piątek, 2 maja 2014

13.

Wgramoliłam się pomiędzy Liam'a i Zayn'a, a Ann nieśmiało usiadła obok Niall'a. Zapadła cisza, przerywana jedynie muzyką lecącą z telewizji. Rozejrzałam się. Odchrząknęłam i podniosłam się z kanapy.

- to może ja przyniosę coś do picia. - stwierdziłam. Nie zdążyłam odejść, kiedy Liam stanął tuż za mną. 
- ja ci pomogę. - rzucił, uśmiechając się. Wzruszyłam ramionami i odwzajemniłam gest. 

Parę sekund później stałam już w kuchni, z głową w lodówce i wyjmując piwa, podawałam je Liam'owi. 

- kurczę, chyba trzeba będzie wyskoczyć do sklepu. - stwierdziłam, zamykając drzwiczki. 
- a co jest?
- nie mam jedzenia, a alkohol też się już kończy. Jeśli chcecie siedzieć u mnie trochę dłużej, będę musiała na chwilę wyskoczyć. - zamiast mi odpowiedzieć, Liam stał bez słowa, wpatrując się we mnie. Dopiero kiedy pomachałam mu przed oczami ręką, wybudził się ze swojego letargu. 

- coś mówiłaś? 
- tak, że wychodzę. - zaśmiałam się - zanieś wszystkim piwo, ja zaraz wracam.
- chwilka - krzyknął za mną. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a on gestem dał mi do zrozumienia bym poczekała. Minutę później stanął tuż przede mną z szerokim uśmiechem.

- co? - uniosłam brew
- jedziemy na zakupy! - rzucił i ruszył w stronę drzwi.
- przecież poradziłabym sobie sama. - zaczęłam, idąc za chłopakiem.
- po co, skoro mogę ci pomóc? - rzucił, otwierając mi drzwi od auta.
- samochodem? przecież sklep mam niedaleko.
- pojedziemy do większego. uwierz mi, że parę paczek chipsów nie wystarczy - zaśmiał się, wsiadając. Chwyciłam za pasy i chciałam się zapiąć, jednak coś się zepsuło i kompletnie się zablokowały. Zaczęłam się z nimi szarpać i usłyszałam śmiech Liam'a. 

- czasem szwankują. - stwierdził i nachylił się, by mi pomóc. Kiedy jego twarz znalazła się na wysokości mojej, wstrzymałam oddech. Czując jego niesamowity zapach, nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Zmrużyłam oczy, a kiedy je otworzyłam, napotkałam brązowe tęczówki chłopaka. Wpatrywał się we mnie z lekko uchylonymi wargami, jak gdyby chciał coś powiedzieć. Powoli zbliżałam usta do jego. Byliśmy tak blisko, że czułam jego oddech na sobie. Podsunął się bliżej, przez co nacisnął na klakson. Momentalnie otrzeźwiałam i odsunęłam się od niego, posyłając jedynie nikły uśmiech. Już wtedy wiedziałam, że nie powinnam dopuszczać do bycia sam na sam z Liam'em. Odchrząknął i poprawiając się na siedzeniu, włączył silnik. 


Paręnaście milczących minut później wchodziliśmy już do ogromnego marketu. Liam chwycił za wózek i ruszyliśmy między półki. Na szczęście niezręczna cisza ustąpiła, a na jej miejsce wkradła się gorąca dyskusja na przeróżne tematy. Chodząc po sklepie i wrzucając do wózka różne produkty śmialiśmy się, żartowaliśmy. Czasem zatrzymywaliśmy się na moment i kłóciliśmy czy wziąć te ciasteczka, czy inne. Oczywiście zaraz po decyzji wybuchaliśmy śmiechem. Nie obyło się również bez spotkania fanek. Liam cierpliwie i z ogromną radością, rozdawał autografy, robił sobie zdjęcia z dziewczynami. Ja stałam z boku i oparta o wózek, obserwowałam jak te wszystkie dziewczyny go uwielbiają. Uśmiechałam się, widząc, że i on darzy je taką samą miłością. Nagle jedna z dziewczyn podeszła do mnie i spojrzała z pogardą.

