niedziela, 18 maja 2014

20.

Rozdział dedykuję Ann Horan. Mam nadzieję, że nie znajdziesz powodów do zemsty ;*

Stałem jak wryty i wpatrywałem się w dziewczynę. Jej twarz nie wyrażała niczego. Ani smutku, ani złości. Zabrałem dłonie z jej ramion i odetchnąłem głęboko. Nie chciałem dopuścić do siebie jej słów. Wciąż miałem nadzieję, że się przesłyszałem. 

- Ann, błagam.. Pogadaj z nią.. - Mówiłem zrezygnowanym głosem, starając się spojrzeć w jej oczy. W końcu na mnie spojrzała. Pokręciła bezsłownie głową i gestem zaprosiła mnie do środka. Stanąłem w drzwiach salonu i wzrokiem odszukałem Lex. Siedziała skulona, a spod koca wystawały jedynie jej stopy. 

- Alex. - Zaczęła dziewczyna, podchodząc wolnym krokiem do fotela. 
- Powiedz mu, że nie chcę go widzieć. - Usłyszałem cichy głosik i poczułem jak moje serce powoli pęka. 
- Ale on tutaj jest. - Ann rzuciła krótko. Sekundę później poczułem na sobie przeszywające, zaszklone oczy Lex.
- Wynoś się stąd! - Krzyknęła, zanim jeszcze cokolwiek zdążyłem powiedzieć. 
- Lex proszę cię, porozmawiajmy. Chciałem..
- Nie obchodzi mnie co chciałeś! Wynoś się stąd Payne! Powiedziałeś wyraźnie, że żałujesz. Nie męcz się teraz. - Zaśmiała się szyderczo i gwałtownie wstała z fotela. Kiedy ruszyła w moją stronę, miałem nadzieję, że jest jeszcze szansa na rozmowę. Niestety, pomyliłem się. Przeszła obok, uderzając mnie barkiem i przy okazji mierząc mnie chłodnym wzrokiem. Zanim jeszcze weszła do sypialni, udało mi się złapać ją za nadgarstek. Wyrwała dłoń i wchodząc do pokoju, trzasnęła drzwiami. 

- Alex do cholery! - Krzyknąłem, uderzając w jasne, drewniane drzwi. Bez żadnego odzewu. Zrezygnowany, odepchnąłem się i spuściłem głowę. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i spotkałem się z zatroskaną miną Ann. Gestem dała znać, bym poszedł za nią. Stanęliśmy przy drzwiach wyjściowych  i głośno odetchnęła.

- Słuchaj Liam.. Ja nie wiem co się między wami dzieje..
- Przekonaj ją, by ze mną porozmawiała.. - Przerwałem dziewczynie, nie odrywając od niej wzroku.
- Ale co ja mam niby zrobić? Widziałeś w jakim jest stanie. Nie sądzę, by rozmowa z kimkolwiek dała jakiś efekt. Może nie znam jej zbyt długo, ale wiem, że jest cholernie uparta. - Stwierdziła, wzruszając ramionami.
- Ja nie mogę tego tak zostawić. - Rzuciłem bardziej do siebie.
- Przykro mi Liam, ale chyba nic się nie da zrobić. Przynajmniej teraz. Wracaj do domu i odpocznij, jutro macie dużo pracy. - Kiedy to usłyszałem, poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Łzy bezsilności i zdenerwowania. Nie mogłem odpuścić. Nie potrafiłbym żyć ze świadomością, że ona mogła mnie znienawidzić. 
- Ann..
- Tak, postaram się z nią pogadać. - Przerwała mi, posyłając pocieszający uśmiech. Odetchnąłem i odwróciłem się na pięcie. - Dobranoc Li. - Rzuciła za mną. 

Szedłem słabo oświetlonymi ulicami miasta z rękami w kieszeniach i wzrokiem wbitym w chodnik. W głowie wciąż miałem obraz jej smutnych oczu i tego w jaki sposób na mnie patrzyła. Owszem, miałem jej za złe całe to bawienie się ze mną, ale sam powiedziałem o kilka słów za dużo. Cholernie tego żałowałem, tym bardziej, że ja wcale tak nie myślę. Przecież ona jest niesamowitą dziewczyną. Cholera! Ona jest najlepszą dziewczyną jaką dotąd spotkałem! Mogę żałować wielu zdarzeń, ale nigdy tego, że dane było mi ją poznać. 


Kopnąłem w zgniecioną puszkę i westchnąłem głośno. I co teraz? Co mam niby zrobić, skoro ona nie chce mnie nawet wysłuchać? W tamtym momencie mogłem jedynie liczyć na to, że Ann uda się ją przekonać. 

~*~

Siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w migoczące gwiazdy. W głowie miałam straszny mętlik, a oczy już piekły mnie od tego wiecznego, bezsensownego płaczu. Usłyszałam ciche pukanie. Sekundę później, tuż za mną stanęła Ann. Nie odezwała się, ale ja domyślałam się po co przyszła. 

- Alex..
- Nie, nie będę z nim gadała. - Przerwałam dziewczynie i spojrzałam na nią.
- Mogłabyś mi powiedzieć co on takiego zrobił, albo powiedział, że tak uparcie pozostajesz przy swoim? - Spytała stanowczym tonem. 
- Chodźmy zapalić. - Rzuciłam i zeskoczywszy z parapetu, ruszyłam w stronę drzwi. 
Chwilę później siedziałyśmy już na drewnianych krzesłach, na moim tarasie. Obydwie zaciągałyśmy się papierosami w kompletnej ciszy. Ann patrzyła na mnie wyczekująco, a ja zbierałam się, by opowiedzieć jej całą historię. 

- Lex, wiesz przecież, że ludzie pod wpływem chwili mówią przeróżne rzeczy. - Zaczęła, posyłając mi nieśmiały uśmiech. - Nie chcę go tłumaczyć, ale postaraj się postawić w jego sytuacji.. Liam nie ma pojęcia o co chodzi. Na pewno się pogubił. Jestem pewna, że on wcale tak nie myśli.
- A ja sądzę, że właśnie tak myśli. Niby dlaczego to powiedział? Gdyby o tym nie myślał, nie wymsknęłyby mu się takie słowa. - Wciąż pozostawałam przy swoim. To prawda, że jestem uparta. Ale tylko wtedy, kiedy jestem pewna swoich racji. A tego byłam pewna dokładnie tak samo, jak tego, że jutro rano wstanie słońce.
- Och Lex. - Ann pokręciła głową i dogasiła papierosa. - Ja cię tylko proszę, byś przemyślała to wszystko raz jeszcze. - Uśmiechnęła się do mnie i podniosła z krzesła. - Musisz mi wybaczyć, ale padam na twarz. Dzwoń, jeśli będziesz miała ochotę. - Rzuciła i ucałowała mnie w czoło. Skierowała się w stronę płotu oddzielającego nasze ogrody, co bardzo mnie zdziwiło.

- Um, Ann? Co ty wyrabiasz?
- Idę na skróty. - Pokazała mi język i chwyciwszy się drewnianego płotka, przerzuciła przez niego nogę. Wszystko zrobiła sprawnie. Jedynie przy zeskakiwaniu, potknęła się i upadła.
- Wszystko okej? - Podbiegłam, gotowa ratować życie. 
- Owszem, tak miało być. To całkowicie zaplanowana akcja. - Rzuciła poważnym tonem, po czym obydwie się roześmiałyśmy. Wiedziałam, że mogę na nią liczyć. Od paru godzin tylko płakałam, a jedna rzecz i słowa Ann sprawiły, że znów przez chwilę poczułam się dobrze.
- Dobranoc. - Pomachała mi i ruszyła w stronę szklanych drzwi tarasu.

Zasiadłam z powrotem na krześle i odchyliłam głowę, mrużąc oczy. Odetchnęłam, a palcami zaczęłam wystukiwać rytm. Czułam całą sobą, że nadchodzi nowa piosenka. Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam. 

- Alex! - Usłyszałam i obróciłam się zdziwiona. Przy płocie stała Ann z głupią miną i drapała się po tyle głowy.
- No co tam? - Uśmiechnęłam się do dziewczyny. 
- Mogłabyś dać mi numer Nialla? Zapomniałam kompletnie sama go o to poprosić, a mam jego bluzę i..
- Jasne, poczekaj momencik. - Przerwałam jej ze śmiechem. Wbiegłam do środka, chwyciłam za telefon i wróciłam z powrotem do ogrodu. Chwilę potem podawałam już dziewięć cyfr i po raz ostatni się pożegnałyśmy. 

