piątek, 9 maja 2014

16.

Pożegnawszy się ze wszystkimi, wróciłam do salonu. Gdy ujrzałam syf jaki po sobie zostawili, przeraziłam się. Chrupki, butelki, puszki i inne rzeczy, walały się po całym salonie. Załamana, opadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Może i takie imprezy są trochę męczące, jednak znów poczułam się samotnie. Po godzinie bezsensownego wpatrywania się w ruchome obrazki, stwierdziłam, że wypadałoby posprzątać. Podniosłam się leniwie z kanapy i zaczęłam ogarniać to co z moim domem zrobili goście. Pochylałam się właśnie nad pustą puszką, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Odłożyłam worek ze śmieciami i rzuciłam w w wir poszukiwań. W końcu udało mi się znaleźć komórkę na tarasie, na krześle.

- słucham? - rzuciłam zadyszana
- cześć, przeszkadzam? - słysząc ten niski głos, na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
- nie, coś się stało Liam?
- nie.. dzwonie, żeby..no. Co tam słychać? - słyszałam jak z trudem stara się ułożyć jakieś zdania, przez co zachichotałam cicho.
- wszystko okej. Za bardzo się nie zmieniło odkąd wyszliście. - zaśmiałam się - właśnie bawię się w sprzątaczkę.
- może ci pomóc?
- dziękuję, ale nie trzeba. Macie na pewno jakieś ważne sprawy.
- nie takie ważne.. - w tym samym momencie usłyszałam krzyk po drugiej stronie słuchawki. - wybacz Lex, muszę kończyć. Odezwę się później. Miłego sprzątania. - rzucił i się rozłączył. Opadłam na kanapę w jednej ręce trzymając worek na śmieci, a w drugiej telefon. Czułam jak moje serce wciąż chce się wyrwać z piersi. Dlaczego jego głos tak na mnie działa? Przecież to chore i śmieszne. Wzięłam się w garść i skończyłam sprzątanie. Po wszystkim wzięłam szybki prysznic i zasiadłam przy pianinie. 

Postanowiłam popracować nad ostatnimi dwiema, nowo powstałymi piosenkami. Najpierw wzięłam się za swoją. Dopasowałam melodię, która z taką łatwością przyszła mi do głowy. Nawet się nie zorientowałam kiedy nadszedł wczesny wieczór. Podniosłam się i ruszyłam do kuchni. Tam zrobiłam sobie szybki obiad i rozłożyłam się przed telewizorem.

"Dzisiejszego wieczora, członek znanego zespołu Niall Horan widziany był w londyńskim Wesołym Miasteczku z tajemniczą dziewczyną. Widać było jak dobrze spędzają czas. Czyżby nowa miłość? My życzymy wszystkiego najlepszego!"

Kiedy usłyszałam słowa dziennikarki, na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. A jednak Niall odważył się na zaproszenie gdzieś Ann. Cieszyłam się, bo oni naprawdę do siebie pasują.

Zjadłam to co wcześniej przygotowałam i ponownie zasiadłam przy pianinie. Tym razem chciałam popracować nad piosenką napisaną wraz z Harry'm. Musze przyznać, że wyszła nam naprawdę świetnie. Kiedy śpiewałam ją sama do siebie, podobała mi się coraz bardziej. Dopisałam parę słów i ułożyłam palce na klawiszach, by zagrać wszystko od początku. Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Wstając od instrumentu przetarłam twarz dłonią. Dopiero wtedy poczułam zmęczenie. Kiedy jednak otworzyłam drzwi, moja energia bardzo szybko powróciła.

- Harry? - zdziwiłam się. Chłopak ledwo stał, podparty o framugę i wpatrywał się we mnie na wpół otwartymi oczami. - co jest? - zamiast mi odpowiedzieć, wbił się w moje usta, tym samym wpychając mnie do środka. Zatrzasnął drzwi nogą i oparł mnie o ścianę, wciąż nie odrywając się od moich ust. Ja za wszelką cenę starałam się go odepchnąć, jednak nawet tak wstawiony, był nie do przejścia.