- a ty kim jesteś? - spytała dalekim od miłego, tonem
- ej, to ta zdzira! - krzyknęła druga, kiedy podeszła do swojej, jak mniemam, przyjaciółki. 
- że co proszę? - uniosłam brew, odpychając się od wózka i stając prosto. Widziałam, że pierwsza z nich już miała coś powiedzieć, kiedy tuż obok mnie pojawił się Liam.

- co tam? - uśmiechnął się
- Liam, nie spotykaj się z nią! to dziwka! - krzyknęła druga
- to moja przyjaciółka. - jego mina automatycznie zmieniła się na groźną. Objął mnie ramieniem i chwycił za wózek. - nie życzę sobie, by mówiono tak o moich bliskich. Wybaczcie, ale musimy iść. - stwierdził krótko i pociągając mnie za sobą, ruszył na przód. 

- dzięki.. - szepnęłam, kiedy stanęliśmy przy kasie.
- przepraszam, że tak wyszło. - rzucił, spoglądając na mnie. Kiedy nasze oczy się spotkały, zorientował się, że wciąż trzyma rękę na moim ramieniu. Zabrał ją szybko, odchrząknął i uśmiechnął się. 


Wsiadłam do samochodu w milczeniu. Wlepiłam wzrok w szybę i przez całą drogę wpatrywałam się w widoki po drugiej stronie. Mimo, że nigdy nie przejmowałam się opinia innych, spotkanie się z takimi słowami na żywo, było dla mnie bolesne. Odetchnęłam i zaczęłam bawić się paczką papierosów, trzymaną w dłoni. 

- Lex? - usłyszałam niski głos chłopaka. Spojrzałam na niego pytająco. - wszystko w porządku? od pięciu minut maltretujesz tą biedną paczkę. - zaśmiał się, nie odrywając wzroku od drogi. Z początku nic mu nie odpowiedziałam, bo zapatrzyłam się w jego profil. Jego twarz wyglądała niesamowicie, kiedy był skupiony. Delikatne zmarszczki przy oczach, pojawiające się przy uśmiechu, dodawały mu jeszcze większego uroku. Oblizałam dyskretnie dolną wargę i założyłam kosmyk włosów za ucho.

- Lex, żyjesz? - usłyszałam. Dopiero wtedy zorientowałam się, że od dłuższego czasu nie wypowiedziałam ani słowa.
- tak, wszystko okej. - rzuciłam szybko i odwróciłam twarz w stronę szyby. 


Kiedy wróciliśmy i przekroczyliśmy próg pokoju, moje oczy urosły z przerażenia. Cały salon wyglądał jak po wybuchu jakiejś wielkiej bomby z jedzeniem. Poduszki leżały w kątach, chrupki na całej podłodze. Jednak w pokoju nie było nikogo. Spojrzeliśmy po sobie z Liam'em i nagle usłyszeliśmy pisk, dochodzący z ogrodu. Rzuciliśmy wszystkie trzymane torby i pobiegliśmy w stronę szklanych drzwi. To co tam zobaczyliśmy przerosło wszystkie moje przewidywania. Chłopcy dorwali się do węża ogrodowego i latali z nim po całym ogrodzie. Niall trzymał na rękach wyrywającą się Ann, a Zayn kierował w jej stronę węża. I już wiadomo kto tak piszczał. Louis i Harry udawali, że się biją, wciąż upadając na trawę. Wszyscy byli mokrzy, zieloni, ale niesamowicie szczęśliwi. Zupełnie jak małe dzieci.

- zostawić ich na pół godziny. - pokręciłam głową. Kiedy się odwróciłam Liam gdzieś zniknął. Wróciłam wzrokiem do ogrodu i już wiedziałam gdzie się podział. Biegał jak debil po całym ogrodzie, później zaczął bitwę o węża. Ann i Niall słaniali się od śmiechu, nawet Lou i Harry zaprzestali swoich wariactw, by przyjrzeć się walce o węża ogrodowego. Widząc to wszystko, walnęłam się z pożałowaniem w czoło. 

- Lex! chodź! - usłyszałam śmiech Louis'a.
- zaraz!  - odkrzyknęłam i weszłam do środka. Włączyłam wieżę, podgłośniłam i ruszyłam do sypialni. Kiedyś miałam gdzieś schowane piankowe makarony, albo jakieś inne zabawki. Kiedy jeszcze odwiedzała mnie rodzina z małymi dziećmi. Wszystko zostało u mnie i sądziłam, że nigdy mi się nie przyda. Chwyciłam za piankowy miecz i wróciłam do ogrodu. 

- ale zajebiście! - krzyknął Louis i podbiegł do mnie, zabierając zabawkę.
- ej moment! to miało być moje! - rzuciłam za nim. Na marne. Lou już dawno naparzał Niall'a. Założyłam ręce na klatkę piersiową i zaśmiałam się. W tym samym momencie poczułam jak mocny strumień wody oblewa całe moje ciało.

- Payne! - krzyknęłam, widząc dumnie stojącego chłopaka ze skierowanym w moją stronę wężem ogrodowym. - zemsta będzie  bardzo słodka! - stwierdziłam i zrobiłam krok. Niestety, trawa była tak śliska, że od razu poślizgnęłam się i wyłożyłam jak długa. Zamiast pomocy, usłyszałam śmiech wszystkich, znajdujących się w ogrodzie. Podniosłam się z ziemi, splotłam włosy w kok i spojrzałam na wszystkich zabójczym wzrokiem. 

- zaraz poznacie prawdziwy gniew Alex! - krzyknęłam i rzuciłam się na Liam'a. Upadliśmy na trawę, a ja zaczęłam go łaskotać, wciąż próbując zdobyć węża. I tak właśnie rozkręciła się nasza zabawa. Lataliśmy po całym ogrodzie, śmiejąc się i oblewając wodą. Chłopcy grali trochę nie fair, bo chwytali mnie i Ann na ręce i dopiero wtedy oblewali. Nie pozostawałyśmy dłużne. Wskakiwałyśmy im na ramiona, oblewałyśmy wodą, czasem naparzałyśmy piankowymi zabawkami. Nie mam pojęcia ile trwała nasza zabawa, ale robiło się coraz ciemniej. Wszyscy opadliśmy na trawę. Ułożyliśmy się w kółku, stykając się głowami. Każdy starał się uspokoić oddech, a przede wszystkim przestać się śmiać. 

- ale wypas.. - podsumował Harry, a my przyznaliśmy mu rację. 

Spojrzałam w bok, gdzie leżał Liam. Wpatrywał się w gwiazdy i oddychał powoli. Mój wzrok przeniósł się na jego klatkę piersiową. Przygryzłam wargę, widząc mokrą, białą koszulkę, przyklejoną do jego wyrzeźbionego ciała. W tym samym momencie, chłopak odwrócił wzrok i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się, co szybko odwzajemniłam. Odetchnęliśmy praktycznie w tym samym momencie, co sprawiło, że ponownie się do siebie uśmiechnęliśmy. Panowała cisza, którą zakłócała jedynie muzyka dobiegająca z domu. 

- jestem głodny. - usłyszeliśmy nagle. Przez sekundę nikt nie skomentował słów Niall'a, jednak później wszyscy wybuchliśmy śmiechem. 

Leniwie podniosłam się z ziemi, a zaraz po mnie zrobiła to reszta. Weszliśmy do domu i jak na zawołanie, skierowaliśmy się do kuchni.

- tylko nie siadać mi na kanapie w mokrych ciuchach! - rzuciłam szybko, widząc, jak Louis wraca do salonu i już nastawia tyłek.
- mam się rozebrać? - rzucił, udając poważny ton
- tak, właśnie na to czekam. - stwierdziłam
- dobra! - krzyknął i zdjął koszulkę. Kiedy zobaczyłam co właśnie zrobił, z ręki wypadła mi torba, którą zaczęłam rozpakowywać. - teraz jeszcze spodnie.. - dodał i już rozpinał pasek.
- Louis! przestań się wydurniać! - krzyknęłam szybko, czując jak robi mi się gorąco. On jedynie wzruszył ramionami i z szerokim uśmiechem, wrócił do kuchni. 

Wszyscy pomogli w rozpakowywaniu zakupów, przez co Niall mógł szybko dobrać się do ciastek. Kiedy poustawiałam już wszystkie miski z jedzeniem i piwa na stoliku, ruszyłam w stronę sypialni.

- Alex! - usłyszałam, a chwilę potem tuż obok mnie stała Ann
- hm?
- pożyczysz mi coś do przebrania? nie chce mi się iść do siebie - zaśmiała się.
- no jasne, zapraszam. - rzuciłam i zaprosiłam dziewczynę do pokoju. 

Zdjęłyśmy mokre ciuchy i zanim jeszcze zarzuciłyśmy na siebie nowe, drzwi od sypialni otworzyły się z hukiem.

- Lex, gdzie.. ou, widzę, że dobrze trafiłem. - odwróciłyśmy się. W drzwiach stał wyszczerzony Zayn i wpatrywał się w nas bez mrugnięcia. 
- won! - krzyknęłam, rzucając w niego mokrą koszulką. On jedynie poruszył śmiesznie brwiami i wyszedł z pokoju. Spojrzałyśmy po sobie i w tym samym momencie wybuchłyśmy śmiechem. 


Wchodząc do pokoju zauważyłyśmy Zayna, stojącego przed telewizorem i wykonującego dziwne ruchy. 

- um, Zayn? - zaczęłam
- co? - odwrócił się do nas z uśmiechem
- co ty robisz? - spytałam
- to co te laski w telewizji - wskazał na ekran i wrócił do swojego tańca. 

Spojrzałyśmy po sobie i ponownie wybuchłyśmy śmiechem. Ci chłopcy są bardzo utalentowani. Nie tylko wokalnie. 


6 komentarzy:

  1. Zdecydowanie za krótko!
    Ale i tak sikam ze śmiechu przez tego węża ogrodowego! Hahahahaha XD to było zajebiste!
    Liam w sklepie zachował się bosko :D tak trzymaj Li!!
    Taniec Zayna rozwala mi system! <3 Hahahaha xd
    Uwielbiam Cię :*** i kocham oczywiście <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mega! Usmialam się jak nie wiem co!
    Widzę szablon się zmienił! Naprawdę świetny!
    Czekam na następny!
    Weny życzę!
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taniec Zayna Hahahaha :D
      Liam <3 uwielbiam go! :*

      Usuń
  3. Hahaha, powaliło mnie to :D
    Nie ma to jak dobra zabawa.
    Taniec Zayn'a rządzi!
    Myślę, że między Alex i Liam'em coś się stanie. Może w końcu będą razem?
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te uczucie kiedy nie mozesz spac i pojawia sie nowy rozdzial :)
    nie moglam niestety skomentowac od razu :(
    Haha Liam z Alex ;3
    wiedziaaaaaaaaaaaałam, ze tak bedzie
    glupie "fanki", szkoda troche dziewcxzyny no ale co poradzic
    cena slawy :P
    Niall widac nie próżnuje :) No ale kto mu zabroni
    Tym bardziej ze to taki sloooodziak Irlandczyk :D
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy rozdział na: you-break-my-heart-again.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń