego roześmianą twarz i sama nie wiedziałam dlaczego, nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. W końcu udało mi się ogarnąć i odpowiedziałam.
- przepraszam. Naprawdę, ja..
- przecież nic się nie stało. – zaśmiał się – chodźmy, bo chłopakom odwala bez kawy. – rzucił i ruszył. Jeszcze chwilę stałam bez ruchu, starając się zrozumieć  co się tak właściwie stało i dlaczego tak zareagowałam.


Po krótkiej przerwie wróciliśmy do pracy i udało nam się zrobić naprawdę wiele. W końcu ogarnęłam swoje myśli i udało mi się skleić wszystkie słowa. Zayn wpadł na pomysł jak można by nazwać naszą pierwszą, wspólną piosenkę. Ponieważ chłopcy nie wiedzieli jeszcze jak dokładnie zaśpiewać to co napisaliśmy, postanowiłam pokazać im o co mi chodzi. Przyznaję się bez bicia, że nie jestem dobrą piosenkarką, ale trudno. raz się żyje. Chwyciłam za gitarę i zasiadłam między Liam’em, a Zayn’em. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać, by chwilę potem przejść do tekstu, którego nie musiałam czytać, bo wszystko miałam w głowie.  Kiedy śpiewałam, czułam na sobie wzrok wszystkich. Jednak najbardziej palący był wzrok Liam’a. Gdy skończyłam, pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam w jego stronę. Uśmiechnęłam się bezwiednie, widząc w jego oczach szok i podziw.

- świetnie! To brzmi lepiej niż się spodziewałem – stwierdził nagle Harry
- no i ty to świetnie przedstawiłaś – zaśmiał się Louis, po czym zrobił dziwną minę. Stawiam, że właśnie wtedy udawał moją minę podczas śpiewania.
- cieszę się, że się podoba. I przepraszam, że nie umiem śpiewać. – rzuciłam, posyłając każdemu z nich szeroki uśmiech. – skoro już wiecie o co mi chodzi, wasza kolej! – chwycili za kartkę z tekstem  i ustawili się przede mną. Zaśmiałam się i po odliczeniu do trzech, zaczęłam grać. Muszę przyznać, że chłopakom poszło świetnie, może miałam takie wrażenie, bo tak naprawdę to jakoś nigdy ich jeszcze nie słyszałam. W każdym razie, najbardziej cieszyłam się z tego, że zaśpiewali to w mniej więcej taki sposób o jaki mi chodziło. Wiadomo, że każdy artysta zmienia coś, pod siebie, pod to jak czuje daną melodię. Mimo wszystko, piosenka okazała się jeszcze lepsza niż myślałam.
Kiedy skończyli odłożyłam szybko gitarę i zaczęłam bić im brawo. Każdy z nich ukłonił się teatralnie, a później wszyscy zaczęli się śmiać.

- to chyba będzie moja ulubiona piosenka. – stwierdził Liam, opadając obok mnie.
- widzisz, a to dopiero początek – zaśmiałam się.
- proponuję jakoś uczcić nasze pierwsze wspólne dziecko – rzucił Louis. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem – co powiecie na małą domówkę?
- ale najpierw coś zjedzmy! – krzyknął Niall
- no pewnie. Jak zawsze – zaśmiał się Li
- skoro Lou proponuje, to wbijamy do niego. – stwierdził Zayn, wyszczerzając się do przyjaciela.
- ech, no dooobra. – przeciągnął.
- chwilka, chwilka – podniosłam rękę do góry, jak gdybym zgłaszała się do odpowiedzi. Wszyscy skierowali wzrok na mnie. – przecież jutro pracujemy.
- oj tam, oj tam. Żeby nam lepiej szło, musimy się poznać. – Louis spojrzał na mnie i posłał mi zawadiacki uśmiech.
- no dobra. Raz się żyje.
- świetnie – brunet klasnął w ręce. – to widzimy się u mnie o dziewiętnastej!
- ej, ale ja nie wiem..
- a gdzie mieszkasz? – przerwał mi Harry
- na XX street. – spojrzałam na niego, unosząc brew ze zdziwienia.
- to przyjadę po ciebie. Mam niedaleko. – posłał mi uroczy uśmiech. Zdziwiłam się na jego dobroduszność, ale zgodziłam się. w końcu darmowa podwózka i zero problemów z trafieniem. Przyznaję się bez bicia, że nie mam za dobrej orientacji w terenie, więc propozycja lokowatego była mi bardzo na rękę.

Pożegnaliśmy się i chłopaki wyszli ze studia. Ja jeszcze zostałam, bo miałam parę spraw do załatwienia. Krzątałam się po pokoju, w którym niedawno siedzieliśmy z chłopakami, kiedy nagle poczułam znajomy zapach, bardzo blisko mnie.

- Joe, co ty.. – nie dokończyłam, bo odwracając się do niego, trafiłam idealnie na jego brązowe tęczówki. Uśmiechnął się do mnie i ułożył dłonie na moich biodrach. 



4 komentarze:

  1. Czyżby coś się działo między Joe i Lex?
    Oj, jak między nimi do czegoś dojdzie i zostaną parą, to Liam będzie smutny :(
    Czekam na kolejny rozdział.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, podoba mi się, ale ta końcówka kurde... :-D
    Nie no jest zajebiście!
    Niall jak zwykle głodny! Boże, czasami mi się wydaje, że to jest robot, a nie człowiek, ale i tak go kocham.
    Kolejny boski blog Ci wychodzi z tego cuda :-*
    Już to uwielbiam!
    Kocham i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ekhm, czy ty i Shift jesteście w separacji? : <

    OdpowiedzUsuń