- Hazza.. co ty.. robisz? - przerywałam, kiedy zaczął całować moją szyję. Żadnej odpowiedzi. Dopiero kiedy wsunął dłoń pod moją koszulkę, udało mi się go odepchnąć.
- Styles! - krzyknęłam, kiedy opadł na ścianę na przeciwko. Odetchnęłam i podeszłam do niego powoli. - co się z tobą dzieje? jesteś kompletnie pijany.. - mówiłam cicho, starając się spojrzeć mu w oczy.
- Lex.. - wydukał i wyciągnął ręce w moją stronę. Podeszłam bliżej. Chwycił mnie za biodra i podniósł. Nie wiem jakim cudem łapał równowagę, ale zaniósł mnie do sypialni i ułożył na łóżku. Wbił się w moje usta, a jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele. Przyznaję, że jego dotyk i jego pocałunki były przyjemne, jednak nie mogłam pozwolić by sprawy zaszły za daleko. Ponownie go odepchnęłam i odsunęłam się na bezpieczną odległość. Odetchnęłam i spojrzałam na jego zawiedzioną twarz.

- co się z tobą dzieje? - spytałam. Zauważyłam, że wyraz jego twarzy zmienia się powoli na wściekły. Przysunął się i złapał mnie za nadgarstek.
- wiem, że tego chcesz. Wiem, że mnie pragniesz, wiec przestań grać niedostępną - wycedził ledwo zrozumiale.
- co? Przestań Harry, bredzisz. Jesteś kompletnie nawalony - mówiłam, starając się wyrwać z jego uścisku.
- nie Lex. Oboje wiemy, że pragniemy się dokładnie tak samo. - mówił cicho, zbliżając twarz do mojej - nie udawaj. - wyszeptał mi wprost do ust, po czym wbił się w nie zachłannie. Odepchnęłam go i spojrzałam w jego, teraz już całkiem czarne, oczy. Nie miałam pojęcia, że on tak może. Że jest zdolny do takiego zachowania, nawet po pijaku.
- ach rozumiem! - krzyknął nagle, tak głośno, że aż podskoczyłam. Spojrzał na mnie ze złością. -  Payne, tak?! w czym on jest niby lepszy ode mnie?! a może ty wolisz się pieprzyć z każdym innym tylko nie ze mną?! - to co powiedział, bardzo mnie zabolało. Brzmiał tak jak ci dziennikarze, którzy wyssali z palca informacje na mój temat, dopisując to co im pasowało. Spojrzałam na niego z rezygnacją, jego twarz wyrażała jedynie złość.
- jak możesz.. - wydukałam cicho.
- skoro pieprzysz się z każdym, może mnie też pozwolisz? - rzucił z drwiną i zbliżył się do mnie. Nie wytrzymałam i w następnej sekundzie uderzyłam go w twarz. Zakryłam usta i czując jak do moich oczu napływają łzy, wstałam i pobiegłam do łazienki.

- Lex! przepraszam! - usłyszałam, kiedy zatrzaskiwałam drzwi. Oparłam się o nie i osunęłam powoli na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach i starałam się powstrzymać łzy. Nie chciałam płakać. Nie lubiłam płakać. Ale to co powiedział Harry naprawdę zabolało. Do tej pory uważałam go za świetnego kolesia, może nawet przyjaciela. Teraz jednak poczułam się tak, jakby wbił mi nóż w plecy.

- Lex, otwórz! przepraszam.. - krzyczał chłopak, waląc w drzwi. Nie chciałam go widzieć po tym co powiedział. Nie chciałam z nim dyskutować, kiedy jest w takim stanie. Nie mam pojęcia ile siedziałam w łazience. W końcu jednak dobijanie się Harry'ego ucichło. Podniosłam się z podłogi i podchodząc do umywalki, przemyłam twarz. 

Odetchnęłam i powoli wyszłam z łazienki. Kiedy otwierałam w drzwi, uderzyłam w coś dużego. Harry siedział pod ścianą, z opartą o nią głową i zamkniętymi oczami. Usnął. Spojrzałam na jego spokojną już twarz. Pokręciłam głową i nachyliłam się. Mimo, że jego słowa mnie skrzywdziły, ja nie potrafiłam się na niego gniewać. Przecież mówił to pod wpływem alkoholu. Chwyciłam go za rękę z myślą przeniesienia go do salonu. Niestety, był za ciężki. Stanęłam prosto i zaczęłam zastanawiać się co zrobić. Może to głupie, ale w tamtym momencie nie wpadłam na nic lepszego. Chwyciłam go pod pachy i jakiś cudem i w bardzo długim czasie, udało mi się przyciągnąć go do pokoju i jakoś wsadzić na kanapę. Odetchnęłam i przetarłam czoło.

- jeżeli tak ma być częściej, muszę zacząć pakować.. - stwierdziłam do siebie i ruszyłam do sypialni po koc.

Okryłam nim chłopaka i opadłam na fotel. W tym samym momencie rozdzwonił się mój telefon.

- cześć - rzuciłam, wiedząc już kto dzwoni.
- no cześć. Wybacz, że tak późno dzwonię. Chciałem spytać czy.. um..
- no? - ponagliłam Liam, bo znów zaczął się jąkać.
- nie miałabyś ochoty wpaść na naszą jutrzejszą sesję? Mamy ją z Ann, więc myślę, że nie będzie problemu, a bardzo chciałbym cię.. chcielibyśmy się z tobą zobaczyć. - ostatnie słowa wypowiedział bardzo szybko. Zaśmiałam się cicho. Poczułam jak moje wnętrzności szaleją, a serce wali coraz szybciej. No i dlaczego? przecież tylko rozmawiam z nim przez telefon.
- bardzo chętnie. - stwierdziłam, kiedy opanowałam swoje myśli. - a kiedy ta sesja?
- no niestety od samego rana, ale jeśli..
- będę na pewno. Do zobaczenia. - rzuciłam radośnie. Rozłączyłam się i spojrzałam na Harry'ego. Nachyliłam się i ucałowałam go w czoło.

~ Harry ~


Obudził mnie okropny ból głowy. Uchyliłem oczy i powoli przyzwyczajałem się do blasku słońca, które wpadało do środka. Podniosłem się powoli i rozejrzałem. Zdziwiłem się, bo byłem pewny, że wróciłem do własnego mieszkania. Podrapałem się po ręce i dopiero wtedy zauważyłem, że nie mam na sobie koszulki. Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnąłem do kieszeni spodni i odczytałem wiadomość
od wkurzonego Paul'a.

- no świetnie, mam przewalone. - rzuciłem do siebie. Podniosłem się gwałtownie, czego szybko pożałowałem. Rozejrzałem się raz jeszcze i w końcu zdałem sobie sprawę, że jestem u Alex. Zdziwiłem się, bo nie pamiętam bym w ogóle do niej przyjeżdżał. Ruszyłem do kuchni. Kiedy zobaczyłem dziewczynę w dużym podkoszulku i matkach, szykującą coś, zaparło mi dech w piersiach. Czyżbyśmy się..

- dzień dobry.. - wydukałem cicho. Odwróciłam się w moją stronę, trzymając w ręku dzbanek z kawą i posyłając mi uśmiech.
- dobry. Wcześnie wstałeś. Miałam cię budzić jak zrobię kawę. - rzuciła i postawiła dzbanek na stole.
- Lex..
- no? - spojrzała na mnie swoimi brązowymi, pięknymi oczami.
- czy my się..?
- nie, nie kochaliśmy się. - odpowiedziała i ponownie odwróciła się do mnie tyłem. Odetchnąłem z ulgą i podszedłem bliżej dziewczyny.
- masz coś do picia? - spytałem, opierając się o blat.
- jasne, proszę. - uśmiechnęła się, wręczając mi butelkę wody. Widziałem jak kątem oka mi się przygląda. Jedno pytanie wciąż nie dawało mi spokoju. Jak ja się tu w ogóle znalazłem?
- um, Lex? - zacząłem, zakręcając butelkę.
- no?
- powiesz mi co się wczoraj właściwie stało? jak ja się tu znalazłem?
- chyba ostro zabalowałeś, skoro niczego nie pamiętasz. - rzuciła bliżej nieokreślonym tonem. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
- zrobiłem coś głupiego? - spytałem z przerażeniem, widząc jej minę. Pokiwała przecząco głową i zajrzała do lodówki. - Lex, powiedz. - rzuciłem, chwytając ją za nadgarstek. Zabrała szybko rękę, a ja dopiero wtedy zauważyłem, że jej nadgarstek jest dziwnie czerwony. Spojrzałem pytająco w jej oczy. Odetchnęła i posłała mi nikły uśmiech.

- troszkę wczoraj przesadziłeś. Ale spokojnie. Nic nikomu się nie stało. - zaśmiała się. - no może poza.. - przerwała i podeszła bliżej. Ucałowała mnie w policzek i wróciła do lodówki.
- ja wciąż czuję, że coś jest nie tak. Powiedz mi co ja wczoraj odwaliłem. - chwyciłem ją za ramiona i obróciłem w swoją stronę. 
- po prostu.. rzuciłeś się na mnie. A później powiedziałeś coś co mnie zabolało. - powiedziała na jednym wydechu. 
- co?! co takiego powiedziałem? 
- nic. nieważne. masz ochotę na jajecznicę? - rzuciła, wyjmując z lodówki różne produkty.
- Lex! - krzyknąłem
- Harry, przestań. Siadaj, zaraz dam ci śniadanie. Musimy się śpieszyć, bo za dwie godziny macie sesję. - nie zdążyłem nic więcej powiedzieć. Usadziła mnie na krześle i podała kubek. Przez paręnaście minut nie miałem odwagi się odezwać. Byłem ciekawy co takiego jej powiedziałem. Musiało być to jednak naprawdę złe, bo mimo, że udawała uśmiech, ja widziałem dobrze jej zachowanie. I wciąż nie mogłem uwierzyć, że się na nią rzuciłem. Co mi w ogóle odwaliło?! Boże..

Alex nakarmiła mnie dokładnie tak jak moja matka. Wciskała we mnie wszystko, co tylko miała. Wciąż powtarzała, że muszę być żywy i silny na sesji. Jakbym słyszał własną rodzicielkę. Po godzinie siedzenia w kuchni, wziąłem szybki prysznic i zostałem niemalże wyrzucony z domu dziewczyny. 

~*~

Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, gdzie miała odbyć się sesja, wzrok wszystkich skierował się na mnie i Harry'ego. Chłopaki spojrzeli na nas ze zdziwieniem, a Ann podbiegła do mnie i przywitała się buziakiem. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. 

- co ty tu robisz? - spytał nagle Zayn, patrząc na mnie.
- Liam mnie zaprosił. Chciałam zobaczyć jak się sprawujecie. - uśmiechnęłam się, co mulat bardzo szybko odwzajemnił. 
- czy my o czymś nie wiemy? - rzucił nagle Louis puszczając mi oczko i spoglądając to na przyjaciela, to na mnie. 
- tak, że nie macie mózgów. - zaczął Harry - spotkaliśmy się przy wejściu. - rzucił i opadł na pobliski fotel. Spojrzałam ukradkiem na Liam'a. Jego twarz wyrażała zdziwienie, zmieszane ze złością. Uśmiechnęłam się do niego. Zlustrował mnie od góry do dołu i ruszył w moją stronę. Byłam pewna, że chce się ze mną przywitać. Niestety, pomyliłam się. Minął mnie, nawet nie zerkając i wyszedł z pokoju.

- Li? - krzyknęłam za nim. Nawet się nie odwrócił. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Czyżby był zazdrosny? Spojrzałam pytająco na resztę przyjaciół. Oni jedynie wzruszyli ramionami. Postanowiłam więc wyjść za nim i dowiedzieć się dlaczego robi takie sceny.
- pośpieszcie się, musimy zaraz zaczynać. - rzuciła cicho Ann, majstrując przy trzymanym aparacie. 

3 komentarze:

  1. Komplikacje i jeszcze raz komplikacje! Po co?! Ja się pytam po co?!
    Harry to dupek po pijanemu. Powinno mu się zabronić pic! I jak zwykle nic potem nie pamięta. Jezu! Oby to się już nie wydarzyło.
    A Liamowi o co znowu chodzi? Zazdrosny? To niech ruszy dupe i coś zrobi!
    Świetny rozdział! :-D
    Kocham i buziaki <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Liam zazdrośnik?
    Coś tak czuję, że on o czym wie. Może domyśla się, co stało się między Lex i Harry'm?
    Nie wiem.
    A pijany Hazza, rozwalił mnie. Nie wiedziałam, że robi takie rzeczy hehe. Trochę szkoda mi Lex. Te słowa naprawdę musiały ją zaboleć.
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiec tak... Przepraszam ze nie skomentowalam poprzedniego rozdziału ale mama zabrala mi tablet a z telefonu nie moglam skomentowac :(
    Ale juz jestem :D
    Wiec tak rozdział jdhdgdtrbdhfudhh!
    Czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń