czwartek, 1 maja 2014

12.

Siedzieliśmy, a raczej wylegiwaliśmy się na zielonej trawie. Popijaliśmy wino i śmialiśmy się, nie mogąc skupić myśli na piosence. Harry nie przestawał opowiadać jakichś głupot, które tak naprawdę nie były wcale tak bardzo śmieszne. Chyba niesamowita pogoda i odrobina wina sprawiały, że wszystko bawiło mnie jeszcze bardziej.

- dobra Hazza, weźmy się w końcu za tą piosenkę - zaśmiałam się, kiedy ułożył głowę na moich udach, a jego włosy załaskotały moje ciało.
- szczerze to nie chce mi się nic robić. - stwierdził z uśmiechem i chwycił moją dłoń. Bawił się moimi palcami, a ja przyglądałam się jego skupionej twarzy. Nagle pojawił się na niej ogromny uśmiech. Sekundę później usłyszałam ciche słowa.

My hands, your hands. Tied up like two ships.

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. On się jedynie wyszczerzył. Nagle poczułam w sobie coś, czego od paru godzin mi brakowało. Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam gwałtownie. Głowa Harry'ego opadła bezwiednie na trawę, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem. 

- cudownie! - rzuciłam w jego stronę i pobiegłam do domu. Zasiadłam przy pianinie i ułożyłam palce na klawiszach. - Możesz jeszcze raz zaśpiewać? - spytałam chłopaka, który stanął obok.
- ale co?
- no to co wymyśliłeś - odpowiedziałam zniecierpliwiona
- ale jak mam zaśpiewać? nie mam pomysłu na melodię
- to nie problem - wyszczerzyłam się. Odwróciłam głowę w stronę instrumentu i zaczęłam grać. Chwilę potem Harry powtórzył słowa, które wymyślił. Nie patrzyłam na niego, ale byłam pewna, że się uśmiecha. Nie przestawałam grać, a do mojej głowy wpadały pomysły na kolejne wersy.

Byłam w pozytywnym szoku, kiedy Harry zaczął wymyślać wszystko na poczekaniu, zupełnie tak jak ja. Usiadł obok mnie i ułożył dłonie na klawiszach. Ukazał swoje urocze dołeczki i śpiewaliśmy razem. Z każą kolejną sekundą czułam się coraz lepiej, byłam coraz bardziej szczęśliwa. Nasze ramiona się stykały, a głosy zlewały w jeden. Już nawet nie słyszałam swojego fałszu. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Nagle poczułam jak Harry przygląda mi się od dłuższego czasu, jednak wciąż nie przestaje grać. 

Is it so wrong?
That you make me strong?

Śpiewając ostatnie słowa, wpatrywał mi się głęboko w oczy. Czułam jak przeszywa mnie swoimi zielonymi ślepiami. Jak na moje ciało wkradają się delikatne ciarki. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Zapadła cisza, a on wciąż nie odrywał ode mnie wzroku. Teraz słychać było jedynie nasze niespokojne oddechy. Czułam jego niesamowity zapach, którym nie potrafiłam się nie zaciągać. Jego twarz była coraz bliżej, a ja nie potrafiłam się odsunąć. Czekałam na to, co stanie się za dosłownie parę sekund. Wstrzymałam oddech kiedy nie dzieliło nas już praktycznie nic. Wtedy własnie się opamiętałam. Odsunęłam się na bezpieczną odległość i odchrząknęłam. Harry spojrzał na mnie zdziwiony i jakby trochę zawiedziony. Posłałam mu sztuczny uśmiech i wróciłam wzrokiem na instrument, przed którym siedzieliśmy. 

- świetnie nam to wyszło. - rzuciłam ledwo powstrzymując drżący głos. 
- zgadzam się. Ale nie zapisywaliśmy tego. Jak niby..
- wszystko mam tutaj. - uśmiechnęłam się do niego, pokazując na swoją głowę.
- dobra jesteś. - zaśmiał się,a ja poczułam jak napięcie znika. Odetchnęłam subtelnie i wstałam, by zapisać wszystko w swoim zeszycie. Ponieważ zostawiłam go w ogrodzie, musiałam wyjść i dobrze się stało, bo na zewnątrz rozpętała się ogromna ulewa. Zebrałam wszystko i wróciłam do środka. Kiedy weszłam, Harry gdzieś zniknął. Odłożyłam wszystko prócz zeszytu i długopisu. Oparłam je na pianinie i nachyliłam się nad kartkami, zapisując wymyślony tekst. Nuciłam sobie pod nosem, kiedy na biodrach poczułam czyjeś dłonie. 

- szybko nam idzie. może powinniśmy częściej coś razem pisać? - usłyszałam szept, od którego przeszyły mnie ciarki.  
- myślę, że to dobry pomysł. - rzuciłam cicho i powoli się odwróciłam. Kiedy to zrobiłam, moje usta niemalże zetknęły się z ustami chłopaka. Uśmiechnął się delikatnie, a jego zielone ślepia błyszczały. Kolejny raz taka sama sytuacja, a ja wcale nie czuję, że to napięcie, które rodzi się między nami jest złe. Subtelnie przełknęłam ślinę i zmrużyłam oczy. Kiedy jego usta dotknęły moich, rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, a ja spuściłam wzrok. Może to i dobrze, że nam przerwano. Nie chciałabym, by stało się tak jak z Liam'em. Odetchnęłam i poszłam otworzyć. Doznałam szoku, kiedy w moich drzwiach stanęła trójka uśmiechniętych od ucha do ucha chłopaków. 

- możemy się wprosić na imprezę? - rzucił radośnie Louis, podnosząc ręce i ukazując  trzymane piwa.
- nie słyszałam, by ktoś coś w okolicy miał robić - pokazałam mu język i zaprosiłam chłopaków do środka. Zdziwiłam się, że nie było z nimi Liam'a. Zanim jeszcze zamknęłam drzwi, rozejrzałam się po okolicy. 

Wróciwszy do salonu, zauważyłam, że chłopcy sami się rozgościli. Rozsiedli się na kanapie, włączyli telewizor i otworzyli piwo, a Niall paczkę chipsów. Oczywiście już od samego początku zaczęli robić okropny syf. Z początku Zayn i Louis kłócili się o pilota, a Niall jakby w swoim świecie, zajadał się tym co przyniósł. Kiedy jednak jeden z chłopaków wytrącił mu z ręki paczkę, blondyn się wkurzył i tak właśnie zaczęła się bitwa na jedzenie. Jedynie Harry siedział w fotelu i przyglądał mi się bez mrugania. Posłałam mu nikły uśmiech i przewracając z pożałowaniem oczami, ruszyłam do kuchni po sprzęt do sprzątania. 

Szukałam właśnie w dolnych szafkach czegoś czego mogłabym użyć, kiedy usłyszałam otwieraną lodówkę. Nie musiałam nawet podnosić głowy, by wiedzieć kto właśnie wszedł do kuchni.

- nie masz czego szukać. nie byłam na zakupach Niall - rzuciłam, wciąż trzymając głowę w szafce. Usłyszałam głośne stęknięcie, a chwilę potem poczułam zapach blondyna tuż obok siebie.
- czego ty tam grzebiesz? - spytał, mając pełną buzię chrupków.
- od samego przyjścia zaprzęgacie mnie do pracy - stwierdziłam, siląc się na poważny ton. Kiedy wyjęłam głowę z szafki zauważyłam, że Niall siedzi po turecku tuż obok mnie i wciąż przeżuwając przygląda mi się
- co? - spytałam, podnosząc się z kolan
- przyjdzie Ann?
- nie sądzę. nie planowałam żadnej imprezy, więc..
- zaproś ją! - przerwał mi, wstając gwałtownie i stając tak blisko, że mogłam na twarzy poczuć jego oddech, pachnący paprykowymi chrupkami.
- musisz chyba ograniczyć to wpieprzanie - zaśmiałam się, zakrywając nos.
- Leeeeex.. - przeciągnął, wyszczerzając się i obejmując mnie mocno.
- a co ja, swatka jestem? 
- no nie, ale myślałem..
- żartowałam - pstryknęłam go w nos i ucałowałam w rozgrzany policzek. - zaraz do niej pójdę. mam nadzieję, że jest w domu. 
- dziękuję - uśmiechnął się uroczo, a jego niebieskie tęczówki wypełnił blask. 
Pokręciłam głową z uśmiechem i wręczyłam mu sprzęt do sprzątania. 
- skoro ja wychodzę, ty sprzątasz wasz syf. - nie dałam mu nic powiedzieć, bo szybko ulotniłam się z kuchni. 


Kiedy wyszłam z domu poczułam na swoim ciele zimny podmuch wiatru. Dopiero wtedy zorientowałam się, że jestem w najcieńszej bluzce jaką miałam. Wzruszyłam jednak ramionami i ruszyłam w stronę domu Ann. Parę sekund później już pukałam do jej drzwi. 

- o, hej - dziewczyna przywitała mnie swoim uroczym uśmiechem
- cześć mała - odwzajemniłam gest - chciałam spytać czy masz może ochotę wpaść do mnie? Parę minut temu zwaliła mi się na głowę czwórka radosnych panów i chyba zamierzają urządzić imprezę - zaśmiałam się
- czwórka?
- owszem, ta którą poznałaś.
- ach.. a jest Niall? - kiedy zadała to pytanie, zauważyłam, że jej brązowe oczy zaświeciły się, a kąciki ust uniosły się jeszcze bardziej. 
- owszem. - wyszczerzyłam się -to jak? masz ochotę wpaść?
- no pewnie - odwzajemniła uśmiech. - muszę się tylko przebrać.. kurczę, nie mam nic odpowiedniego.. - ostatnie słowa mówiła już bardziej do siebie, odwracając się i wchodząc z powrotem do środka
- nie musisz się przecież stroić - zaśmiałam się, wchodząc za dziewczyną. Ona jakby mnie nie słyszała, będąc we własnym świecie, wciąż coś do siebie mówiła. - dobra, to ja wracam i czekamy na ciebie. - stwierdziłam ze śmiechem. Dopiero wtedy na mnie spojrzała i zrobiła głupią minę.
- będę za pięć minut. - rzuciła i pognała wgłąb domu. Wzruszyłam ramionami i wyszłam. 

Dochodząc do własnego domu doznałam szoku. Po drugiej stronie ulicy stał czarny Range Rover i Liam, opierający się o niego. Nie zauważył mnie, bo głowę miał spuszczoną i wciąż coś do siebie mówił. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam przemknąć niezauważona. Niestety, mój plan nie wypalił, bo kiedy zrobiłam krok w przód usłyszałam nawoływanie. Spojrzałam na chłopaka, który odepchnął się od auta i ruszył w moją stronę. Przełknęłam ślinę i cofnęłam się o krok, zastanawiając się czy nie lepiej byłoby szybko zwiać. W parę sekund po tym jak wpadłam na genialny plan, Liam znalazł się tuż na przeciwko mnie, utrzymując jednak bezpieczną odległość. 

- cześć. - rzucił szybko.
- hej. - odpowiedziałam cicho, nawet na niego nie patrząc. W tamtym momencie bardzo zainteresował mnie wygląd własnych trampek. 
- chciałem pogadać. - usłyszałam. Spojrzałam na niego, unosząc brew ze zdziwienia. - chodź. - rzucił i chwytając mnie za rękę pociągnął za sobą.
- ej, chwila! - krzyknęłam - ja nie mam nic do gadania? - zamiast odpowiedzieć, władował mnie do samochodu i szybko wsiadł od strony kierowcy.
- czy to porwanie? - spytałam całkiem poważnym tonem. On jedynie uśmiechnął się pod nosem i zamknął drzwi. Myślałam, że zaraz ruszymy z piskiem opon, jednak pomyliłam się. Chłopak ułożył dłonie na kierownicy i odetchnął głęboko. Nie miałam pojęcia o co chodzi, siedziałam więc całkowicie ogłupiała i wpatrywałam się w Liam'a. W końcu odwrócił twarz w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy. 

- Lex, chciałem cię przeprosić. - rzucił cicho.
- co? za co? - moje oczy urosły do wielkości monet.
- za to jak zareagowałem i za to co powiedziałem.
- Liam, prze..
- daj mi dokończyć. - przerwał mi, nie odrywając ode mnie oczu. Zdziwiona, przytaknęłam jedynie głową na zgodę. - nie powinienem był tak się zachowywać. Nie chcę się tłumaczyć, ale chyba za bardzo się przestraszyłem. Nie miałem pojęcia co robić, dlatego wyszło właśnie tak. Lex ja.. chciałem cię chronić. - kiedy wypowiedział ostatnie słowa, jego ręka delikatnie musnęła moja dłoń, spoczywającą na kolanie. - chciałem cię chronić przed pytaniami, przed ciągłym zainteresowaniem mediów. Wiem dobrze, że to bywa denerwujące. 

- dlaczego?  - spytałam nagle
- co?
- dlaczego niby chciałeś mnie chronić? coś ty taki dobroduszny? - spojrzałam na niego z drwiną i zabrałam dłoń z kolana. Spojrzał na mnie zdziwiony i odetchnął. 
- bo..
- no? - ponagliłam go zniecierpliwiona
- bo mi na tobie zależy. - rzucił ledwo słyszalnie. Poczułam jak moje serce staje, a moje źrenice się powiększają. Nigdy nie sądziłam, że Liam.. że jemu naprawdę może zależeć. Że nie byłam dla niego przygodą na jedną noc. Ale z drugiej strony, skąd mam wiedzieć, że mówi prawdę? Tak nagle to poczuł? Na pewno kłamie. 

- niby czemu mam ci wierzyć? - rzuciłam w końcu
- tak myślałem. - odwrócił wzrok. 
- nie uważasz, że to trochę dziwne? Przecież to niemożliwe, by komuś na kimś zależało po tak krótkim czasie znajomości. 
- niby skąd wiesz? - ponownie przeniknął mnie wzrokiem
- bo ja.. - no właśnie. skąd to wiem? nie mam bladego pojęcia o miłości i o wszystkim tym co z nią związane. Odetchnęłam i spuściłam wzrok. 
- Lex.. - usłyszałam cichy głos chłopaka. Nie miałam odwagi podnieść głowy i na niego spojrzeć. Nie wiedziałam dlaczego, ale w tamtym momencie było mi cholernie głupio. Pokręciłam delikatnie głową i przełknęłam ślinę. Nagle poczułam jak Liam chwyta mnie za dłoń. Uniosłam głowę i trafiłam wprost na jego czekoladowe tęczówki.

- zaczniemy wszystko od nowa? - spytał cicho. Nie musiałam się wcale długo zastanawiać, bo bardzo tego pragnęłam. Uśmiechnęłam się do niego, co szybko odwzajemnił. 
- chodźmy do mnie. Niall pewnie opróżnił już lodówkę. - rzuciłam i delikatnie zabrałam dłoń z jego uścisku. 

Zgodnie wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę moich drzwi. Liam przywitał się z przyjaciółmi i został w salonie, a ja ruszyłam do kuchni. Z lodówki szybko wyjęłam piwo i otworzywszy puszkę, upiłam dużego łyka. Z każdą sekundą głowa bolała mnie coraz bardziej. Usiadłam przy stole i oparłam głowę o dłonie. Odetchnęłam i wlepiłam wzrok w głośno pracującą lodówkę. W tym samym momencie rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Podniosłam się leniwie z krzesła i ruszyłam otworzyć. 

- no, no. świetnie wyglądasz - stwierdziłam, widząc Ann. Czerwona koszulka z delikatnym dekoltem, czarne szorty i włosy upięte w luźny kok. - Horan będzie zachwycony - zaśmiałam się.
 - przestań sobie żartować. - rzuciła cicho, a jej policzki oblały rumieńce. Uśmiechnęłam się i zaprosiłam dziewczynę do środka. 

Kiedy wkroczyłyśmy do salonu przywitał nas przeraźliwy krzyk Niall'a. Spojrzałam na blondyna ze zdziwieniem. Okazało się, że Louis usiadł na jego kanapce, zrobionej z ostatków, które znaleźli w mojej lodówce. Horan był załamany i naparzał przyjaciela poduszką. Harry śmiał się do rozpuku i byłam pewna, że zaraz spadnie z fotela. Zayn zajął się kibicowaniem, a Liam siedział wpatrując się z pożałowaniem na poczynania swoich przyjaciół. 

- przepraszam, że przerywam zabawę - zaczęłam głośno. Wzrok wszystkich skierował się w naszą stronę. Niall jak poparzony odskoczył od Louis'a i prostując się i poprawiając koszulkę, uśmiechnął się szeroko. Ann weszła głębiej i reszta chłopców przywitała ją z uśmiechem. Niall wciąż stał w tym samym miejscu i z tą samą miną i obserwował każdy ruch dziewczyny. 

3 komentarze:

  1. Lex bawi się w swatkę. No mam nadzieję, że jest w tym dobra.
    Bardzo zaskoczyło mnie to, co zrobił Liam.
    No tego się nie spodziewałam.
    Mam jednak złe przeczucia.
    No cóż, czekam na kolejny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie długie rozdziały :D
    Nie ma to jak pisać piosenkę na zielonej trawce ^^
    Liamowi zależy, juhu! XD
    Niall jak zwykle wiecznie głodny, kocham te momenty, gdy robisz z niego takiego żarłoka, a ta akcja z kanapką była mega! :D hahahah!
    Niall i Ann <3 (nie muszę nic chyba więcej dodawać)
    Ponieważ obiecałam sobie, że będę cierpliwa nie będę teraz błagać o szybko następny rozdział :P
    Kocham mocno :**

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże jak dobrze że nic między Lex i Harrym się nie wydarzyło!
    Cieszę się z zachowania Liama! Dobrze zrobił że przeprosił Lex!
    Mam nadzieje że szybko staną się parą :D
    Lex jako siatka? Może być ciekawie :D
    Czekam na następny! Weny życzę! Buźki :*

    OdpowiedzUsuń