piątek, 23 maja 2014

22.

~ Anne ~

Nie pamiętam, bym kiedykolwiek miała piękniejszy poranek. Kiedy się obudziłam, ujrzałam piękną, spokojną twarz śpiącego blondyna. Nawet podczas snu, uśmiech nie znikał z jego twarzy. Bardzo powoli i po cichu podniosłam się z łóżka i z szerokim uśmiechem ruszyłam do łazienki.


Całe śniadanie przegadaliśmy i okazało się, że bardzo trudno jest się nam rozstać. Niall całował mnie chyba miliony razy zanim jeszcze przekroczył próg. Nawet, kiedy go przekroczył, musiał pożegnać się "już ostatecznie" co najmniej pięć razy. Ja oczywiście nie miałam nic przeciwko. Uwielbiałam jego usta, zapach i to jakie ciepło bije od jego ciała.

Kiedy zostałam sama, uprzątnęłam cały bałagan jaki został po wielkim śniadaniu i postanowiłam odwiedzić Alex. Musiałam opowiedzieć jej to co zdarzyło się poprzedniego wieczoru. Weszłam do salonu, by zabrać telefon i zauważyłam, że na kanapie wciąż leży bluza chłopaka. Pokręciłam głową z uśmiechem i podchodząc do niej, chwyciłam materiał w ręce i zaciągnęłam się zapachem, z którym pożegnałam się dosłownie kilka minut wcześniej.

Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Powolnym, acz radosnym krokiem podążałam do domu przyjaciółki. Uniosłam rękę, by nacisnąć dzwonek, jednak jakaś dziwna siła skierowała ją na klamkę. Nacisnęłam na nią jednak drzwi były zamknięte. Zadzwoniłam więc dzwonkiem. Czekałam ponad minutę, jednak Alex nie otwierała. Zaczęłam przechodzić z nogi na nogę, pukając w drewniane drzwi. Również żadnego odzewu. Byłam zdziwiona, bo wiedziałam, że dziewczyna dziś nie pracuje i raczej miała nigdzie nie wychodzić. Wróciłam do siebie i coś mnie podkusiło, by przejść do Alex skrótem. Przeskoczyłam przez płot, tym razem bez żadnych problemów. Podeszłam do drzwi tarasowych, które okazały się otwarte. Kiedy weszłam, w środku panowałam całkowita cisza. To dziwne, bo przecież Lex potrafiła słuchać muzyki dzień i noc. Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie. W salonie, sypialni i łazience jej nie było. Wchodząc do kuchni, poczułam jak moje serce się zatrzymuje.

- Boże, Alex! - Krzyknęłam i podbiegłam do dziewczyny. Leżała na zimnych kuchennych kafelkach, całkowicie nieprzytomna. Z jej czoła leciała stróżka krwi. Nachyliłam policzek do jej ust. Na szczęście oddychała. Słabo, bo słabo, ale zawsze. W pośpiechu wyjęłam telefon i wykręciłam numer na pogotowie. Kiedy się rozłączyłam, uklęknęłam obok dziewczyny i delikatnie podniosłam jej głowę z podłogi, kładąc ją sobie na udach. Wpatrywałam się w jej całkowicie bladą twarz, głaskałam jej włosy, a w duchu modliłam się, by karetka zdążyła przyjechać na czas.

- Alex, nie poddawaj się. Wszystko będzie dobrze. - Powtarzałam jak mantrę. Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Podniosłam się w pośpiechu, kładąc głowę dziewczyny na swoim, uprzednio ułożonym swetrze.

W drzwiach stało dwóch młodych ratowników. Spojrzeli na mnie pytająco, a ja cofnęłam się, by dać im możliwość wejścia. Po drodze do kuchni, opowiedziałam mężczyzną jak ją znalazłam. Dwie minuty później wychodziliśmy już z domu Lex. Zamknęłam drzwi, znalezionym na półce kluczem i pobiegłam za ratownikami i ułożoną na noszach dziewczyną.