Wzięłam wyjątkowo długi i gorący prysznic. Przebrałam się w ulubioną piżamę i chwytając za książkę, ułożyłam się wygodnie w łóżku. Zanim jeszcze zaczęłam czytać, włożyłam słuchawki. Parę sekund później odpływałam już do własnego, wyimaginowanego i wolnego od wszelkich problemów, świata. 

~ Anne ~


Zanim jeszcze się położyłam, spojrzałam na ekran telefonu. Wciąż widniał na nim numer do blondyna, a ja biłam się z myślami. Z jednej strony bardzo chciałam zadzwonić w tamtym momencie, jednak rozum podpowiadał mi, że będzie to wyglądało co najmniej dziwnie. Dzwonić do chłopaka w środku nocy i mówić, że zapomniał swojej bluzy? Pokręciłam głową z pożałowaniem i odłożyłam komórkę na szafkę. 


Nigdy nie miałam problemu z usypianiem. Tego jednak wieczoru nie mogłam kompletnie wyłączyć myśli. Przed oczami miałam uśmiechniętą twarz Nialla, a w głowie to co powinnam powiedzieć, kiedy zadzwonię. Po pół godzinie bezsensownego kręcenia się w łóżku, chwyciłam za telefon i wybrałam numer.

- Słucham? - Usłyszałam zaspany głos i od razu pożałowałam, że zadzwoniłam.
- Hej, z tej strony Ann. Przepraszam, że dzwonię tak późno.
- Och cześć! - Jego głos jakoś dziwnie ożywił się z sekundy na sekundę - Co tam słychać? Coś się stało?
- Nic się nie stało. To znaczy.. No.. Wiem, że to głupie, że dzwonie w tej sprawie o tej porze, ale właśnie sobie przypomniałam, że zapomniałam oddać ci bluzę. - wyrzuciłam z siebie na jednym wydechu. -
- Kompletnie o niej zapomniałem. - Zaśmiał się.
- Podrzucić ci ją jutro? Czy może.. - Zatrzymałam się na chwilę. Sama nie wiedziałam czy to na pewno dobry pomysł, ale bez ryzyka nie ma zabawy. - Może miałbyś ochotę wpaść jutro po pracy na herbatę i ciasteczka?
- Tymi ciasteczkami to mnie przekonałaś. - Ponownie się zaśmiał, a ja poczułam jak moje serce rośnie. - Bardzo chętnie wpadnę. Dziękuję. - Dodał uroczym głosem.
- Cieszę się. To do zobaczenia. I jeszcze raz bardzo cię przepraszam, że męczę ci tyłek o tej porze.
- Przestań, lubię słyszeć twój głos. - Rzucił i nagle zamilkł. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a serce znów urosło.
- Dobranoc Niall.
- Spij dobrze Ann. - Wyszeptał lekko zachrypniętym głosem, przez co na moim ciele pojawiły się przyjemne ciarki.


Kiedy otworzyłam oczy następnego ranka, na mojej twarzy pojawił się od razu szeroki uśmiech. Przeciągnęłam się, mrużąc oczy i ziewając cicho. Spojrzałam w stronę okna, przez które do środka wpadały ciepłe promienie słońca. Zapowiadała się przepiękna pogoda, która sprawiała, że miałam jeszcze lepszy humor. Podniosłam się radośnie z łóżka i tanecznym krokiem ruszyłam do kuchni. Włączyłam radio i poruszając delikatnie biodrami, zaczęłam przygotowywać kawę i śniadanie. Tego ranka, wyjątkowo niczego nie upuściłam, ani na nic nie wpadłam. 

Po zjedzeniu i wypiciu kawy wzięłam prysznic. Przeszukałam wszystkie szafy w kuchni i stwierdziłam z żalem, że oszukałam Nialla, bo nie mam żadnych ciasteczek. Chwyciłam więc za torebkę i wyszłam do sklepu. Wybrałam się do dużego marketu niedaleko domu. Podświadomość sprawiła, że do kasy podeszłam z wyładowanym po brzegi koszykiem. Mnóstwo ciasteczek, żelek, chrupek i innych łakoci. Jakimś cudem udało mi się przytaszczyć wszystko do domu. Kiedy rozpakowałam zakupy, zasiadłam przed telewizorem. Do przyjścia blondyna miałam jeszcze kilka długich godzin, a że nie mogłam się doczekać, postanowiłam się czymś zająć. Przelatując po kanałach, trafiłam akurat na jeden z teledysków Chłopaków. Uśmiechnęłam się i podgłośniłam. Kiwałam się w rytm i dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że tak naprawdę wgapiam się jedynie we właściciela błękitnych oczu i blond czupryny. Oblizałam delikatnie dolną wargę, w momencie zbliżenia na jego twarz. W tamtym momencie jeszcze bardziej cieszyłam się, że zdecydowałam się do niego zadzwonić. 

Wpatrywałam się tępo w ekran już od ponad godziny, czując jak powoli odpływam. Nawet nie zorientowałam się kiedy moje powieki opadły. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Był tak przerażająco głośny, że aż podskoczyłam, podnosząc się z kanapy. Ruszyłam w stronę drzwi. Wyciągnęłam rękę, by otworzyć, jednak w ostatniej chwili spojrzałam w bok. Przyglądając się swojemu odbiciu, poprawiłam włosy. Odetchnęłam i nacisnęłam na klamkę. Na samym wejściu powitał mnie szeroki i niesamowicie piękny uśmiech Nialla.

- Cześć. - Rzucił radośnie i ucałował mnie w policzek.
- Hej. - Wyszeptałam i gestem, zaprosiłam go do środka. Szłam tuż za nim, zaciągając się niesamowitym zapachem jego perfum. Nawet nie zauważyłam, kiedy chłopak nagle się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. Wpadłam na niego, opierając dłonie o jego klatkę piersiową. Spojrzałam na jego rozpromienioną twarz i posyłając nikły uśmiech, odsunęłam się szybko.

- Przepraszam. - Rzuciłam ledwo słyszalnie. - Wejdź, ja zrobię herbaty. 
- Pomogę ci. - Stwierdził i ruszył za mną. Krzątaliśmy się po kuchni w milczeniu. Nie mam pojęcia dlaczego w tamtym momencie czułam się niesamowicie onieśmielona i nie miałam pojęcia co ze sobą począć. Może to fakt, że byliśmy tylko we dwoje i mogłam egoistycznie cieszyć się jego obecnością. Po przygotowaniu dwóch ogromnych kubków herbaty, blondyn zaniósł je do pokoju, a ja zaczęłam wyjmować z szafki wszystkie smakołyki, które wcześniej kupiłam. Zasiedliśmy na kanapie. Z początku w bezpiecznej od siebie odległości. Obydwoje wpatrywaliśmy się w lecący w telewizji film. Po bardzo krótkim czasie, Niall zaczął rozmowę. I bardzo się z tego ucieszyłam, bo chyba właśnie tego potrzebowałam. Musiałam się po prostu rozkręcić. Dyskutowaliśmy na przeróżne tematy, a ręka chłopaka wciąż wędrowała do pudełka z ciasteczkami lub chrupkami. Dyskutowaliśmy zawzięcie na poważne tematy, jak i na tematy naprawdę bardzo głupie. Opowiedział mi o swoim dniu, sprzedał mi kilka dowcipów i zaczął się wydurniać, przez co czułam jak z sekundy na sekundy twarz coraz bardziej boli mnie od śmiechu. 

Nawet nie zauważyłam, że przegadaliśmy ponad godzinę. Podniosłam się w pośpiechu i spojrzałam na blondyna, który leżał rozłożony na kanapie z pełnym brzuchem i szerokim uśmiechem na twarzy. 

- Zaraz przyniosę twoją bluzę, bo znów zapomnisz. - Rzuciłam i skierowałam się do sypialni. Kiedy wróciłam, zastałam blondyna stojącego przy szklanych drzwiach tarasu i wpatrującego się w niebo. Kiedy zorientował się, że wróciłam, odwrócił się z uśmiechem w moją stronę.

- Może wyjdziemy na taras? Dziś chyba wyjątkowo dobrze widać gwiazdy. - Zaproponował.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się do niego. Wręczyłam bluzę i chwyciłam za paczkę papierosów i zapalniczkę. Rozsiedliśmy się na wiklinowej, dużej kanapie wyłożonej poduszkami. Nogi oparliśmy o mały stolik obok. Odchyliliśmy głowy, wlepiając oczy w granatowe niebo obficie wypełnione gwiazdami. Niall miał rację, było przepięknie. 

Siedzieliśmy, stykając się ramionami i  podziwiając piękno świata. Oddychałam powoli, czując błogość i przyjemność. Mając przy sobie blondyna, odczuwałam delikatne ciarki. Czując jego zapach, automatycznie oblizywałam wargi. Nasza randka była niesamowita i bardzo mi się podobała. Jednak ten wieczór, powoli uznawałam za najlepszy. To cudowne uczucie, siedzieć w ciszy, obserwować gwiazdy i czuć przy sobie obecność wyjątkowego chłopaka. Bo w tamtym momencie był z pewnością najbardziej wyjątkowym, jakiego do tej pory spotkałam. Odetchnęłam cicho i ułożyłam głowę na jego ramieniu. Przez chwilę miałam nawet wrażenie, że delikatnie zadrżał. W następnej chwili złapał dyskretnie moją dłoń i delikatnie ją ściskając, ułożył ją sobie na udach. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaciągnęłam zapachem perfum zmieszanych z zapachem jego ciała. W tamtym momencie wcale nie czułam, że cisza panująca między nami jest niezręczna. Wręcz przeciwnie. Było cudownie. Nagle poczułam jak chłopak się porusza. Uniosłam głowę i od razu spotkałam się z jego pięknymi oczami. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i przyłożył sobie moją dłoń do ust. Patrząc mi głęboko w oczy, ucałował jej wewnętrzną stronę. Poczułam jak moje wnętrzności szaleją, a na skórę wkradają się przyjemne ciarki. Powoli zbliżał twarz do mojej. Uchyliłam delikatnie wargi, czując jak blisko mnie znajduje się blondyn. Zlustrował moje usta, by sekundę później powrócić do moich oczu. Czułam jak moje serce przyśpiesza. Złapał moją twarz w dłonie, a ja ułożyłam dłoń na jego policzku, muskając kciukiem jego rozgrzaną skórę. Nasze twarze dzieliły milimetry, a Niall z każdą sekundą sprawiał, że te milimetry się zmniejszały. Zbliżył się do mnie, a jego wargi już prawie dotykały moich. Czułam, że jeśli mnie zaraz nie pocałuje to zwariuję. Zmrużyłam oczy, czekając na jego ruch. W końcu poczułam ciepło i smak jego miękkich warg. Przyjemne uczucie wypełniło całe moje ciało, kiedy powoli i delikatnie całował moje usta i kąciki.

3 komentarze:

  1. Jezu, ale mam radochę!!!!!! :D ale od początku.
    Nie będę się rozpisywała na temat Liama, bo to jest jasne, że skoro zarąbał to teraz musi się starać. Mam nadzieje, że pogadają, wszystko sobie wyjaśnią i będzie cacy xd
    Tego płotu to ci nie wybaczę! :P śmiałam się jak głupia, ale ci nie wybaczę!
    A reszta? Ło! Jest bosko, ostatni fragment jest mega! Szczerzyłam się cały czas, aż mnie cała twarzy zaczęła boleć! Uwielbiam ten rozdział i jest to mój drugi ulubiony!
    Kocham Cię mocno!! <3

    PS. chyba jednak nie będę się mścić ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No Liam teraz będziesz musiał się starać!
    Lex nie bądź taka uparta!
    Ann i Niall <3
    Czekam na następny! Weny życzę! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. wow jaka dluga cześć *.* Powiem jestem tutaj pierwszy raz, ale ten rozdział tak mnie zaciekawił że poczytam reszte :) Bardzo fajnie że dodajesz też animacje co jeszcze bardziej przyciąga :) Zapraszam również do mnie i proszę o poinformowanie o kolejnej część :)
    http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń