poniedziałek, 26 maja 2014

23.

Wpatrywałam się w jego wyraziste, brązowe oczy, a w środku robiło mi się coraz goręcej. W mojej głowie toczyła się bitwa. Bitwa, którą powoli wygrywało serce. Każda komórka mojego ciała niesamowicie tęskniła za jego bliskością, jego dotykiem i zapachem. Dotykał mojej dłoni opuszkami palców, a moje ciało wypełniały ciarki. Przełknęłam cicho ślinę i odetchnęłam subtelnie. Chwyciłam jego ogromną rękę w swoją. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale w jego oczach dojrzałam małe iskierki.

- Liam, ja... - Zaczęłam. Nie miałam pojęcia co tak właściwie mu powiedzieć. Miałam ochotę rzucić się na niego i wbić się w jego usta. Mimo, że tak długo go olewałam, siedząc z nim sam na sam, moja złość momentalnie znikała. Powinnam go przeprosić. Przede wszystkim za swoje tchórzostwo i brak wyjaśnień. Bo przecież to co było między nami do tej pory, to wszystko co się zepsuło. Przecież to moja wina. Tylko i wyłącznie moja. Cholernie bałam się większych wyznań. Dlaczego? Bo nie chciałam go zranić, mówiąc, że
go nie kocham. Mówiąc, że nie wiem o co chodzi i nie potrafię kochać. Ale czy to prawda? Czy ja wciąż nie wiem czym jest miłość? Spojrzałam raz jeszcze w jego twarz. 

Uśmiechał się do mnie subtelnie i nieśmiało przełykał ślinę, czekając na moją odpowiedź. Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i ułożyłam dłoń na jego rozgrzanym, różowym policzku. Przejechałam opuszkiem kciuka po jego skórze, zatrzymując się na pieprzykach, które dodawały mu uroku.

- Przytulisz mnie? - spytałam cicho, nie odrywając wzroku od brązu jego ślepi. Nie musiałam długo czekać na reakcję chłopaka. W następnej chwili czułam jak obejmuje mnie szczelnie. Wtuliłam twarz w jego szyję i subtelnie zaciągnęłam się swoim ulubionym zapachem.

- Czy to znaczy, że wybaczasz? - Wyszeptał do moich włosów.
- To ty powinieneś mi wybaczyć. - Odpowiedziałam cicho, obejmując jego szyję i wplatając palce w jego misternie ułożoną fryzurę. Poczułam jak odetchnął, a mnie w jednym momencie spadł ogromny kamień z serca. Postanowiłam z nim porozmawiać. Powiedzieć mu o co chodzi, dlaczego tak głupio się zachowywałam. Jednak to wszystko później. W tamtym momencie korzystałam z jego bliskości. Z tego, że tak cholernie bezpiecznie czuję się, kiedy mnie obejmuje. Ułożył dłoń na mojej głowie i głaskał mnie powoli, wtulając nos w moje włosy. Niepotrzebne były nam nawet słowa.

- Tęskniłem za tobą. - Rzucił po dłuższej chwili, swoim niskim głosem, wprost do mojego ucha. Ucałował mnie w policzek i odsunął się. Uśmiechnęłam się, a chłopak chwycił moją dłoń. W tym samym momencie do sali wszedł lekarz i uśmiechnął się do nas niewyraźnie. 

- Panno Hopeful, pragnę zamienić z panią parę słów. - zaczął, podchodząc do łóżka. 
- Słucham?
- Przede wszystkim chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę, bo wygląda pani coraz lepiej. - ponownie posłał mi ledwo widoczny uśmiech.
- Również się cieszę. Ale czy mogłabym dowiedzieć się co mi dolega? - odwzajemniłam uśmiech i kiedy zadałam pytanie, poczułam jak Liam porusza się niespokojnie. Spojrzałam na niego pytająco, a on jedynie posłał mi swój uroczy uśmiech. 
- Właśnie o tym chciałem wspomnieć. Zrobiliśmy podstawowe badania i niestety nasze obawy się potwierdziły. Przykro mi, ale podejrzewamy raka płuc. - Rzucił urzędowym tonem, a ja poczułam jak moje serce kurczy się do wielkości ziarenka. Ścisnęłam dłoń chłopaka, a moje ciało oblał "zimny pot". Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Nie miałam pojęcia w jaki sposób mogłam  zachorować. 

- I stąd moja propozycja, z którą do pani przychodzę. - Kontynuował. - Ponieważ guz nie jest jeszcze tak duży, powinna pani poddać się kompleksowemu leczeniu. - Widziałam jak mężczyzna coś jeszcze mówi, jednak nie słuchałam. Spojrzałam z przerażeniem na Liam'a. Posyłał mi pocieszający i pełen wsparcia uśmiech. Wciąż mocno trzymał moją dłoń, delikatnie muskając jej wierzch kciukiem. 
- A.. kiedy.. kiedy ta terapia miałaby się zacząć i na czym by polegała? - Spytałam po dłuższej chwili milczenia.
- No właśnie. Niestety pierwszy wolny termin jest dopiero za miesiąc. Musi się pani uzbroić w cierpliwość.
 - Że co proszę?! - Liam odezwał się tak głośno, że aż podskoczyłam. - Jak to za miesiąc? Przecież teraz liczy się każda minuta!
- Spokojnie, proszę mi wierzyć, że staramy się..
- To postarajcie się bardziej! - Krzyknął, podnosząc się z krzesła. 
- Liam.. - Rzuciłam cicho, ściskając jego dłoń i dając mu tym do zrozumienia, by się uspokoił. Spojrzał na mnie, a jego twarz momentalnie zmieniła się z wściekłej na pełną czułości. Odetchnął głośno i usiadł na krześle. 
- Może lepiej będzie, jeśli porozmawiamy na osobności. - Stwierdził lekarz, patrząc znacząco na chłopaka.
- Wolałabym, żeby mój przyjaciel został ze mną. - Spojrzałam na mężczyznę. 
- No dobrze. - lekarz wzruszył ramionami i wertując kartki, zaczął opowiadać po kolei na czym miałaby polegać terapia. Później ostrzegł mnie czego mam nie robić, przed czym się chronić i tak dalej. 
- Ponieważ już nic więcej nie możemy zrobić, wypiszemy panią do domu. Jednak dopiero jutro, chciałem osobiście zatrzymać panią na jeszcze jeden, kontrolny dzień. - Rzucił, ruszając w stronę drzwi. Przytaknęłam jedynie głową i już parę sekund później zostałam w sali z Liam'em. 

~*~

Od dwóch dni znów mogłam normalnie żyć. Wypuścili mnie ze szpitala i wróciłam do pracy. Oczywiście w studio nikt nie wiedział o mojej chorobie. Byłam wdzięczna chłopakom, że żaden z nich się nie wygadał. Nie chciałam wzbudzać większego zainteresowania, tak samo jak nie chciałam litości z niczyjej strony. 

Ponieważ tego dnia nie mogłam usiedzieć w domu, a musiałam popracować nad piosenkami dla Chłopców, zabrałam zeszyt pod pachę i wybrałam się nad rzekę. Usiadłam na ławce i kładąc zeszyt na kolana, zmrużyłam oczy i odchyliłam głowę. Wczuwałam się w ciepły wiatr, smagający moje policzki i oddychałam głęboko. Już od paru dni miałam w głowie słowa lekarza. Nie potrafiłam pogodzić się z tym wszystkim. Uchyliłam powieki i bardzo powoli spojrzałam na spokojną taflę rzeki. Zaciągnęłam się nie do końca świeżym powietrzem i otworzyłam zeszyt. Kiedy chwyciłam za długopis do głowy od razy przyszedł mi pomysł na piosenkę. Coraz częściej uwielbiam to z jaką łatwością sensowne słowa przychodzą mi do głowy. 

Właśnie kończyłam zapisywać ostatni wers nowej kandydatki na piosenkę, kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z kieszeni i kiedy przeczytałam kto do mnie napisał, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.  


"Gdzie jesteś? Chciałem Cię odwiedzić, ale nie zastałem Cię w domu. Wszystko w porządku?"

Pokręciłam głową z uśmiechem. Liam jest naprawdę niesamowitym człowiekiem, w dodatku takim troskliwym. Odpisałam i schowałam telefon do kieszeni. Chwyciłam za zeszyt, jednak jakby w jednym momencie moja wena całkowicie mnie opuściła. Wstałam z ławki i podchodząc bliżej rzeki, usiadłam na betonowym schodkach. Oparłam łokcie o nogi i układając głowę na dłoniach, wpatrywałam się w rumor po drugiej stronie rzeki. Pędzące gdzieś samochody, spacerujący ludzie. Latarnie oświetlające ulice, wiatr smagający moją twarz. Odetchnęłam i uświadomiłam sobie jak bardzo kocham to miasto. Mieszkałam tu od urodzenia, ale jeszcze nigdy tak bardzo nie doceniałam tego miejsca. 
Nagle poczułam znajomy zapach. Powoli odwróciłam głowę, natrafiając tym samym na uśmiechniętą twarz Liam'a. Ucałował mnie w policzek i chwilę później usiadł tuż obok mnie.

- Coś się stało, że tu siedzisz? - Spytał
- Dlaczego miałoby się coś stać? - Uśmiechnęłam się szeroko i chwyciłam za zeszyt, układając go sobie na kolanach. Chłopak wzruszył ramionami i spojrzał na moje kolana. 
- Nowa piosenka? 
- Owszem. Chcesz zobaczyć? - Otworzyłam na odpowiedniej stronie i wręczyłam zeszyt rozentuzjazmowanemu chłopakowi. Przeleciał wzrokiem po tekście, a z każdą sekundą coraz większy uśmiech pojawiał się na jego twarzy. 

- To jest świetne! - Rzucił nagle. 
- Myślisz? Nadaje się?
- Idealnie! - Zaśmiał się, oddając mi zeszyt. - Myślałem, że już żaden twój tekst mnie nie zaskoczy, ale chyba się pomyliłem. Z każdą kolejną piosenką jest coraz lepiej. 
- Przestań, bo wpadnę w samozachwyt. - Pokazałam mu język
- I powinnaś. - Odwzajemnił gest. Pokręciłam głową z rozbawienia i wróciłam wzrokiem na wciąż spokojną taflę rzeki. Liam coś opowiadał, a ja wsłuchiwałam się w jego niesamowity głos, który był dla mnie niczym muzyka. Uśmiechałam się subtelnie, mrużąc oczy. Cholernie się cieszyłam, że się pogodziliśmy. Że w końcu postąpiłam tak jak powinnam i nie mam przez to wyrzutów sumienia. Bo tak naprawdę w jego towarzystwie czułam się najlepiej. Byłabym na siebie niesamowicie zła, gdybym posłuchała swojego "rozumu" zamiast serca. Chłopak zamilkł, a ja spojrzałam na niego kątem oka. Ze skupieniem wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Z każdą sekundą wpatrywania się w jego twarz, czułam jak moje wnętrzności szaleją. Jeszcze nikt nigdy nie pociągał mnie tak mocno, jak on. W tamtym momencie miałam ochotę dotknąć jego policzków wargami i całować każdy skrawek jego twarzy. Zatopić palce w jego ciemnych włosach i zaciągnąć się jego niesamowitym zapachem perfum. 

W końcu naszą cisze przerwało pytanie Liam'a. Tak właśnie zaczęła się nasza zagorzała dyskusja na przeróżne tematy. Dyskusja, która w bardzo krótkim czasie zmieniła się na wygłupy i opowiadanie sobie śmiesznych historii. Chłopak opowiadał mi o tym co chłopaki potrafią odwalić. O tym jak niesamowicie jest, kiedy jadą w jakąś trasę koncertową. Opowiadał co każdy z nich robi, by się odstresować przed koncertem, ile miast i krajów odwiedzili. I właśnie wtedy zapragnęłam chociaż raz zabrać się z nimi w trasę. Jeśli mam niedługo umrzeć, chciałabym spełnić to marzenie. Bo ja tak naprawdę nie miałam innych marzeń. 

Robiło się coraz ciemniej, a co za tym idzie było coraz chłodniej. Z początku nie przejmowałam się tym, że ubrana byłam jedynie w cienką bluzkę. Jednak kiedy zawiał wyjątkowo chłodny wiatr, zatrzęsłam się z zimna. Liam spojrzał na mnie z troską i przysunął się bliżej. Uniósł rękę i spojrzał pytająco. W odpowiedzi posłałam mu jedynie uśmiech, a sekundę później obejmował mnie już ramieniem. Kontynuował swoją opowieść, a ja słuchając go uważnie, ułożyłam głowę na jego ramieniu i zaciągnęłam się jego zapachem. Przysięgam, że w takiej pozycji i właśnie w tamtym miejscu, nad rzeką, mogłabym usnąć czując się całkowicie bezpieczną i co najważniejsze, całkowicie szczęśliwą. Odetchnęłam i złapałam chłopaka za rękę. On ułożył głowę w moich włosach i szeptem kontynuował mówienie. Bawiłam się jego długimi palcami, raz na jakiś czas, przejeżdżając opuszkami palców po wystających na jego dłoni, żyłach. 

- Lex, chciałbym ci coś pokazać. - Rzucił nagle. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego pytająco. - Zapraszam cię na herbatę. - Uśmiechnął się tajemniczo. Odwzajemniłam gest i wyprostowałam się. Kiedy się podniósł, wyciągnął rękę w moją stronę i pomógł mi wstać. Zabrałam swój zeszyt i chwytając go pod rękę, ruszyłam z nim w tylko jemu znanym kierunku. Szliśmy powolnym krokiem, wciąż rozmawiając i śmiejąc się. Wtedy właśnie postanowiłam, że to odpowiedni czas na wytłumaczenie chłopakowi dlaczego zachowałam się tak, a nie inaczej. Wtedy właśnie postanowiłam dać nam szansę. 



5 komentarzy:

  1. wiedziałam, że się dogadają :D to jest najlepsza wiadomość ever! xd Liam jest przesłodki, aż sama bym takiego chłopaka chciała mieć ^^ wciąż liczę na to, że Lex z tego wyjdzie jakimś CUDEM :)
    Kocham mocno <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również ciesze się z takiego obrotu sprawy! Tylko proszę niech ona jakimś cudem z tego wyjdzie niech to będzie po prostu pomyłka i ona jednak jest w ciąży! Proszę!
    Czekam na następny!
    Weny życzę!
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie! Tak się cieszę że się pogodzili xd idealnie do siebie pasują :-D
    Czekam na next :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny.
    Mam nadzieję, że Lex i Liam będą razem. Szczęśliwi oczywiście :)
    A jeżeli chodzi o chorobę, to myślę, że Lex wyzdrowieje, chociaż znając ciebie, to wszystko może się wydarzyć.
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga! Jest genialny :-D a rozdział świetny xd Liam i Lex <3 kocham tą parę i chcę ich widzieć razem już do końca!

    OdpowiedzUsuń