- Ann! - Usłyszałam, kiedy dochodziłam do karetki. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Harry, wysiadający ze swojego białego Mustanga. Podbiegł do mnie przerażony, spoglądając to na mnie, to na zamykające się drzwi karetki.
- Co się stało?! Coś z Alex? - Krzyknął.
- Harry.. - Zaczęłam cicho, jednak przerwałam kiedy usłyszałam odpalanie silnika. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie mam nawet pojęcia do jakiego szpitala zabierają moją przyjaciółkę. Podbiegłam do karetki i stanęłam tuż przed nią. Kierowca spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Podeszłam do niego i już sekundę później wiedziałam gdzie jechać. Podziękowałam mężczyźnie bezgłośnie i podbiegłam do zdezorientowanego Harry'ego. Pociągnęłam go za rękę w stronę jego własnego samochodu.

- Szybko! jedziemy do St. Mary's Hospital! - Krzyknęłam i wsiadłam do środka. Chłopak bez słowa zasiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy z piskiem opon. Przez całą drogę, która dłużyła mi się w nieskończoność, wpatrywałam się w okno i bawiłam nerwowo palcami.

- Powiesz mi co się stało? - Usłyszałam zniecierpliwiony, zachrypnięty głos chłopaka. Spojrzałam na niego. Odetchnęłam i opowiedziałam w jakim stanie zastałam Alex. Zamiast odpowiedzi poczułam jak przyśpieszamy do granic możliwości. Parę minut później, zatrzymując się w ostatniej chwili, znaleźliśmy się na parkingu szpitala. Wypadłam z auta i od razu skierowałam się do wejścia, kompletnie zapominając o Harry'm. Stanęłam przy recepcji, a sekundę później to samo zrobił chłopak.Parę minut później staliśmy przed salą, gdzie lekarze starali się pomóc Alex.

Przechodziłam z nogi na nogę, wciąż wpatrując się białe drzwi do sali. Harry chodził w tą i z powrotem ,mamrocząc coś pod nosem i również spoglądając na drzwi. Po parunastu minutach, który były dla nas obojga katorgą, z pokoju wyszło dwóch lekarzy. Od razu do nich podbiegliśmy, wypytując o stan Alex.

- Przykro mi, ale na ten moment nie możemy nic konkretniejszego powiedzieć. - Stwierdził wyższy mężczyzna.
- Ale jak się teraz czuje? Wyzdrowieje? Co jej się tak właściwie stało? - Wypytywał coraz bardziej zniecierpliwiony Harry.
- Zrobiliśmy co tylko mogliśmy. Pacjentka musi odpoczywać. Zrobimy kilka badań, bo podejrzewamy coś poważniejszego i..
- Jak coś poważniejszego?! - Krzyknął chłopak, a wszyscy obecni na korytarzu spojrzeli w naszą stronę. 
- Nie chcemy spekulować. - Włączył się drugi, do tej pory milczący mężczyzna - Proszę się uspokoić. Opanowaliśmy sytuację.
- Możemy do niej wejść? - Spytałam nagle.
- Proszę dać jej trochę czasu na odpoczynek. - Przytaknęłam głową i chwyciłam Harry'ego za rękę. Lekarze pożegnali się z nami i odeszli, zawzięcie o czymś dyskutując. Usiedliśmy wraz z chłopakiem na pobliskich krzesłach i w tym samym momencie odetchnęliśmy.

- Trzeba zadzwonić do chłopaków.. - Stwierdziłam po paru milczących minutach. Harry nawet się nie odezwał. Wciąż wpatrywał się w zamknięte drzwi, prowadzące do Alex. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do Niall'a. Pół godziny później na białym korytarzu pojawiła się czwórka zdenerwowanych chłopaków. W jednej sekundzie podbiegł do mnie Liam, za nim Horan, Zayn i Louis.

- Co z nią?! Co się stało?! - Mówił zdenerwowany, łapiąc mnie za ramiona.
- Jeszcze nic nie wiadomo. Lekarze nic nam nie wytłumaczyli.. - Mówiłam spoglądając to na niego, to na Niall'a. 
- To śmieszne! Jak oni mogą niczego nie wiedzieć! - Krzyknął Liam i złapał się za głowę.
- Spokojnie Payne. - Rzucił cicho blondyn, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Całą szóstką zasiedliśmy na krzesłach i opowiedziałam chłopakom co się stało i w jakim stanie zastałam Lex. 

W szpitalu siedzieliśmy do późnego wieczora. Z niewiadomych nam powodów, nie wpuszczono nas ani razu do Alex. Harry na zmianę, albo był załamany, albo wkurzony i walił pięściami we wszystko co napotkał na swojej drodze. Liam siedział w jednym miejscu od paru godzin i praktycznie bez mrugnięcia, wpatrywał się w drzwi do sali, gdzie znajdowała się dziewczyna. Horan zaopatrzył nas w coś do jedzenia i picia. Byłam w szoku, kiedy Louis przez cały dzień nie opowiedział żadnego dowcipu ani nie wydurniał się. Ja siedziałam obok Liam'a i dłubałam w talerzu, który przyniósł mi Niall. Wciąż jednak czułam na sobie czyjś wzrok. Myślałam, że to blondyn i spojrzałam na niego z uśmiechem. Pomyliłam się jednak, bo zajęty był swoim daniem. Subtelnie odwróciłam się w drugą stronę i zdziwiłam się, kiedy wzrokiem spotkałam się z wzrokiem Zayn'a. Byłam pewna, że zaraz się odwróci, że zrobi mu się głupio. On jednak nawet nie mrugnął, wywiercając mi dziurę w mózgu i rozbierając, docierając do samego serca. Poczułam jak robię się czerwona i szybko odwróciłam głowę. 

Późnym wieczorem wygoniono nas do domów. Umówiliśmy się na następny dzień czuwania w szpitalu. Na szczęście chłopcy mieli wolne. Pożegnałam się z nimi i Niall odwiózł mnie do domu. 



Staliśmy właśnie przy łóżku Alex. Ona wciąż spała. Dla mnie było to trochę dziwne, ale lekarze zapewniali, że to bardzo dobrze. Że powinna jak najwięcej odpoczywać. Po dwóch godzinach znudziło nam się bezczynne stanie. Louis i Zayn skombinowali skądś krzesła i rozsiedliśmy się wokół Alex. Rozmawialiśmy po cichu, raz na jakiś czas zerkając na dziewczynę. Liam oczywiście siedział bez słowa i trzymając ją za dłoń, wpatrywał się w jej śpiącą twarz. Harry wydawał się lekko zdenerwowany tą sytuacją i choć widać było po jego twarzy, że ledwo powstrzymuje się od odwalenia czegoś głupiego, pozostał przy Lex, ukradkowo dotykając jej reki. Nie miałam pojęcia o co chodzi, nie chciałam wnikać. Wydawało mi się to jednak bardzo podejrzane. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz prowadzący. Wszyscy jak na komendę podnieśliśmy się z krzeseł i spojrzeliśmy na mężczyznę, przeglądającego jakieś kartki. 

- Witam państwa. - Zaczął z delikatnym uśmiechem - Rozumiem, że wszyscy jesteście przyjaciółmi? 
- Tak. - Rzucił szybko Harry.
- No dobrze więc. W końcu mogę państwa oświecić. Mam tutaj wyniki badań. - Uniósł plik kartek, które trzymał. 
- I co jej jest? - Spytał Liam
- Od razu mówię, że to tylko nasze podejrzenia. Nie jesteśmy w stanie określić na sto procent, z dnia na dzień, czy..
- No co jej jest! - Krzyknął zniecierpliwiony Harry. Wszyscy spojrzeliśmy na niego ze zdziwieniem, jednak szybko powróciliśmy wzrokiem do lekarza.
- Na początku myśleliśmy, że panna Alex poroniła.. - Przez chwilę miałam wrażenie jakbym ogłuchła. Widziałam jak mężczyzna porusza ustami, jednak nie słyszałam jego słów. Spojrzałam na Liam'a. Jego twarz zlewała się teraz z bielą ściany, przy której stał. Wpatrywał się to na mężczyznę, to na Lex z lekko uchylonymi wargami. 

- Jednak to nie to. Miała bardzo podobne objawy.- Usłyszałam.
- Ale czy ona...- Zaczął Liam
- Nie, nie jest w ciąży. 
- No to o co chodzi? - Dopytywał zniecierpliwiony blondyn.
- Podejrzewamy raka płuc. - Zakryłam usta dłonią, czując jak od tych dwóch słów do moich oczu napływają łzy. Liam opadł na krzesło i spojrzał na Lex. Harry zacisnął pięści i wargi. Niall objął mnie ramieniem, ale słyszałam jak ciężko oddycha. Louis kręcił głową z niedowierzaniem, a Zayn zrobił przerażoną minę. Żadne z nas nie potrafiło dopuścić do siebie tej informacji. Przecież to niemożliwe. W jaki niby sposób do cholery?!

~*~

Kiedy otworzyłam powieki, poczułam okropny, przeszywający ból głowy. Zmrużyłam je szybko i złapałam się za głowę. W tym właśnie momencie poczułam, że mam coś na ręce. Otworzyłam ponownie oczy, lustrując wenflon wbity w moją dłoń. Zacisnęłam wargi, dotykając go badawczo.

- Dzień dobry śpiochu. - Usłyszałam znajomy głos i spojrzałam w stronę, z której dochodził. Ann i Niall siedzieli tuż przy moim łóżku i uśmiechali się do mnie niewyraźnie. 
- Gdzie ja jestem? Co się właściwie stało?
- Zasłabłaś. Całe szczęście, Ann zdecydowała się cię odwiedzić. - Wyjaśnił blondyn, nachylając się nade mną i całując mnie w policzek.
- A to za co? - zdziwiłam się.
- Na dzień dobry. - Stwierdził, opadając na krzesło z uśmiechem. Jednak ten uśmiech był inny niż wszystkie. Bardziej sztuczny, wymuszony. Spojrzałam pytająco na dziewczynę. Uśmiechała się do mnie w ten sam sposób.
- Co się stało? - Spytałam po chwili milczenia. Popatrzyli na siebie, nie odpowiadając mi nawet. Rozejrzałam się po sali, a to co zobaczyłam w oddali sprawiło, że moje serce przez chwilę zabiło mocniej.

- Co on tu robi?! - Spytałam stanowczym głosem, wskazując na fotel pod oknem, na którym spał Liam. 
- Lex, powinniście pogadać. - Rzucił Niall.
- Nie mamy o czym. Nie chcę go tu. - Stwierdziłam, kładąc się z powrotem na poduszce.
- Alex, on przesiedział przy tobie całą noc. Nawet na moment nie zmrużył oka..- Ann spojrzała na mnie błagalnie. 
- I nie wiem po co. Nie chcę go widzieć, ani z nim gadać. Nic się nie zmieniło. 
- Wybacz siostra, że to powiem, ale zachowujesz się jak totalna gówniara. - Rzucił nagle Horan. Spojrzałam na niego, unosząc brew ze zdziwienia. - Jesteście dorośli. Najwyższa pora wyjaśnić sobie wszystko w cztery oczy. Chodź. - Zwrócił się do Ann, chwytając ją za rękę i podążając w stronę śpiącego przyjaciela. Nachylił się nad nim i szturchnął go w ramię. Sekundę później Liam patrzył na przyjaciela zaspanymi oczami. Blondyn wskazał znacząco głową w moją stronę.

- Wiesz co masz robić. - Rzucił do chłopaka i wraz z Ann, wyszli z sali. Kiedy Liam na mnie spojrzał, szybko odwróciłam wzrok i zacisnęłam pięści. W głowie miałam plątaninę myśli. Z jednej strony pragnęłam na niego patrzeć, tęskniłam za jego głosem i tym w jaki sposób na mnie patrzył. Z drugiej jednak strony, coś wewnątrz mnie podpowiadało mi, że nie mogę tak szybko odpuścić i ulec. Tym bardziej, że jego słowa naprawdę mnie zabolały. 

- Lex? - Usłyszałam jego niski głos, przez co całe moje ciało wypełniły ciarki. 
- Po co..
- Proszę cię, daj mi szansę na powiedzenie czegokolwiek zanim znowu mnie wyrzucisz. - Przerwał mi, a ja kątem oka widziałam jak jego dłoń powoli zbliża się do mojej. Szybko zabrałam swoją i spojrzałam na chłopaka. I to był błąd, bo widząc jego smutne, wielkie, brązowe oczy, moje serce powolutku kruszyło się na maleńkie kawałeczki. 
- Dobrze. - Rzuciłam cicho, ponownie odwracając wzrok i mrużąc oczy. 
- Chciałbym cię przede wszystkim przeprosić za to co powiedziałem. - Zaczął cicho - Musisz wiedzieć, że ja wcale tak nie myślę. Wcale nie żałuję, że cię poznałem. Wręcz przeciwnie. Dziękuję losowi, że dał mi spotkać tak niesamowitą dziewczynę. Nie mam pojęcia dlaczego uciekłaś, kiedy chciałem ci powiedzieć..
- Liam. - Rzuciłam, patrząc na niego znacząco i kręcąc głową. - Proszę cię, nie mów tego.
- Ale dlaczego? Boisz się mnie? Boisz się tego? - Spojrzał na mnie, a ja czułam jak wywierca mi swoim wzrokiem dziurę w głowie.
- Nie chcę o tym gadać.
- Jak nie teraz to kiedy? - Rzucił trochę bardziej stanowczym tonem. - Przecież unikanie mnie, unikanie tematu nic nie da. Oboje się z tym męczymy.. Lex.. - Moje imię wypowiedział wyjątkowo cicho. Przysunął dłoń do mojej i opuszkami palców przejechał po mojej skórze. 
- Alex, wybaczysz mi? - Spytał, a ja spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy. Czułam jak moje serce bije szybciej i jak robi mi się gorąco. 

7 komentarzy:

  1. Po mnie się drzesz, że przerywam w takich momentach, a sama co robisz?!! Zabije cię jeśli mu nie wybaczy! Musi to zrobić, nie ma wyjścia :P
    Mam nadzieje, że szybko z tego wyjdzie bo taki obrót spraw mi się absolutnie nie podoba!
    Początek jest świetny :* nie muszę tu nic więcej pisać :D
    Wszystko jest genialne i liczę, że jutro dodasz następny <3
    kocham Cię mocno :*********

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże wiedziałam! W ostatnim komentarzu napisałam że jest ciąży Ale jak czytałam początek tego rozdziału to miałam dziwne przeczucie że to jednak nie ciąża! Ale bez przesady rąk płuc?! Boże niech ona z tego wyjdzie! Czekam na następny! Weny życzę! Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam przekonana o ciąży : O
    A tu taki suprajs : OO
    Biedna Lex :(
    Wydaje mi się, że wybaczy Liamowi.. ile moze unikac rozmowy ? ;d
    Niall i Ann awwwwwww <3
    A Harrego szkoda, widać ze Lex do niego nic nie czuje. serio ciagnie ja do Liama i odwrotnie : )
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jest na prawde super :) Miejmy nadzieje że wszystko się dobrze ułoży :) // http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com/
    zapraszam nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział! Oby Alex z tego wyszła i wybaczyła Liamowi, bo widać, że mu zależy :-)
    Czekam na next i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się podziało!
    Mam wielką nadzieję, że Alex wybaczy Liam'owi. Oni powinni być razem.
    A jeżeli chodzi o tę chorobę, to mam nadzieję, że to tylko głupia pomyłka.
    Bo tak jest, prawda?
    Kogo ja oszukuję...
    Zaskoczyłaś mnie i to bardzo.
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń