- Lex..- zaczął nagle.
- hm? - ułożyłam rękę na jego policzkach i delikatnie dotykałam jego pieprzyków.
- mógłbym cię prosić o pomoc?
- w czym?
- znaczy bardziej o wyrażenie swoje zdania..
- o co chodzi? - uśmiechnęłam się. Usiadł po turecku, odetchnął i ponownie spojrzał mi w oczy.
- zacząłem pisać pewną piosenkę. Nie wiem czy się nadaje, czy w ogóle ma jakiś sens.. mogłabyś na nią spojrzeć? W końcu jesteś w tym świetna.
- przestań bo się zarumienię - zaśmiałam się, uderzając go w ramię. - ale chętnie poczytam co tam wymyśliłeś. - wyszczerzyłam się. Wstał w ciągu sekundy i podał mi rękę.
- co? to już? tak ci się śpieszy? - śmiałam się, kiedy ciągnął mnie za rękę, przez park. - gdzie się tak śpieszymy?
- do mnie. Jestem głodny - dodał po chwili, a ja zaśmiałam się głośno. Już zapomniałam, że blondyn i tak wszystko zawsze sprowadzi do jedzenia.
Paręnaście minut później wchodziliśmy już do mieszkania blondyna. Różne rzeczy widziałam w swoim życiu, jednak takiego bałaganu jeszcze nigdy. Zaciągnął mnie od razu do kuchni. Kiedy otworzył lodówkę, wysypały się z niej jakieś mrożonki. Cała była wypełniona, więc nie musiałam się nawet martwić, że Niall kiedykolwiek narażony będzie na śmierć głodową. Zastanawiało mnie tylko jak to jest, że on tyle wpieprza, a wygląda tak dobrze. Usiadłam na krześle i uważnie przyglądałam się jego poczynaniom.
- masz ochotę na coś konkretnego? - spojrzał na mnie. Jego oczy świeciły, kiedy trzymał w ręku wielką paczkę żelek.
- napiłabym się kawy, jeśli można. - uśmiechnęłam się.
- a do jedzenia?
- nie chcę naruszać twoich zapasów. - zaśmiałam się. On jedynie pokazał mi język i chwycił za jeszcze więcej paczek z przeróżnymi łakociami.
- chodźmy do pokoju. Zaraz zrobię ci kawę. W życiu lepszej nie piłaś! - rzucił dumnie i wyszedł z kuchni, co zrobiłam i ja.
Wszystko ułożył na stoliku między telewizorem, a kanapą i nakazał mi usiąść. Wręczył mi pilota i radosnym krokiem wrócił do kuchni. Samo patrzenie na jego zachowanie, sprawiało, że miałam ochotę wciąż się śmiać. Pokręciłam głową z uśmiechem i włączyłam telewizor. Szczęśliwym trafem udało mi się przełączyć na jeden z moich ulubionych filmów. Podgłośniłam i rozsiadłam się wygodnie na skórzanej kanapie. Chwilę potem do pokoju wrócił Niall z wielkim kubkiem kawy. Ustawił go na stoliku i od razu chwycił za paczkę żelek. Otwierając ją, oblizywał ze smakiem wargi.
- co oglądamy? - spytał, opadając obok mnie.
- to mój ulubiony film. - odrzekłam, nawet na niego nie patrząc. Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie mlaskaniem blondyna.
- e tam, jakieś smęty - stwierdził po pięciu minutach i wstał z kanapy. Wyszedł z pokoju, by powrócić parę sekund później. W jednej ręce wciąż trzymał paczkę żelek, a w drugiej jakąś kartkę. Ponownie usiadł obok mnie i chwycił za pilota. Przełączył na jakiś kanał muzyczny i spojrzał na mnie.
- tutaj jest to o czym mówiłem.. - zaczął cicho, wręczając mi kartkę. Uśmiechnęłam się i chwyciłam ją w dłonie.
I don't care what people say when we're together
You know I wanna be the one who hold you when you sleep.
Przeczytałam wszystko dwa razy i byłam pod wrażeniem. Cały tekst był naprawdę świetny i taki.. jednoznaczny? Nie wiem dlaczego, ale czytając dzieło blondyna, miałam w głowie Ann. Może to mój chory rozum, a może po prostu pisał to myśląc właśnie o niej? Uśmiechnęłam się szeroko i uniosłam głowę, tym samym spotykając się z jego błękitnymi oczami.
- i co myślisz? - spytał
- to jest naprawdę świetnie Horan. Jestem pod wrażeniem - zaśmiałam się, oddając mu kartkę.
- myślisz, że nadaje się do pokazania światu?
- no pewnie, koniecznie! - stwierdziłam. Blondyn odetchnął z ulgą, a na jego twarz znów powrócił szeroki uśmiech.
- a masz już może melodię do tego? - spytałam
- no właśnie nie do końca. Coś mi się w głowie plącze, ale nie mogę tego poskładać.
- pokaż! - krzyknęłam. Parę minut później Niall grał na gitarze to co wymyślił, a ja kiwałam głową do rytmu. W pewnym momencie się zatrzymał i spojrzał na mnie z głupią miną.
- i ?
- no muszę przyznać panie Horan, że zdolny z pana chłopak. - zaśmiałam się i zaczęłam mu klaskać. Wyszczerzył się i odkładając instrument, ukłonił się nisko.
Zaczął się wygłupiać, tańczyć i opowiadać jakieś zmyślone historie. W bardzo krótkim czasie dołączyłam do jego tańca, by po godzinie opaść wspólnie na kanapę i zacząć zajadać się tym co przyniósł i pić kawę. Później zaczęliśmy oglądać film, którego nawet nie znałam. Był tak głupi, że Niall w pewnym momencie zaczął komentować każdą kolejną scenę i śmiać się ze wszystkiego. Szybko do niego dołączyłam i tak właśnie wyglądało nasze oglądanie. Nie miałam pojęcia jak szybko mija nam czas. W jego towarzystwie było wesoło i beztrosko. Tak jakbym spędzała czas z małym chłopcem. W końcu poczułam zmęczenie. Moja głowa opadła na jego ramię i zamknęłam oczy.
~*~
Obudziły mnie czyjeś szepty. Otworzyłam oczy i przetarłam je leniwie. Rozejrzałam się po pokoju. Wciąż byłam u Niall'a, a na zewnątrz już było ciemno. Podniosłam się i przeciągnęłam powoli. Spojrzałam do tyłu. W drzwiach od pokoju stał Niall i Liam i rozmawiali o czymś zawzięcie. Zdziwiłam się, widząc bruneta. Przez sekundę miałam przyjemne uczucie w brzuchu, jednak to uczucie bardzo szybko minęło. Wcale nie miałam ochoty z nim rozmawiać, bo tak naprawdę nie wiedziałam o czym. Niczego sobie w głowie nie ułożyłam. Wiem, że Liam zasługuje na jakiekolwiek wyjaśnienia, jednak ja nie potrafiłam, a może bardziej - bałam się z nim rozmawiać.
- o, Lex. - Niall zauważając, że już nie śpię, uśmiechnął się szeroko.
- chyba już późno. Będę się zbierała. - stwierdziłam, podnosząc się.
- Alex, możemy porozmawiać? - rzucił nagle Liam. Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego. Wciąż miał zdziwioną i trochę zawiedzioną minę.
- przepraszam cię, ale nie mam ochoty. - stwierdziłam szybko i zebrałam swoje rzeczy. Ucałowałam Niall'a na pożegnanie i wyszłam.
- Alex! - usłyszałam i przyśpieszyłam kroku. - Lex, do cholery! - poczułam na swoim nadgarstku uścisk, a sekundę później patrzyłam już na wkurzoną twarz Liam'a.
- co? - rzuciłam od niechcenia
- mogłabyś się tak nie zachowywać?
- niby jak? - starałam się wyrwać rękę z uścisku chłopaka.
- tak głupio. Jak jakaś gówniara. Przepraszam, jeśli cię w jakiś sposób zraniłem. - mówił zniecierpliwionym tonem
- to nie o to chodzi.
- to niby o co? Skąd mam wiedzieć jak się zachować, skoro wszystko co robię i mówię, jest złe! - krzyknął, przeszywając mnie wzrokiem.
- Liam, nie chcę teraz o tym gadać. - uciekłam wzrokiem i w końcu udało mi się wyrwać rękę.
- to kiedy? za tydzień? za miesiąc? czemu jesteś tak cholernie niepoważna!
- o co ci chodzi? nie krzycz na mnie z łaski swojej. - rzuciłam, spoglądając w jego, już prawie całkowicie czarne oczy.
- wiesz co? Mam już tego dosyć. Bawisz się ze mną w kotka i myszkę. Wkurza mnie ta cholerna niepewność. - stwierdził, zaciskając pięści.
- no to świetnie. - zaczęłam - może to znak, że nie powinniśmy byli się spotkać.
- bardzo możliwe.
- super.
- fajnie.
Spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy i jeszcze bardziej zacisnął pięści. Jego twarz wyrażała mnóstwo emocji, jednak w tamtym momencie nie potrafiłam ich rozpoznać. Byłam całkowicie wkurzona. Zacisnęłam zęby i odwróciłam wzrok.
- żegnam. - rzuciłam oschle.
- jasne, tak najłatwiej! - krzyknął za mną. Nie odwróciłam się nawet. Szłam przed siebie, powstrzymując się od wybuchu. - żałuję, że w ogóle cię poznałem! - dodał ze złością.
Kiedy usłyszałam te słowa, coś we mnie pękło. Mój szybki krok zmienił się w bieg. Z całych sił powstrzymywałam łzy, które napływały do moich oczu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się jak najdalej stąd. Rozejrzałam się, miałam szczęście, bo w moim kierunku jechała akurat jakaś taksówka. Machnęłam i sekundę później auto zatrzymało się tuż obok mnie. Otworzyłam drzwi i spojrzałam w tył. Liam wciąż stał w jednym miejscu z zaciśniętymi pięściami i wpatrywał się we mnie ze złością. Zacisnęłam zęby i wsiadłam, trzaskając drzwiami z całej siły. Zamiast swojego adresu, podałam mężczyźnie adres jednej z knajp. Odechciało mi się siedzenia w domu w samotności. Miałam ochotę się upić. Tak, by zapomnieć o jego słowach, o jego złości, jego twarzy. Zapomnieć o wszystkim.
~*~
Siedziałam przy barze kolejną godzinę. Zdążyłam się już nawet zaprzyjaźnić z barmanem. Chłopak okazał się świetnym rozmówcą. Potrafił również wysłuchać i wcale nie odnosiłam wrażenia, że robi to tylko dlatego, że musi. Przecież mógł odejść, tłumaczyć się innymi klientami. Wciąż polewał mi kolejne shoty i starał się zrozumieć cały mój bełkot.
- dobra, czas na mnie. - rzuciłam, próbując podnieść się z krzesełka. Kiedy to zrobiłam, potknęłam się o własne nogi i o mały włos, nie wylądowałam twarzą na blacie baru. Nathan, bo tak właśnie miał na imię, pomógł mi się pozbierać i ustawił mnie do pionu.
- może poczekaj aż skończę zmianę. Zostało mi jeszcze pół godziny. - stwierdził z troską.
- nie, poradzę sobie. Dzięki - uśmiechnęłam się do chłopaka i ucałowałam go w policzek.
- masz telefon? - spytał nagle. Kiwnęłam głową na potwierdzenie. - daj mi go na chwilkę. - posłał mi uroczy uśmiech, wyciągając rękę w moją stronę. Dałam mu komórkę, on coś w niej zapisał i oddał mi ją z powrotem.
- wpisałem ci swój numer. Gdyby coś się działo, dzwoń. - uśmiechnął się do mnie i wziął mnie pod rękę. - odprowadzę cię do wyjścia.
Chwilę potem staliśmy już pod knajpą, w oczekiwaniu na zamówioną przez chłopaka
taksówkę.
- czemu mi pomagasz? - spytałam, patrząc prosto w jego niebieskie oczy.
- mam wrażenie, że sama nie bardzo jesteś w stanie sobie poradzić. - zaśmiał się. Wyszczerzyłam się i kolejny raz tego wieczora, pocałowałam go w policzek. W końcu podjechała moja taksówka. Nathan wsadził mnie do niej i odczekał aż odjadę.
Kiedy wysiadałam z taksówki, tuż pod swoim domem, potknęłam się o własne nogi i wylądowałam w kałuży. Przeklnęłam pod nosem i ledwo wstając, zamknęłam za sobą drzwi auta. Jakimś cudem dotarłam do domu i wyjęłam z kieszeni klucze. Nie mam pojęcia ile zajęło mi trafienie do dziurki, ale w końcu się udało. Weszłam do salonu i od razu opadłam na kanapę. Dopiero teraz poczułam zmęczenie. Odetchnęłam głośno i w tym samym czasie, rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Podniosłam się powoli i ruszyłam otworzyć. Oczywiście po drodze wpadłam na fotel i pianino. Kiedy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazała się zatroskana twarz Ann.
- hej, wszystko okej? - zaczęła, wchodząc do środka.
- owszem ,a czemu nie? - uśmiechnęłam się, podążając chwiejnym krokiem do kuchni.
- Lex, czy ty jesteś nawalona?
- po czym wnioskujesz mała? - odwróciłam się do dziewczyny z szerokim uśmiechem.
- wiesz.. kobieca intuicja. - uśmiechnęła się.
Podeszłam do szafki i wspięłam się na palce, by sekundę później wyjmować z niej butelkę wina. Na blacie leżały zaczęta paczka papierosów i zapalniczka. Zgarnęłam wszystko i chwytając Ann za rękę, pociągnęłam ją do ogrodu. Usiadłam na trawie, co zrobiła i ona. Odkorkowałam butelkę i wyciągnęłam ją w stronę dziewczyny.
- nie, dziękuję. Jutro pracuje. - uśmiechnęła się
- wypij. Chociaż jeden łyk. - spojrzałam na nią błagalnie. Odetchnęła i zabrała mi butelkę. Kiedy dostałam wino z powrotem, przechyliłam je i wzięłam ogromny łyk. Odstawiłam je i odpaliłam papierosa.
- Lex, co się stało? - spytała cicho Ann
- wszystko w porządku. - rzuciłam bezpłciowo.
- no właśnie widzę. Powiedz, może zrobi ci się lepiej. - kontynuowała, wciąż mi się przyglądając. Odetchnęłam, wzięłam bucha i upiłam łyk wina. Spojrzałam w niebo, a wszystkie moje złe myśli powróciły. To jak zachowałam się w stosunku do Liam'a, to, że się pokłóciliśmy i to co mi powiedział. Poczułam jak coś ściska mnie od środka.
- byłaś kiedyś w tak beznadziejnym stanie, że nie wiedziałaś co tak właściwie dzieje się wokół ciebie? - zaczęłam, nie patrząc nawet na dziewczynę - miałaś kiedyś tak, że nie wiedziałaś co czujesz? Złość wymieszana ze smutkiem. Pożądanie, wymieszane ze strachem? Znasz ten stan? - spojrzałam na dziewczynę. Siedziała cicho, wpatrując się we mnie, a jej oczy błyszczały. Widziałam, że mi współczuje. Ale ja tego nie chciałam. Nie chciałam współczucia, litości. Chciałam, by ktoś mi w końcu pomógł zrozumieć moje uczucia. Zbliżyłam się do Ann. Wtedy właśnie, poczułam jak coś dziwnego dzieje się w moim brzuchu. Dopiero teraz doceniałam jak piękna i urocza jest Ann. Jej ogromne, brązowe oczy, pełne usta, długie, kruczoczarne włosy, opadające od niechcenia na jej nagie ramiona. Oblizałam dyskretnie dolną wargę i zbliżyłam się bardziej. Ona wciąż wpatrywała się we mnie bez ruchu. Nawet kiedy nasze twarze zaczęły dzielić milimetry, nie odsunęła się. Zmrużyłam oczy, odetchnęłam subtelnie i spojrzałam na dziewczynę. W tamtym momencie miałam ogromną ochotę zasmakować jej różowych, pełnych ust. Miałam ochotę sprawdzić, jakie to uczucie. Ułożyłam wargi na jej ustach.
- Alex.. - wyszeptała, wprost do moich warg. - nie rób czegoś, czego będziesz później żałować. - rzuciła cicho i uśmiechnęła się, odgarniając kosmyk włosów, opadający na moje czoło. Miała zupełną rację. Przez głupi alkohol i chwilę słabości mogłabym zrobić coś, przez co straciłabym przyjaciółkę. Bo przecież Ann była dla mnie kimś więcej niż zwykłą sąsiadką. Poczułam jak z moich oczu wydostają się pojedyncze krople łez, które w bardzo krótkim czasie przerodziły się w strumienie. Płakałam. W końcu płakałam. Histerycznie, bez opanowania. Ann chwyciła mnie w ramiona i przytuliła do siebie. Ułożyłam twarz na jej ramieniu, które bardzo szybko zrobiło się mokre. Nie potrafiłam powstrzymać tego stanu. W tamtym momencie jedyne czego chciałam to płakać, łkać w jej ramionach. Ze strachu, bezsilności i totalnego wypalenia. Byłam bezuczuciową, zimną suką, która nie potrafiła docenić żadnych uczuć. Ani docenić, ani zrozumieć. Tylko jak mam zrozumieć miłość, skoro nikt mnie jej nigdy nie nauczył?
Wow...
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę się otrząsnąć po szoku jaki przeżyłam czytając, że Lex chce pocałować Ann.
Przecież ona i Liam tak bardzo do siebie pasują... :)
Wiedziałam, że namieszasz, ale nie aż tak.
No cóż, czekam z niecierpliwością na next.
Dominika.
Ok, Niall na początku jest słodki. Taki dobry przyjaciel :-D normalnie początek przyjaźni po grób xd fajnie że się tak dogadują.
OdpowiedzUsuńPiosenka ach! Aż sprawdziłam tłumaczenie tych zdań i jestem happy :-D
:-o <---- moja reakcja na fragment o Alex i Ann! Zaskoczyłaś mnie, ale pomysł wymyśliłaś niezły :-*
Liam jaki bulwersik. No no xd Uważam że oboje są siebie warci :-)
Kocham mocno <3
O mój Boże! Coś ty znowu na robiła!
OdpowiedzUsuńDlaczego Liam powiedział że żałuję!?! Dlaczego?!
Mam nadzieje że szybko się pogodza co raczej jest niemożliwe!
Czekam na następny! Weny życzę!
Pozdrawiam :*
Szablon świetny!
OdpowiedzUsuńOo
OdpowiedzUsuńLudzie pod wplywem impulsu mowia rozne rzeczy
ale kurcze to bylo mocne :(
Genialny rozdzial :)
Szkoda mi strasznie Lex
Chociaz w sumie po tym jak potraktowal ja na poczatku to sie nie dziwie jej ze ma obawy :c
Chociaz w dalszym ciagu uwazam ze powinni byc razem :D
No innej opcji nie ma :P
A takich przyjaciol jak ma Lex to tylko zazdroscic^^
Pozdrawiam i czekam na kolejny <3