Obudził mnie
dźwięk budzika. Niechętnie otworzyłam oczy i od razu ziewnęłam. Uśmiechnęłam się,
przypomniawszy sobie, że dziś kolejny dzień pracy, którą kocham nad życie. Poza
tym spotkam się z chłopakami, których naprawdę bardzo polubiłam. Zeszłam z
łózka i ruszyłam do kuchni. Po zrobieniu sobie śniadania, zaparzyłam kawę i
włączając radio, zasiadłam przy stole. Czułam, że ten dzień będzie naprawdę
udany. Już od przebudzenia miałam dobry humor, który mam nadzieję, utrzyma się
do końca dnia. Po zjedzeniu, chwyciłam za kubek i wyszłam na taras, wcześniej zakładając
bluzę. Nie chciałam chwalić się sąsiadom jak piękną mam piżamę.
Zasiadłam na
ławce, oparłam nogi o drewnianą balustradę tarasu i odpaliłam papierosa. ponieważ
wcześniej podgłośniłam radio, mogłam słyszeć wszystko, siedząc na zewnątrz. Wsłuchiwałam
się w muzykę, kołysząc głową w rytm i zaciągając się papierosem. Słońce prażyło od samego rana, więc odchyliłam
głowę, zmrużyłam oczy i wystawiłam twarz na ciepłe promienie. Z każdą kolejną
minutą czułam, że ten dzień będzie naprawdę piękny. Od bardzo dawna nie miałam
tak dobrego humoru.
W końcu zmusiłam się by wziąć prysznic. Chwyciłam za wcześniej wybrane ciuchy i ruszyłam do łazienki. Po kąpieli owinęłam się ręcznikiem i uchyliłam drzwi. Chciałam słyszeć muzykę, która wprawiała mnie zawsze w jeszcze lepszy humor. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam myć zęby, poruszając biodrami w rytm muzyki. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i po uczesaniu włosów, zmierzwiłam je delikatnie.
Ponieważ pogoda
była przepiękna, a dobry humor nie zamierzał mnie opuszczać, postanowiłam pójść
do studia na piechotę. Mijałam śpieszących się gdzieś ludzi, mijałam park, w
którym już od rana bawiły się dzieci. Wciąż się uśmiechałam, podśpiewując cicho
to, co akurat leciało w moich słuchawkach.
Weszłam do
studia pewnym krokiem, witając się ze wszystkimi naokoło. W korytarzu spotkałam
chłopaków. Pomachałam do nich radośnie i podbiegłam, by się przywitać. Każdego z
nich obdarowałam soczystym buziakiem w policzek i uśmiechnęłam się.
- coś ty
taka zadowolona? – zaśmiał się Niall
- dziś
mam wyjątkowo dobry dzień – stwierdziłam – czuję, że zaraz narodzi mi się w
głowie kolejny hit – wyszczerzyłam się. wszyscy wybuchli śmiechem. czwórka
chłopaków weszła do pokoju. Na zewnątrz zostałam tylko ja i Liam. Spojrzał na
mnie z uśmiechem i przepuścił mnie w drzwiach. Kiedy przechodziłam bardzo
blisko chłopaka, poczułam jego niesamowity zapach, a chwilę potem usłyszałam
jego niski głos.
-
ślicznie dziś wyglądasz. I do twarzy ci z takim uśmiechem. – rzucił. Poczułam jak
ciarki przechodzą całe moje ciało. spojrzałam w jego czekoladowe oczy, w
których dostrzegłam niesamowity blask. Posłałam mu uroczy uśmiech i weszłam do
pokoju.
- no
dobra panowie, chyba czas na przećwiczenie piosenki.– zaczęłam, siadając między
Harry’m, a Niall’em. Chwyciłam za gitarę i spojrzałam na chłopaków. - pokiwali głowami na zgodę i wyjęli kartki z
zapisanym tekstem. Odliczyłam do trzech i zaczęłam grać, by parę chwytów
później swoją zwrotkę zaczął śpiewać Zayn.
- Lex? –
usłyszałam czyjś głos. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. – no w końcu
wróciłaś – zaśmiał się Niall. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. – od pięciu
minut próbujemy się z tobą skontaktować – wytłumaczył z szerokim uśmiechem.
-
przepraszam – odwzajemniłam gest – zawsze kiedy mam wenę, uciekam do swojego
świata.
- czyżby
kolejny hit? – rzucił Louis pochylając się nade mną i czytając to co zapisałam.
– no, no. Wygląda ciekawie.
- pokaż! –
krzyknął blondyn i ukląkł przede mną, zabierając mi kartkę. Zaraz potem do
przyjaciela dołączyła reszta, czytając to co udało mi się zapisać.
- halo,
panowie! – rzuciłam w końcu – mogłabym dokończyć? To nie wszystko. Później będzie
czas na zapoznanie się – pokazałam im język, wyrywając kartkę.
- już
mogę śmiało stwierdzić, że mieć taką tekściarkę to jak mieć skarb. – zaśmiał się
Liam, w tym samym momencie patrząc mi prosto w oczy. Poczułam jak moje policzki
powoli stają się różowe. Posłałam chłopakowi nikły uśmiech i wstałam. Zasiadłam
do pianina i zaczęłam zastanawiać się nad melodią. Pojedyncze nuty wpadały mi
do głowy, jednocześnie z kolejnymi słowami nowej piosenki. Usłyszałam jak Niall
zaczyna grać na gitarze jakąś nieznaną melodię. Spojrzałam na niego robiąc
wielkie oczy.
- co? –
zdziwił się, zauważając moją reakcję
- zagraj
to jeszcze raz! – rzuciłam. Wzruszył ramionami i powtórzył to co zagrał parę
sekund wcześniej.
- tak,
tak! Och! – wykrzyknęłam, rzucając się na blondyna.
- nie
chce nic mówić, ale to zabrzmiało jak mini orgazm – zaśmiał się Louis, a Harry
mu zawtórował. Odkleiłam się w końcu od Niall’a i spojrzałam na niego. Siedział
z szerokim uśmiechem, ukazując rząd białych zębów.
- wybacz –
odchrząknęłam i stanęłam prosto. – po prostu czytasz mi w myślach. Ta melodia
to jest właśnie to. – uśmiechnęłam się i wróciłam do pianina. Miałam to
szczęście, że słysząc jakąś melodię po raz pierwszy, zapamiętywałam ją i byłam
w stanie zagrać to sama. Nie inaczej było i tym razem. Ułożyłam palce na
klawiszach i sekundę później zagrałam to samo co Niall. Zaczynając od tej
melodii, do mojej głowy z każdą sekundą wpadały kolejne pomysły. nie
przestawałam grać, wymyślając wszystko na poczekaniu. Nagle usłyszałam śpiew
Zayn’a. spojrzałam na niego z miną pełną podziwu. Chłopak spontanicznie składał
wszystkie napisane przeze mnie słowa w całość, która brzmiała naprawdę
świetnie. Nie musiałam patrzeć na klawisze, by nie przestawać grać. Patrzyłam na
mulata, kiwając głową i uśmiechając się. chwilę potem usłyszałam jak do
przyjaciela dołącza się Liam, podchwytując melodię. Później to samo zrobił
Harry, Lou i Niall. Chłopcy naprawdę mnie zaskoczyli. Nie sądziłam, że będą
zdolni do takiej kreatywnej spontaniczności.
-
cudownie! O matko, jesteście świetni. – zaśmiałam się, kiedy skończyli.
- to się
nazywa wrodzony talent – wyszczerzył się Lou, rozwierając ramiona w moją stronę
- co ty
chcesz? – spytałam, unosząc brew
- może małe
gratulacje? – przeszył mnie swoimi jasnymi tęczówkami.
- już was
pochwaliłam. – rzuciłam poważnym tonem
- ale to
się nie liczy.
- znowu
zaczynasz? – Zayn spojrzał na przyjaciela z pożałowaniem
- tym
razem zgadzam się z Tomo w stu procentach – zaśmiał się Niall, robiąc to samo
co Louis.
- nie
chcę wyjść na zarozumiałą, ale gdyby tak to działało, musielibyście mnie wciąż
przytulać – pokazałam im język, podnosząc się
- ja tam
nie miałbym nic przeciwko. – stwierdził Lou, wzruszając ramionami i udając
powagę.
Zaśmiałam
się i kręcą głową, podeszłam do chłopaka, przytulając go. Nagle poczułam na
swoich plecach tors Niall’a, a chwilę potem reszta chłopców pozbawiała mnie
powietrza, przytulając mocno.
- dość! O
matko, tracę powietrze! – wydukałam ledwo.
Wszyscy wybuchli śmiechem, jednak wypuścili mnie z grupowego objęcia.
***
Siedziałam
za wielką szybą, obserwując jak chłopcy śpiewają „Little Things”. Joe siedział
przy wielkiej konsoli, pilnując by wszystko szło tak jak powinno. Ja jednak
wciąż czułam jego ciągłe zerkanie. Przypomniałam sobie o sytuacji, która zaszła
między nami. Spojrzałam na chłopaka. Nie wiem czy rzeczywiście był skupiony,
czy tylko udawał ale musiałam wyrwać go z toku pracy.
- Joe?
- hm? –
usłyszałam jedynie. Brunet nawet się nie odwrócił.
- Joe,
musimy pogadać. – przysunęłam krzesło bliżej niego.
- niby o
czym? – rzucił oschle.
- czemu
taki jesteś?
- niby
jaki?
- taki
niemiły. Możesz mi w końcu powiedzieć o co ci chodzi? – spytałam, jednak on
nawet nie zareagował. Złapałam go za rękę, tym samym skupiając na sobie jego
uwagę. Przeszył mnie swoimi brązowymi oczami, a ja zauważyłam w nich coś na
podobieństwo smutku? Żalu?
- to nie
pora i miejsce na takiego typu rozmowy. – stwierdził po chwili.
-
chciałabym wiedzieć..
- pogadamy potem. – przerwał mi, wyrywając
dłoń z mojego uścisku i odwracając głowę.
Odetchnęłam i wzruszyłam ramionami. Oparłam
się o skórzane krzesło, i wlepiłam wzrok w wygłupiających się chłopaków. Nie było
mi jednak do śmiechu, bo w głowie plątały mi się przeróżne myśli. Nie miałam
pojęcia o co mogło chodzić, nie chciałam o tym myśleć, jednak nie potrafiłam
przestać. Postanowiłam, że nie odpuszczę dopóki nie dowiem się co stało się z
moim małym Joe.
***
Zasiedliśmy
wraz z Joe w jednym z pokoi. Nie odrywałam od niego wzroku, czekając aż się
odezwie. Odetchnął głośno i spojrzał mi w oczy.
- wiem,
że to głupie. I nie wiem dlaczego tak się stało, ale przecież nikt nie ma
wpływu na swoje emocje. Prawda? – spytał, nie odrywając ode mnie wzroku. Ja jedynie
przytaknęłam głową i zaczęłam bawić się palcami. To zdarzało się zawsze kiedy
zaczynałam się denerwować. Chyba moja podświadomość domyślała się o co może
chodzić.
- Lex, znamy się tak długo.
Zawsze byłaś dla mnie jak młodsza siostra. Przynajmniej tak mi się wydawało. Ale
od dłuższego czasu czuję coś więcej niż tylko braterską miłość. – spuścił wzrok
i ponownie odetchnął. – nie mówiłem ci o tym, co bałem się jak zareagujesz. Nigdy
nie chciałem cię stracić, ale ja już dłużej nie potrafię tego ukrywać. – złapał
mnie za dłoń, ściskając ją delikatnie i przeszył mnie swoimi czekoladowymi
tęczówkami. – Alex, kocham cię.
Te wyznanie O.o
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak zareaguje na nie Alex.
Szczerze ją podziwiam :D
Czekam na next.
Dominika.
Czy on po prostu nie mógł chcieć jej przelecieć czy coś? Tylko musiał się zakochiwać? Ugh!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego gifa i w ogóle uwielbiam ten rozdział tylko ta końcówka... Wiedziałam, że jakieś komplikacje wprowadzisz! :D
Hahaha xd mini orgazm ja pierdziule Lou rozwalasz mnie! :D
OdpowiedzUsuńTam płakałam ze wzruszenia, a tu płaczę ze śmiechu.
Cholera! Musiał się zakochać? Przecież to na bank będzie komplikacja. Nie wiem jeszcze jaka, ale będzie na pewno! Kurczę no...
Rozdział w całości jest mega! ja wciąż się zastanawiam jak ty to robisz, że piszesz tyle zajebistości, co? <3
Chce szybko next i oby ona nie czuła do niego tego samego!